niedziela, 11 marca 2018

Twarde stanowisko Węgier w sprawie uchodźców. Orban nie ma zamiaru ustąpić Brukseli


Obciążenia finansowe związane z imigrantami zadusiłyby Węgry, gdyż kraj może wydawać pieniądze albo na inwestycje, albo na budowanie „państwa imigracyjnego” – oświadczył premier Węgier Viktor Orban. Jak podkreślił, imigranci są problemem nawet dla najbogatszych państw, a Węgry nie podołałyby takiemu obciążeniu.
Wybierz pakiet LOVE od Orange i dobierz smartfon np. Samsung Galaxy S8 w niespotykanej cenie! Chcesz dowiedzieć się więcej?
- Mamy plany dotyczące na przykład Goedoelloe, ale pieniądze możemy wydać albo na nie, albo na zbudowanie państwa imigracyjnego dla migrantów 
– oznajmił w wywiadzie dla regionalnej telewizji Regio Plusz w Goedoelloe, 30 km od Budapesztu.
Rzecznik rządu Bence Tuzson oświadczył w sobotę, że cenę imigracji będą musieli zapłacić Węgrzy, gdyż według koncepcji Brukseli na utrzymanie każdego migranta trzeba by wydać sumę rzędu 9 mln ft (29 tys. euro).
Orban oświadczył dzis, że środki, które jest w stanie wypracować gospodarka, należy wydawać raczej na Węgry, na węgierską młodzież, węgierskich emerytów i węgierskie miejscowości, a nie na przybywających tu z obcych krajów migrantów. Podkreślił, że stawką wyborów parlamentarnych 8 kwietnia jest to, czy Węgry będą miały „rząd narodowy”, który obroni kraj.
Według premiera Węgrom zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo polegające na tym, że zostaną przekształcone w „państwo imigracyjne”. Jego zdaniem coraz wyraźniej widać takie zamiary ze strony Brukseli.
Nawiązał też do amerykańskiego finansisty George’a Sorosa, któremu władze Węgier zarzucają chęć sprowadzenia do Europy milionów imigrantów. Według Orbana „imperium Sorosa” chce przeistoczyć całą Europę w „kontynent imigracyjny”, wobec czego atakuje każdego, kto stoi mu na drodze: nie tylko Węgry, ale też Czechy czy Słowację.
Ostrzegając, że niektórym zależy na tym, by Węgry zalali migranci i by przeobraziły się na podobieństwo wielu zachodnich wielkich miast, oznajmił:
- Nie chcę tego dla Węgier. Dla swoich dzieci też nie chcę(…), by musiały żyć w takim świecie, który definiują polityka migracyjna i imigracja.
Powiedział, że w krajach zachodnioeuropejskich, a szczególnie w wielkich miastach, wzrosła przestępczość, szczególnie przeciwko kobietom.
- Nie rozumiem, dlaczego mielibyśmy wybierać taką przyszłość – oświadczył, dodając, że Węgry są bezpiecznym i uporządkowanym państwem.
Źródło: PAP, niezalezna.pl 

Bruksela przeszkadza w przekopie przez Mierzeję Wiślaną. To jest na rękę Rosji

/ / mgm.gov.pl


– Ten przekop jest niektórym nie na rękę. Są ciągłe zarzuty z Brukseli, że ten przekop będzie działał szkodliwie na środowisko – powiedział w Radio Maryja minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk.
Wybierz pakiet LOVE od Orange i dobierz smartfon np. Samsung Galaxy S8 w niespotykanej cenie! Chcesz dowiedzieć się więcej?
Przekop Mierzei Wiślanej to jeden z ważniejszych projektów Prawa i Sprawiedliwości. Inwestycja uniezależni Polskę i port w Elblągu od Rosji.
Do tej pory, aby wpłynąć na Zalew Wiślany trzeba było wykorzystywać cieśninę pilawską. To utrudniało rozwój portu w Elblągu, gdyż niektóre zagraniczne bandery, aby wpłynąć do Polski musiały uzyskiwać pozwolenia od Rosji. Uznaniowość biurokracji i humory Rosjan sprawiały, że potencjał czwartego polskiego portu był niewykorzystany. To zamierza zmienić rząd PiS-u, który podjął decyzję o przekopie Mierzei.
Nie wszystko jednak idzie tak szybko jakby chciał rząd.

– Przeszliśmy już pierwszy etap przygotowania tej inwestycji – przygotowanie projektowe oraz studium wykonalności. Został również sporządzony raport oddziaływania na środowisko – to jest najistotniejszy element, bo wiemy, że ten przekop jest niektórym nie na rękę. Są ciągłe zarzuty z Brukseli, że ten przekop będzie działał szkodliwie na środowisko 
- powiedział minister Gróbarczyk na antenie Radia Maryja.
W europejskiej trosce o środowisko polski polityk widzi hipokryzję i nierówne traktowanie różnych krajów UE.
Jeśli tak, to w Holandii czy we Francji środowisko nie powinno już w ogóle istnieć, bo takie kanały żeglugowe są tam na porządku dziennym. W związku z tym, że chcemy sprostać wszelkim obostrzeniom, ten raport obecnie jest na ukończeniu. Musi on zostać przygotowany wręcz perfekcyjnie, bo wiem, że będzie atakowany nie tylko z Brukseli, ale i ze strony środowisk ekologicznych 
- mówił Gróbarczyk.
Źródło: Radio Maryja, niezależna.pl

niedziela, 7 stycznia 2018

     Największa francuska gazeta: Decyzja o art. 7 wobec Polski jest "niesprawiedliwa" i "zaprzecza demokracji"!
środa, 27.12.2017 r.
    
 foto: EPPOfficial (Flickr.com / CC by 2.0)
Nie jest tak, że cała Europa uwzięła się teraz na Polskę i musimy się zmierzyć z wielkim, antypolskim frontem zachodnich polityków. W praktyce nieprzychylni naszemu krajowi są tylko kumple Donalda Tuska z Komisji Europejskiej. Fakt - oni teraz rządzą w Brukseli. Należy jednak pamiętać, że już za 1,5 roku mamy kolejne wybory do europarlamentu i wszystko może się zmienić. Największa francuska gazeta (Le Figaro) już dziś pisze, że decyzja o uruchomieniu art. 7 wobec Polski była "niesprawiedliwa", "bezużyteczna" i "zaprzeczająca demokracji".

Patrick Edery z francuskiego Le Figaro, w ten oto sposób zastanawia się dlaczego Komisja Europejska podjęła decyzję dotyczącą uruchomienia art. 7 TUE z uwagi na ryzyko zagrożenia praworządności: - "Czy polscy politycy zostali aresztowani lub znowu zatrzymano demonstracje, stosując nieproporcjonalną siłę? Nie, to wydarzyło się w Hiszpanii. Może dlatego, że dziennikarka, która oskarżyła żonę premiera, że ma konto w Panamie, gdzie przelewała łapówki, zginęła w eksplozji swojego samochodu? Nie, to zdarzyło się na Malcie, przekształconej w »wyspę mafijną«, jak mówią synowie ofiary. Być może Polska zdecydowała się wprowadzić politykę energetyczną, która zagraża bezpieczeństwu całej Europy Środkowej i narusza prawodawstwo określone przez Brukselę? Nie, to Niemcy. Być może od lat nie spełnia kryteriów z Maastricht i w 2018 roku pobije rekord zadłużenia, najwyższego w UE? - Nie, tym razem to my".
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Komisja Europejska jest dziś zarządzana przez kumpli Donalda Tuska. Ich decyzje mogą być dyktowane potrzebą realizacji tego, czego chce sam Tusk. W tym kontekście jestem przekonany, że gdyby na czele UE stali dziś inni politycy, wobec Warszawy podejmowano by zupełnie inne decyzje.

W tym kontekście warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt - otóż Juncker, Timmermans i Tusk nie będą rządzili Unią Europejską wiecznie. Już za 1,5 roku nowe wybory do Europarlamentu. Ich efekt może być taki, że wspomniana trójka będzie musiała opuścić Brukselę, a ci, którzy przyjdą na ich miejsce mogą mieć zupełnie inne zdanie w sprawie Polski. Nie wykluczone, że będą oni podzielali opinie, które na łamach Le Figaro opisał Patrick Edery. A to oznacza, że sytuacja oraz postrzeganie naszego kraju na arenie europejskie odmieni się w sposób znaczący.

Tak kompromituje się 'Maria' Juncker! Zobacz, zanim znowu usuną [WIDEO]

Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker znowu się skompromitował. Strach pomyśleć, że tacy ludzie decydują o losie UE.

WIDEO ZNAJDUJE SIĘ PONIŻEJ

Nie od dziś wiadomo, że przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker - najdelikatniej rzecz ujmując - nie wylewa za kołnierz. Prowadzi to do wielu żenujących sytuacji z Junckerem w roli głównej. Ostatni przykład to nagranie z 21 grudnia 2017 roku, na którym widzimy powitanie Jeana-Claude'a Junckera, idącego chwiejnym krokiem po czerwonym dywanie. Wśród witających znajdował się miedzy innymi przewodniczący Rady Europejskiej, #Donald Tusk.

Juncker - 'Drunker'

Skłonność przewodniczącego Komisji Europejskiej do napojów wysokoprocentowych jest tajemnicą poliszynela. Na zachodzie Europy, wśród polityków i przedstawicieli mediów, nie brak głosów, że Juncker"zaczyna pić od rana, a po 12.00 jest tak pijany, że nie potrafi sklecić zdania”.
Tę niezbyt pochlebną opinię potwierdził były angielski minister ds. Europy. Brytyjczyk w wywiadzie dla gazety „The Mail on Sunday” stwierdził wprost: „[Juncker] To kompletny pijak. Wiem, bo z nim pracowałem". Takie same słowa można usłyszeć z ust mieszkańców Luksemburga, którego premierem był niegdyś Jean-Claude Juncker.
Rodacy nie mieli litości dla Junckera i ochrzcili obecnego szefa Komisji Europejskiej mianem "pijaka i zataczającego się premiera". Nie jest więc dziełem przypadku, że Jean-Claude Juncker zyskał rymujący się z jego nazwiskiem przydomek "Drunker" (od angielskiego słowa "drunk", czyli "pijany").

Juncker zatacza się na czerwonym dywanie

Jest mnóstwo zachowań Junckera, mogących budzić uzasadnione wątpliwości co do jego trzeźwości. Ostatni przykład można obejrzeć na filmiku, który trafił do sieci 21 grudnia 2017 roku.

Eurosceptyczny Austriak umiejętnie uniknął pocałunku Junckera (fot. thesun.co.uk)
Eurosceptyczny Austriak umiejętnie uniknął pocałunku Junckera (fot. thesun.co.uk)

WIDEO ZNAJDUJE SIĘ PONIŻEJ

Nie od dziś wiadomo, że przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker - najdelikatniej rzecz ujmując - nie wylewa za kołnierz. Prowadzi to do wielu żenujących sytuacji z Junckerem w roli głównej. Ostatni przykład to nagranie z 21 grudnia 2017 roku, na którym widzimy powitanie Jeana-Claude'a Junckera, idącego chwiejnym krokiem po czerwonym dywanie. Wśród witających znajdował się miedzy innymi przewodniczący Rady Europejskiej, #Donald Tusk.

Juncker - 'Drunker'

Skłonność przewodniczącego Komisji Europejskiej do napojów wysokoprocentowych jest tajemnicą poliszynela. Na zachodzie Europy, wśród polityków i przedstawicieli mediów, nie brak głosów, że Juncker"zaczyna pić od rana, a po 12.00 jest tak pijany, że nie potrafi sklecić zdania”. 
Tę niezbyt pochlebną opinię potwierdził były angielski minister ds. Europy. Brytyjczyk w wywiadzie dla gazety „The Mail on Sunday” stwierdził wprost: „[Juncker] To kompletny pijak. Wiem, bo z nim pracowałem". Takie same słowa można usłyszeć z ust mieszkańców Luksemburga, którego premierem był niegdyś Jean-Claude Juncker.
Rodacy nie mieli litości dla Junckera i ochrzcili obecnego szefa Komisji Europejskiej mianem "pijaka i zataczającego się premiera". Nie jest więc dziełem przypadku, że Jean-Claude Juncker zyskał rymujący się z jego nazwiskiem przydomek "Drunker" (od angielskiego słowa "drunk", czyli "pijany").

Juncker zatacza się na czerwonym dywanie

Jest mnóstwo zachowań Junckera, mogących budzić uzasadnione wątpliwości co do jego trzeźwości. Ostatni przykład można obejrzeć na filmiku, który trafił do sieci 21 grudnia 2017 roku.
Widzimy na nim przewodniczącego Komisji Europejskiej, idącego chwiejnym krokiem po czerwonym dywanie. Następnie Juncker salutuje (!) witającym go oficjelom Unii Europejskiej, wśród których znajduje się między innymi przewodniczący Rady Europejskiej, Donald Tusk. Co ciekawe - kobiecy głos, słyszalny w tle, uporczywie przypisuje Junckerowi imię "Maria", mimo że przewodniczący Komisji Europejskiej ma na imię Jean - Claude.
Strach pomyśleć, że tacy ludzie, jak Juncker decydują o losach Unii Europejskiej i krajów członkowskich. Dotyczy to w szczególności zastosowania wobec Polski artykułu 7 Traktatu o Unii Europejskiej, którego konsekwencją mogą być sankcje nałożone na nasz kraj.
źródło: youtube.com
Kopiowanie i wykorzystywanie treści opublikowanych na blastingnews.combez pisemnej zgody Blasting Sagl zabronione. #Unia Europejska
Eurosceptyczny Austriak umiejętnie uniknął pocałunku Junckera (fot. thesun.co.uk)
Eurosceptyczny Austriak umiejętnie uniknął pocałunku Junckera (fot. thesun.co.uk)

Przełomowy wyrok. Sąd skazał Newsweeka za szerzenie antypolskiej dezinformacji [foto]

Precedensowy wyrok sądu nakazał Newsweekowi opublikować sprostowanie odnośnie błędów historycznych zawartych w artykule Pauli Szewczyk o książce ‚Mała Zbrodnia’, sugerującym jakoby po 1945 w Polsce istniały ‚polskie obozy koncentracyjne’.

Styczeń 2017. Na stronie portalu Newsweek ukazuje się artykuł Pauli Szewczyk pt. „Po wyzwoleniu nazistowskich obozów Polacy ponownie je otworzyli? »Mała zbrodnia« Marka Łuszczyny”. Wówczas już zwracano uwagę, że w publikacji znalazła się masa błędów historycznych, kłamstw i zwykłych manipulacji.
Zainterweniował sam ówczesny prezes Reduty Dobrego Imienia Maciej Świrski, twierdząc, że „nieprawdziwa jest informacja, że w Polsce znajdowały się polskie obozy koncentracyjne utworzone przez Polaków. To Rosjanie, na terenie Polski stworzyli komunistyczne obozy pracy”.
Pierwotnie Newsweek.pl odmówił publikacji sprostowania, lecz dziś sąd wydał wyrok, w którym jasno nakazał, aby Newsweek.pl zobowiązał się do publikacji sprostowania. O sprawie poinformował Krzysztof Bosak na swoim profilu na Facebooku:

poniedziałek, 4 grudnia 2017


W 2014 roku Japonia zatwierdziła ustawę, która zezwala na zjedzenie ludzkiego mięsa. Tamtejszy rynek gastronomiczny tylko na to czekał. Wkrótce w stolicy tego kraju pojawiła się restauracja, gdzie legalnie można spożyć człowieka.
Restauracja nazywa się "The Resoto ototo no shoku ryohin", co w wolnym tłumaczeniu oznacza "Jadalny brat''.  Ustawa dokładnie precyzuje, jacy ludzie będą mogli zostać zjedzeni. Tylko umierający młodo i przestrzegający specjalnej diety zostaną dopuszczeni do podpisania specjalnej umowy, pozwalającej na wykorzystanie swego ciała do przyszłej konsumpcji.  Ich rodzina dostanie za "deal" 30 000 euro.
hitechgazette.com/Pablo/Fot. adamkunicki.pl

Tak „czyszczono” Noakowskiego 16! "W ukradzionej kamienicy podniesiono nam czynsz o 1000 proc. Waltzowie mataczyli w sprawie"

autor: fot.youtube/PAP
autor: fot.youtube/PAP