środa, 27 lutego 2013

60 lat temu komuniści zamordowali generała „Nila”


60 lat temu komuniści zamordowali generała „Nila” - niezalezna.pl
foto: Skabiczewski; commons.wikimedia.org/wiki/File:August_fieldorf_pomnik_park_jordana_krakow.jpg
24 lutego 1953 roku w więzieniu mokotowskim w Warszawie został powieszony gen. August Emil Fieldorf „Nil” organizator i szef Kedywu Komendy Głównej AK, jeden z najbardziej zasłużonych żołnierzy Armii Krajowej i polskiego podziemia niepodległościowego, po aresztowaniu długo torturowany przez komunistycznych oprawców.

August Emil Fieldorf urodził się 20 marca 1895 r. w Krakowie. W latach 1914-17 walczył w Legionach Polskich, następnie był członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej. W listopadzie 1918 r. wstąpił do Wojska Polskiego. Brał udział w kampanii wileńskiej, a podczas wojny polsko-bolszewickiej jako dowódca kompanii uczestniczył m.in. w wyzwalaniu Żytomierza i wyprawie kijowskiej. W niepodległej Polsce kontynuował służbę wojskową. Od 1938 r. pełnił funkcję dowódcy 51. Pułku Strzelców Kresowych w Brzeżanach, na czele którego walczył w kampanii polskiej w 1939 r. Po zakończeniu działań zbrojnych, przez Węgry przedostał się do Francji, gdzie ukończył kursy sztabowe i został awansowany na pułkownika. Po klęsce Francji ewakuował się do Wielkiej Brytanii. W lipcu 1940 r., jako pierwszy emisariusz Naczelnego Wodza i rządu Rzeczpospolitej od czasu wybuchu wojny na Zachodzie, został wysłany do kraju.

Do okupowanej Polski dotarł na początku września 1940 r. W Związku Walki Zbrojnej początkowo pełnił funkcję oficera do zleceń Komendanta Głównego, a następnie inspektora obszaru Krakowsko-Śląskiego ZWZ. Od lutego do sierpnia 1942 r. był komendantem obszaru II Białystok AK. W sierpniu 1942 r. został mianowany dowódcą Kedywu - Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej AK, którym dowodził do marca 1944 r., używając pseudonimu „Nil”. Kedyw zajmował się m.in. odbijaniem więźniów, przeprowadzaniem akcji odwetowych na funkcjonariuszach SS, Gestapo i policji, a także likwidowaniem kolaborantów i konfidentów. Najgłośniejszą akcją Kedywu był zamach na szefa SS i policji dystryktu warszawskiego gen. Franza Kutscherę.

W kwietniu 1944 r. „Nil” otrzymał zadanie stworzenia poza strukturami AK tajnej organizacji „Niepodległość”, noszącej kryptonim „NIE”. Miała ona być przygotowana do działań na wypadek okupacji ziem polskich przez Sowietów. Wyznaczony na nowe stanowisko Fieldorf pozostawał w głębokiej konspiracji, nie biorąc udziału w Powstaniu Warszawskim. 28 września 1944 r. uzyskał awans na stopień generała brygady i został odznaczony Złotym Krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari. Po Powstaniu Warszawskim pełniący funkcję komendanta Głównego AK gen. Leopold Okulicki "Niedźwiadek" wyznaczył go na swojego zastępcę.

7 marca 1945 r. gen. Fieldorf został przypadkowo aresztowany przez NKWD w Milanówku pod okupacyjnym nazwiskiem Walenty Gdanicki. Nierozpoznany przez Sowietów trafił na Ural do obozu pracy. W październiku 1947 r. wrócił do kraju. W związku z ogłoszoną w 1947 r. amnestię ujawnił się w lutym 1948 r. 9 listopada 1950 r. został zatrzymany przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Łodzi na ul. Piotrkowskiej w momencie, gdy wychodził z budynku Wojskowej Komendy Rejonowej. Śledztwo przeciwko generałowi wszczęto 20 grudnia 1950 r. Rozpoczęły się intensywne przesłuchania trwające do 30 lipca 1951 r. Generał, pomimo stosowanych wobec niego tortur, odmówił współpracy z Urzędem Bezpieczeństwa. 4 sierpnia oficer śledczy MBP ppor. Kazimierz Górski sporządził akt oskarżenia. W jego uzasadnieniu czytamy: „Wrogość swą do ruchu lewicowego i Związku Radzieckiego Fieldorf August wykazał już w latach 1920, podczas których, będąc w stopniu porucznika jako dowódca kompanii 1. Pułku Legionów Polskich, brał czynny udział w marszu Piłsudskiego na ZSRR i za szczególne wyróżnienie się w walkach został czterokrotnie wyróżniony Krzyżem Walecznych oraz awansował do stopnia kapitana”.

16 kwietnia 1952 r. w gmachu Sądu Wojewódzkiego dla m. st. Warszawy rozpoczęła się "rozprawa główna" przy drzwiach zamkniętych. Sąd uznał gen. Fieldorfa winnym zarzucanych mu czynów i skazał na karę śmierci przez powieszenie. Zasądzono także utratę praw publicznych i obywatelskich, praw honorowych oraz przepadek mienia. 24 lutego 1953 r. gen. August Emil Fieldorf został powieszony w więzieniu mokotowskim w Warszawie przy ul. Rakowieckiej.

Śledztwo w sprawie mordu sądowego na gen. Fieldorfie zostało wszczęte w 1992 przez poprzednika IPN – Główną Komisję Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Objęło ono wszystkie osoby, które w latach 1950–1952 zaangażowane były w sprawę gen. „Nila”. Byli to:

prokuratorzy Naczelnej Prokuratury Wojskowej – Helena Wolińska - pierwotnie Felicja (Fajga Mindla) Danielak, ps. Lena

prokuratorzy Prokuratury Generalnej – Beniamin Wejsblech i Paulina Kern

sędzia Sądu Wojewódzkiego Maria Gurowska vel Górowska 
vel Maria Sand vel Genowefa Maria Danielak z domu Zand

dwóch ławników – Bronisław Malinowski i Mieczysław Szymański

sędziowie orzekający w Sądzie Najwyższym – Emil Merz, Gustaw Auscaler i Igor Andrejew


W trakcie śledztwa okazało się, że podejrzani albo już nie żyją, albo zmarli w trakcie postępowania. Akt oskarżenia udało się sformułować jedynie wobec Wolińskiej i Gurowskiej, ktora do przejścia na emeryturę w 1970 r była sędzią Sądu Wojewódzkiego w Warzszawie.

 „Jak publikowano, August Fieldorf został skazany za to, że był jednym z kierowników Armii Krajowej, i nazwano to mordem sądowym. W rzeczywistości August Fieldorf skazany został za to, że wykorzystując swoje stanowisko, zorganizował i kierował grupą nazwaną Kedywem, która w czasie okupacji niemieckiej na ogromnym terenie Polski przez długi okres czasu (o ile pamiętam – koło dwu lat) dokonywała zabójstw na ludności cywilnej, osobach ukrywających się przed okupantem z powodu orientacji politycznej lub pochodzenia niearyjskiego oraz na jeńcach radzieckich zbiegłych z niewoli” – pisała Gurowska do ministra sprawiedliwości w październiku 1995 r.

Alina Czerniakowska, autorka filmu o winnych śmierci generała "Nila"  odwiedziła Gurowską w domu, ta jednak nie chciała rozmawiać. Reżyserka zapytała: – Co by pani teraz zrobiła? – Zrobiłabym to samo! – wykrzyknęła Gurowska i zatrzasnęła  drzwi.

Gurowska skutecznie odwlekała proces. Nie przyjmowała wezwań, nie odbierała telefonów. Do zapoznania się z materiałami śledztwa została zmuszona więc przez policję. 22 grudnia 1997 nie stawiła się na rozpoczęcie procesu Gurowska i do śmierci konsekwentnie nie zgłaszała się na rozprawy.

W 2007 prokurator IPN wystąpił z wnioskiem o wydanie europejskiego nakazu aresztowania (ENA) wobec przebywającej w Wielkiej Brytanii Heleny Wolińskiej. 20 listopada 2007 Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie na wniosek prokuratora IPN wydał taki nakaz, ale nie doszlo do postawienia Wolińskiej przed sądem - zmarła 26 listopada 2006 r. w Oksfordzie.

Starania Marii Fieldorf - Czarskiej - córki generała o wymierzenie sprawiedliwości w stosunku do żyjących winnych zbrodni ukazuje film pt. W sprawie generała Fieldorfa.

Miejsce spoczynku ciała Emila Fieldorfa przez wiele lat pozostawało nieznane. W kwietniu 2009 pojawiły się informacje, że pracownikom IPN udało się ustalić lokalizację grobu. Ciało generała spoczywa prawdopodobnie na Powązkach, blisko symbolicznego grobu wystawionego dla uczczenia jego pamięci.

W lipcu 1958 Generalna Prokuratura postanowiła umorzyć śledztwo z powodu braku dowodów winy. W marcu 1989 został zrehabilitowany, zmieniono postanowienie, „zarzucanej mu zbrodni nie popełnił". 

7 lipca 2006, przy okazji obchodów 62 rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył gen.Emila Fieldorfa  pośmiertnie Orderem Orła Białego.
Poniższy film choć jest wstrząsający,każdy Polak powinien obejrzeć-wystarczy kliknąć na link.

niedziela, 24 lutego 2013

„Inka” zamiast „czterech śpiących”


„Inka” zamiast „czterech śpiących” - niezalezna.pl
foto: http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl
Na Facebooku powstała grupa o nazwie - O pomnik „Inki” w miejscu pomnika „4 śpiących” na warszawskiej Pradze. Jak piszą autorzy akcji przyszła „Inka” już ma twarz. – „Wybraliśmy pasującą fotografię” – informują.

Chodzi o zamianę pomnika "braterstwa broni" (tzw. czterech śpiących), odsłoniętego na warszawskiej Pradze po drugiej wojnie światowej, na pomnik Danuty Siedzikówny „Inki”, zamordowanej przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa. Do akcji dołączyło już ponad 2 tys. osób.

„Inka” była sanitariuszką 5. Wileńskiej Brygady AK. Wczesną wiosną 1946 r. nawiązała kontakt z ppor. Zdzisławem Badochą „Żelaznym”, dowódcą jednego ze szwadronów „Łupaszki”. Służyła w tym szwadronie jako łączniczka i sanitariuszka, uczestnicząc w akcjach przeciwko NKWD i UB. Aresztowana w lipcu 1946 r.

W śledztwie (kierowanym przez naczelnika Wydziału III WUBP w Gdańsku Jana Wołkowa i kierownika Wydziału Śledczego WUBP Józefa Bika) była bita i poniżana. Mimo to odmówiła składania zeznań obciążających członków brygad wileńskich AK. Została skazana na śmierć 3 sierpnia przez sąd kierowany przez mjr. Adama Gajewskiego i zastrzelona przez dowódcę plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszka Sawickiego 28 sierpnia 1946 wraz z Feliksem Selmanowiczem ps. Zagończyk, w więzieniu przy ul. Kurkowej w Gdańsku. Według relacji przymusowego świadka egzekucji, ks. Mariana Prusaka, ostatnimi słowami „Inki” było: Niech żyje Polska! Niech żyje „Łupaszko”! Miejsce pochówku ciał nie jest znane. „Inka” miała 17 lat.

Akcja jest dostępna pod tym adresem - http://www.facebook.com/events/534705559884924/?ref=3


  1. Stanisław Kasznica, ostatni dowódca Narodowych Sił Zbrojnych, to kolejna ofiara komunistycznej bezpieki, którą zidentyfikowano po ekshumacjach na warszawskich Powązkach. Wyniki identyfikacji dot. Kasznicy i trzech innych żołnierzy Armii Krajowej podał IPN.
Każdej z ofiar terroru komunistycznego należy przywrócić imię i nazwisko oraz przypomnieć o ich zasługach dla Polski - powiedział prezes IPN Łukasz Kamiński, przedstawiając wyniki identyfikacji wspólnie z prof. Andrzejem Ciechanowiczem, rektorem Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, z którym IPN współtworzy Polską Bazę Genetyczną Ofiar Totalitaryzmów.
Eksperci, w tym specjaliści-genetycy, zidentyfikowali szczątki czterech żołnierzy Armii Krajowej i powojennego podziemia niepodległościowego, którzy za to, że opierali się sowietyzacji Polski zostali pod koniec lat 40. skazani przez komunistyczne władze na kary śmierci. Po brutalnych przesłuchaniach i egzekucjach, które odbyły się w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, funkcjonariusze UB ukryli ich zwłoki na tzw. Łączce Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie.
Wśród zidentyfikowanych jest Stanisław Kasznica ("Maszkowski", "Przepona", "Wąsal"), podpułkownik i komendanta Narodowych Sił Zbrojnych, kawaler orderu Virtuti Militari V klasy i dwukrotnie Krzyża Walecznych. Był działaczem "Bratniej Pomocy", a od 1934 r. Obozu Narodowo-Radykalnego, członkiem Organizacji Polskiej - tajnej struktury kierowniczej ONR. Uczestniczył w wojnie obronnej 1939 r. i w Powstaniu Warszawskim. Po wojnie działał w Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym - konspiracyjnej organizacji wojskowo-politycznej o charakterze narodowym. Po wyroku Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie Kasznica został stracony 12 maja 1948 r.
Kolejnymi zidentyfikowanymi osobami są: Stanisław Abramowski ("Bury" i "Partyzancik"), żołnierz Armii Krajowej, Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" oraz Narodowych Sił Zbrojnych oraz Bolesław Budelewski ("Pług"), żołnierz Armii Krajowej i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Specjaliści ustalili też tożsamość Tadeusza Pelaka ("Junak"), porucznika Armii Krajowej i Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość". Podobnie jak Kasznicę zamordowano ich w mokotowskim więzieniu pod koniec lat 40.

piątek, 22 lutego 2013

"Warta honorowa dla Inki"-nawet pomników polskich bohaterów trzeba pilnować !!!


Następny atak na POLSKOŚĆ !!!!!!!!!

Poruszające wrażenie robi zdewastowany pomnik Danuty Siedzikówny, "Inki" w krakowskim Parku Jordana. Farba na kamiennych rysach twarzy wygląda jak krew. A "Inkę" komuniści zabili strzałem w tył głowy. 



 Zniszczone popiersie młodej,niespełna 18 letniej dziewczyny, która wchodziła w dorosłość, ucząc się wojennego, powstańczego rzemiosła. Jest jedną z tych Polek, które jeszcze w XIX wieku oddawały życie za WOLNOŚĆ  OJCZYZNY !

Młodzi, Polska ginie! Obudźcie się, bo stracicie swój dom czyli Polskę. Co powiedzą kiedyś na to Wam, Wasze dzieci i wnuki? Zapytają, dlaczego nie broniliście naszej Ojczyzny? Co im opowiecie?

Odsłonięte 16 września 2012 roku w alei Wielkich Polaków krakowskiego parku im. doktora Henryka Jordana popiersie Danuty Siedzikówny-„Inki” zostało sprofanowane. Nieznani sprawcy oblali je czerwoną farbą
 Pomnik jest całkowicie zdewastowany. Ktoś dokładnie zamalował go farbą. Konieczna jest pomoc specjalisty. Czyszczenie zaczniemy dopiero we wtorek - powiedział reporterowi portalu Niezależna Kazimierz Cholewa, prezes Towarzystwa Parku im. dr Henryka Jordana.
 Przypomniał, że już w momencie stawiania monumentu pojawiały się sygnały, że nie jest on dobrze widziany przez niektóre środowiska.
 - Wciąż żyją ubecy i ich rodziny, Dla nich Siedzikówna jest postacią niewygodną - dodał Cholewa.
 Farbą oblano nie tylko popiersie bohaterskiej dziewczyny, ale również widniejace na postumencie jej słowa: „Zachowałam się jak trzeba”, imię, nazwisko oraz daty urodzin i śmierci
 1 marca tego roku w parku im. dr. Jordana - m.in. pod popiersiem „Inki” - mają odbyć się nagłaśniane już uroczystości z okazji Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Być może akt profanacji ma związek właśnie  z tą zapowiedzią.
Danuta Siedzikówna była sanitariuszką i łączniczką w 5. Wileńskiej Brygadzie Armii Krajowej majora Zygmunta Szendzielarza-„Łupaszki”, uczestnicząc w akcjach przeciwko NKWD i UB. Aresztowana w lipcu 1946 roku została oskarżona o udział w związku zbrojnym, mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowanie milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał ją na karę śmierci.
 W przesłanym siostrom grypsie z więzienia „Inka” napisała: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. Zdanie to - według historyków - należy tłumaczyć nie tylko przebiegiem śledztwa, lecz także odmową podpisania prośby o ułaskawienie, którą skierował za nią do ówczesnego prezydenta Bolesława Bieruta jej obrońca. Bierut nie skorzystał jednak z prawa łaski i 28 sierpnia 1946 roku, na 6 dni przed jej 18. urodzinami, wyrok został wykonany.  Zginęła od strzału w głowę, oddanego z pistoletu przez dowódcę plutonu egzekucyjnego KBW, ponieważ 10 jego członków celowo spudłowało z kilku kroków. Miejsce jej pochówku pozostaje do dzisiaj nieznane.

 .Danuta Siedzikówna w chwili śmierci nie miała jeszcze osiemnastu lat. Urodziła się w roku 1928, gdy wolna Polska istniała nieledwie lat dziesięć. Zamordowano ją 28 sierpnia 1946 roku. W czasie wojny walczyła w Armii Krajowej na Wileńszczyźnie, później w antykomunistycznej partyzantce. Jej ojciec był żołnierzem Armii Andersa. A zatem, najpewniej, przeszedł przez sowiecką "strefę mroku" w swej tułaczej drodze do ojczyzny. Jej ojciec zmarł w Teheranie w roku 1942. Matkę Ingi  zabiło Gestapo we wrześniu 1943 roku. Oboje, ojciec i matka wyprzedzili córkę w drodze do wieczności. Byłaby to zwykła kolej rzeczy, gdyby nie splątanie losów i tragiczne okoliczności.

W historii "Inki" i w historii jej bliskich ukazana jest, jak w soczewce, cała bolesna polska rzeczywistość czasów II wojny światowej i ta późniejsza, gdy przetrzebiony fizycznie, moralnie, a zapewne też duchowo naród został poddany pod radziecką kuratelę, wskutek sowieckiej ekspansji i obojętności wobec polskich losów naszych zachodnich sojuszników: Stanów Zjednoczonych, Francji i Anglii.

...wyrafinowany, przemyślany atak na Polskość w przededniu święta Żołnierzy Wyklętych - Polaku.... przestań milczeć... święty spokój i ciepła woda w kranie to droga donikąd...
Profanują Krzyże, Ikony,Pomniki .... na co dasz jeszcze przyzwolenie ???? 

W poniższym linku to, bolesne dla POLAKÓW wydarzenie jest przedstawione.
http://www.youtube.com/watch?v=4rWBS47iDdQ


KOMENTARZ:

 Czy którakolwiek telewizja mówiła o tym głośno? Nikt nie podjął wcześniej tego tematu, żaden wybitny dr hab. ., ani nawet ambitna młoda/y redaktor.Widać-kto w reżimowej TV pracuje!
    Jeśli nie zadbamy o własną historię-nikt nas w tym nie wyręczy! 

czwartek, 21 lutego 2013

Na naszych oczach Polska przestaje oficjalnie istnieć !!!

Ze stron ministerstw znikają narodowe symbole !!!


UJAWNIAMY: Ze stron ministerstw znikają narodowe symbole - niezalezna.pl
foto: pront screeny stron internetowych resortów kultury, finansów, nauki oraz sportu
Jak ustalił portal Niezalezna.pl, za rządów Platformy Obywatelskiej ze stron internetowych czterech resortów zniknęły symbole narodowe. Symbolikę państwową i odwołanie do barw narodowych oraz godła zastąpiono "nowoczesnym" logotypem.

Po informacji od zaniepokojonego czytelnika o symbolach państwowych, które zniknęły ze strony Ministerstwa Finansów, postanowiliśmy przyjrzeć się całej sprawie bliżej. Okazuje się, że strona internetowa resortu finansów nie jest jedyną, z której zniknęły odwołania do symboli i barw narodowych.

Za rządów Platformy Obywatelskiej godła narodowego ze swoich stron internetowych pozbyły się jedne z najważniejszych i najbardziej reprezentatywnych resortów. Symboli polskości próżno by szukać na stronach Ministerstwa Sportu i Turystyki, Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz na wspomnianej już stronie Ministerstwa Finansów. Największe zdumienie budzi jednak brak symboli odwołujących się do narodowego dziedzictwa na stronie... Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Zwróciliśmy się do przedstawicieli resortów z pytaniem, czy zmiana layoutu i związane z nią usunięcie symboli narodowych było decyzją odgórną, czy też każde z ministerstw indywidualnie podejmowało decyzje w tej sprawie. Warto też zwrócić uwagę, że z nazwy Ministerstwa Sportu i Turystyki Rzeczypospolitej Polskiej nagle zniknęła nazwa naszego kraju.

Sprawę będziemy monitorować i na łamach portalu Niezalezna.pl postaramy się wyjaśnić przyczyny usuwania narodowych symboli z oficjalnych stron internetowych polskich ministerstw.

Poniżej publikujemy print screeny stron resortów, z których zniknęły symbole narodowe:

 

A tu archiwalne już wersje resortowych stron internetowych, z których symbole państwowe nie zostały jeszcze usunięte




Donald Tusk wstydzi się symboli narodowych?


 Po informacji portalu niezalezna.pl o tym, że ze stron internetowych czterech ministerstw zostało usunięte godło Rzeczypospolitej Polskiej, poseł PiS Artur Górski skierował zapytanie poselskie do premiera Donalda Tuska. Sprawa dotyczy resortów: finansów, sportu i turystyki, nauki i szkolnictwa wyższego oraz kultury i dziedzictwa narodowego.

- Wobec procesów unifikacyjnych, jakie mają miejsce w Unii Europejskiej, a z drugiej strony liberalnych poglądów decydentów w naszym kraju, umieszczanie symboli narodowych w takich miejscach wydaje się wstydliwe. Moim obowiązkiem jako posła RP jest reagowanie w takiej sytuacji – powiedział portalowi niezalezna.pl Artur Górski

Poseł Górski skierował w tej sprawie kilka pytań do premiera:

- Z jakich powodów zostało usunięte godło Rzeczypospolitej Polskiej ze stron internetowych czterech ministerstw: finansów, sportu i turystyki, nauki i szkolnictwa wyższego oraz kultury i dziedzictwa narodowego?
- Czy były to niezależne od siebie decyzje poszczególnych ministrów, czy takie zalecenie szefowie resortów otrzymali od Pana Premiera i proceder ten będzie kontynuowany?
- Czy uważa Pan Premier, że „polskość to nienormalność”, a w świetle pogłębiającej się integracji europejskiej, gdzie dąży się do zacierania tożsamości państw i narodów, symbole narodowe stają się kwestią wstydliwą i niemodną?
- Czy może jednak poleci Pan Premier, aby na stronach www w tych czterech resortach przywrócono wizerunek orła białego?

Z kolei Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie widzi problemu. Niezalezna.pl otrzymała odpowiedź z resortu, który jak się wydaje powinnien szczególnie dbać o symbole narodowe. MKiDN napisało, że prawo nie obliguje urzędników do umieszczenia godła na witrynie internetowej urzędu. „Obowiązujące regulacje prawne nie określają zasad używania wizerunku orła ustalonego dla godła na pismach urzędowych oraz witrynach urzędów. Brak jednolitych zasad dotyczących zamieszczania godła odnosi się również do witryn internetowych urzędów administracji publicznej, w tym stron biuletynu informacji publicznej” – stwierdzono w liście do portalu niezalezna.pl

Przypomnijmy przed mistrzostwami Euro2012 próbowano zastąpić godło na koszulkach reprezentacji Polski w piłce nożnej logiem PZPN. Po licznych protestach kibiców, Orzeł Biały powrócił na stroje piłkarzy. Czy w  przypadku stron internetowych ministerstw będzie podobnie?

Kilka komentarzy internautów:

 NARODOWE, FLAGA i to że jestem POLAKIEM to honor, to duma! Widać obecny rząd tych cech nie przejawia.
Więc dedykuję to panu premierowi ...niech będzie ten film solą w jego oczach
http://www.youtube.com/watch?v...

pakt fiskalny za chwile euro .... i wspolne panstwo europejskie.
zrujnowali kraj, rozprzedali. Teraz będziemy niewolnikami w Europie bez państ
jak również wstyd mi za wszystkich Polaków którzy głosowali na PO.
Wszyscy oni są pożytecznymi idiotami, lub po prostu skończonymi durniami.
"Polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?..."- D.Tusk
 Polskosc to nienormalnosc " a wiec wszystko co z tym zwiazane
należy likwidować, wypleniać, po chichu o tym zapominać. Kroczek po kroczku likwidować polski, przemysł, polskie szkolnictwo, polska gospodarkę, polskie służby, polską walutę , polskie godło narodowe i polską tożsamość w raz z niepodległością. Oto domena Tuska i PO sitwy , która niby niechcący, niby takie nic a się dzieje na okrągło. Polacy nic się nie stało !!! A Polacy to debile dają się kopać w tyłek i wodzić za nos kłamliwymi obietnicami od 7 lat a tu jedynie porażka i exterminacja narodu w sposób pośredni - emigracja, brak opieki zdrowotnej, itp... Stajemy się wyrobnikami obcych panów we własnym kraju, ale jeszcze trochę i tez nie będzie nasz. Obcy wykupili banki, zakłady teraz wykupują ziemie. Tylko patrzeć jak potem ruszy giełda niewolników. Może to scenariusz sceptyczny i zbyt daleki ale czy w historii nie było już tego ??? Historia jak moda lubi się powtarzać !!!
To co wyrabia obecna ekipa i ich mocodawcy to chyba nie wymaga żadnych komentarzy? Niech wreszcie PIS przestanie grzecznie komentować i krytykować zachowania obecnej ekipy i ogłosi upadek państwa polskiego?
Czy nie ma już instytucji w Europie w których można by się domagać praworządności w Polsce? Pełzający totalitaryzm jest już tak widoczny,że o żadnej demokracji i niezależności nie może być mowy!
Z konstytucją się nie liczą,katolików pozbawiają prawa do multiplexu,
zajmują się "odmieńcami" a polskie dzieci głodują!
Przydzielają sobie milionowe nagrody za co?
Za ten upadek w każdej dziedzinie życia?
To co się dzieje po 10.04.2010r,to tragedia dla Polski i Polaków!!!

wtorek, 19 lutego 2013



Szczerski do Tuska: Jest pan jak Neron i chce z „miłości” spalić Polskę

 W czasie dzisiejszej debaty poświęconej wynikom szczytu budżetowego UE reprezentujący PiS poseł Krzysztof Szczerski złożył wniosek o odrzucenie informacji premiera o negocjacjach budżetowych oraz wniosek o odrzucenie ratyfikacji paktu fiskalnego. Polityk zwrócił uwagę, że w przeliczeniu na mieszkańca dostaliśmy z budżetu Unii Europejskiej mniej niż inne kraje regionu.
Każdy Polak powinien wystąpienie prof.Szczerskiego wysłuchać.Bardzo dobre wystąpienie. super wypowiedz: konkretna, bez prowokacyjnych zwrotów, jednoznaczna ocena, takich posłów nam trzeba!
 Oby znalazło się więcej takich polityków i takich konkretnie punktujących władzę! Brawo, Panie Pośle Szczerski!

http://vod.gazetapolska.pl/3339-szczerski-do-tuska-jest-pan-jak-neron-i-chce-z-milosci-spalic-polske


 Następnie (link poniżej),również z świetnego  wystąpienia sejmowego, którego telewizja nie transmitowała - Krzysztof Szczerski (PiS) w sposób mistrzowski uzasadnia wniosek o odwołanie min. Radosława Sikorskiego, posługując się cytatami z jego wypowiedzi.

 http://www.youtube.com/watch?v=y5B5VeD0EhE


A więc wszystkie mądre głowy,takie jak prof.Szczerskiego na pokład, musimy wreszcie odsunąć niszczycieli i zdrajców naszej OJCZYZNY. My, Wasi wyborcy tkwimy wiernie przy Was od tylu lat. Liczymy więc na wygraną. Bo czy Polska ma zniknąć? Nie mamy już przecież niczego.Znika przemysł lekki i ciężki, nie mamy technologii, żadnej marki, mamy za to kiepskie szkoły, mamy morze, a gdzie stocznie? W jakim punkcie jest polska nauka, dlaczego leży budownictwo itd.itd. wszędzie widać dno. Służba zdrowia już prawie płatna, mało dzieci się  rodzi, a już urodzone, wychowane i wykształcone uciekają z kraju na zmywaki i do sprzątania. Emerytury zagrożone. Czy można to wszystko jeszcze bardziej rozwalić? Wygląda na to, że można i to w szybkim tempie.
Nie możemy na to pozwolić!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

sobota, 16 lutego 2013

Okupacja Polski przez międzynarodowe służby policyjne !

Ustawa o wejściu obcych służb policyjnych na terytorium Polaki


Platforma Obywatelska zrobiła   nam następną  niespodziankę w postaci możliwości wejścia obcych funkcjonariuszy mundurowych na terytorium Polski z nie tylko terytorium objętym programem Schengen, ale także spoza Schengen np z Rosji (!) i "zapewnienia bezpieczeństwa oraz porządku publicznego"!

"Projekt ustawy o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, przedłożony przez ministra spraw wewnętrznych

Przepisy zawarte w projektowanej ustawie umożliwią funkcjonariuszom i pracownikom państw członkowskich Unii Europejskiej oraz innych państw objętych regulacjami Schengen i państw trzecich udział we wspólnych działaniach odbywających się w Polsce..."


To znaczy ,że rządzący mogą wezwać obce grupy mundurowe,które mogą używać nawet broni, by pacyfikować ludzi i wszelkie protesty!

 Poniższy artykuł doskonale obrazuje to,barbarzyńskie rozporządzenie



Wejdą,nie wyjdą ?


  Magda Figurska (fragmenty)
No­wa od­sło­na znie­wo­le­nia, choć me­to­dy sta­re i spraw­dzo­ne. Ko­mu­ni­stycz­ne pa­choł­ki Ro­sji też ją sto­so­wa­ły, gdy ich zbrod­ni­czy sys­tem sta­wał się za­gro­żo­ny, a Na­ro­dy otwie­ra­ły oczy i co­raz śmie­lej i od­waż­niej wy­stę­po­wa­ły prze­ciw znie­wo­le­niu. Wte­dy wzy­wa­no woj­ska Ukła­du War­szaw­skie­go, pi­sząc do sie­dzi­by Szta­bu Ge­ne­ral­ne­go w Mo­skwie.
Ten ni­g­dy nie za­wo­dził. Do ko­go trze­ba pi­sać dzi­siaj, by oca­lić wła­dzę i par­tyj­ne za­ple­cze, gdy rząd nie mo­że już oprzeć się na wła­snych służ­bach, a mu­si, za­sła­nia­jąc się ochro­ną po­rząd­ku i bez­pie­czeń­stwem pu­blicz­nym, sku­tecz­nie spa­cy­fi­ko­wać wła­sny, nie­po­kor­ny na­ród, któ­ry wal­czy o nie­pod­le­głość, su­we­ren­ność, wol­ność i praw­dę? Choć dzi­siaj sztab do­wo­dze­nia znaj­du­je się gdzie in­dziej, od­po­wia­da na „za­pro­sze­nia” rów­nie chęt­nie, uży­cza­jąc woj­sko­we­go bu­ta i wszyst­kich środ­ków re­pre­sji za­twier­dzo­nych przez zwią­zek „de­mo­kra­tycz­nych państw eu­ro­pej­skich”, nie­zna­ną wcze­śniej ludz­ko­ści sui ge­ne­ris hy­bry­dę, któ­ra, jak tam­ta, ko­mu­ni­stycz­na, skłon­na jest bro­nić ka­ra­bi­na­mi wła­sne­go sta­tus quo.

Rze­tel­ni ob­ser­wa­to­rzy ży­cia po­li­tycz­ne­go pod rzą­da­mi Plat­for­my Oby­wa­tel­skiej mu­szą więc wie­dzieć, że pro­ces roz­mon­to­wy­wa­nia pań­stwa nie za­czął się dziś; jest za­bie­giem kon­se­kwent­nym, spryt­nym i dłu­go­fa­lo­wym, przy­kry­wa­nym te­ma­ta­mi za­stęp­czy­mi, któ­re po­wo­ły­wa­ne są po to, by peł­ni­ły ro­lę koł­dry przy­kry­wa­ją­cej choć na ja­kiś czas to, co rze­czy­wi­ście istot­ne dla Pol­ski i wszyst­kich Po­la­ków, co mo­że być za­ma­chem na na­szą nie­za­leż­ność i bez­pie­czeń­stwo. Związ­ki part­ner­skie więc, choć sejm od­rzu­cił wszyst­kie trzy usta­wy, sta­ły się po­li­tycz­ną i me­dial­ną wa­tą z owej koł­dry, któ­ra za­kry­ła pro­jekt hań­bią­cej i bez­pre­ce­den­so­wej usta­wy wnie­sio­nej do par­la­men­tu przez pre­mie­ra Tu­ska. Mo­że ona umoż­li­wić wej­ście ob­cych funk­cjo­na­riu­szy mun­du­ro­wych na te­ry­to­rium Pol­ski nie tyl­ko z ob­sza­rów ob­ję­tym pro­gra­mem Schen­gen, tak­że spo­za Schen­gen, np. z Ro­sji, w ce­lu „za­pew­nie­nia bez­pie­czeń­stwa oraz po­rząd­ku pu­blicz­ne­go”. Po­mysł do­ty­czą­cy ta­kich re­gu­la­cji, druk nr 1066, z da­tą 18 stycz­nia 2013 ro­ku, a więc zło­żo­ny w cza­sie cho­ro­by pre­mie­ra, no­si na­zwę: Pro­jekt usta­wy o udzia­le za­gra­nicz­nych funk­cjo­na­riu­szy lub pra­cow­ni­ków we wspól­nych ope­ra­cjach lub wspól­nych dzia­ła­niach ra­tow­ni­czych na te­ry­to­rium Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej. Pro­jekt usta­wy ma na ce­lu wy­ko­na­nie pra­wa Unii Eu­ro­pej­skiej i za­wie­ra za­łącz­nik pod­pi­sa­ny przez Ma­cie­ja Szpu­na­ra, pod­se­kre­ta­rza sta­nu Mi­ni­ster­stwa Spraw Za­gra­nicz­nych o je­go zgod­no­ści z UE.
Nie za­wie­ra jed­nak za­war­te­go w art. 118 Kon­sty­tu­cji, do­ty­czą­cym ini­cja­ty­wy usta­wo­daw­czej, obo­wiąz­ku przed­sta­wie­nia skut­ków fi­nan­so­wych jej wy­ko­na­nia. A je­śli nie wie­my, kto bę­dzie za to pła­cił, na pew­no nie bę­dzie to Unia.

Czy rze­czy­wi­ście pro­jekt usta­wy do­sto­so­wu­je pol­skie pra­wo do ak­tów pra­wa wspól­no­to­we­go, mu­szą orzec nie­za­leż­ni praw­ni­cy. Wy­da­je się jed­nak, że ak­ty UE do­ty­czą je­dy­nie współ­pra­cy w za­kre­sie zwal­cza­nia ter­ro­ry­zmu i prze­stęp­czo­ści trans­gra­nicz­nej oraz współ­pra­cy państw człon­kow­skich w sy­tu­acjach kry­zy­so­wych, ale od­mien­nych od tych za­war­tych w pro­jek­cie usta­wy. Okre­śla ona bo­wiem, że za­gra­nicz­ni funk­cjo­na­riu­sze bę­dą mo­gli wejść na te­ren RP, aby po­móc w dzia­ła­niach pro­wa­dzo­nych przez ro­dzi­mych funk­cjo­na­riu­szy lub pra­cow­ni­ków Po­li­cji, Stra­ży Gra­nicz­nej, Biu­ra Ochro­ny Rzą­du, Agen­cji Bez­pie­czeń­stwa We­wnętrz­ne­go i Pań­stwo­wej Stra­ży Po­żar­nej. Jak prze­wi­du­je pro­jekt usta­wy, bę­dą to sy­tu­acje wy­ma­ga­ją­ce mię­dzy­na­ro­do­wej po­mo­cy lub wspar­cia od­po­wied­nich służb w za­pew­nie­niu po­rząd­ku i bez­pie­czeń­stwa pu­blicz­ne­go, za­po­bie­ga­niu prze­stęp­czo­ści lub współ­dzia­ła­nia pod­czas zgro­ma­dzeń, im­prez ma­so­wych, ka­ta­strof czy klęsk ży­wio­ło­wych.

Ja­kie to ob­ce si­ły zbroj­ne mo­gą za­wi­tać do na­sze­go kra­ju, by spa­cy­fi­ko­wać mar­sze i de­mon­stra­cje oby­wa­tel­skie lub straj­ki, któ­rych groź­ba jest re­al­na? Nie mu­si to wca­le być FSB, by by­ły sku­tecz­ne, o czym naj­le­piej wie­dzą miesz­kań­cy Aten i Ma­dry­tu, pa­ło­wa­ni nie przez Gre­ków ani Hisz­pa­nów, ale przez Eu­ro­pej­ską gru­pę For­ce EU­RO­GEND­FOR, po­nadna­ro­do­wą struk­tu­rę woj­sko­wą, któ­ra mo­że ope­ro­wać w każ­dej czę­ści świa­ta, ma­jąc nie­ogra­ni­czo­ne kom­pe­ten­cje. Po­wsta­ła ona w 2006 ro­ku w Ho­lan­dii, na mo­cy po­ro­zu­mie­nia pię­ciu państw Unii: Fran­cji, Włoch, Ho­lan­dii, Por­tu­ga­lii i Hisz­pa­nii. W 2009 ro­ku do­łą­czy­ła do nie­go Ru­mu­nia. Nie uczest­ni­czą w nim Niem­cy, po­nie­waż ich kon­sty­tu­cja nie ze­zwa­la na wy­ko­rzy­sta­nie sił zbroj­nych dla służb po­li­cyj­nych. EU­RO­GEND­FOR, eu­ro­pej­ska żan­dar­me­ria, mo­że wy­ko­ny­wać za­da­nia stra­ży pu­blicz­nej, po­li­cji są­do­wej, dzia­łać jak Straż Gra­nicz­na, pro­wa­dzić śledz­twa kry­mi­nal­ne czy na­by­wać in­for­ma­cje i ope­ra­cje ty­pu „in­tel­li­gen­ce”. Jej sie­dzi­ba głów­na to ko­sza­ry Ka­ra­bi­nie­rów w Vi­cen­za we Wło­szech, gdzie jed­no­cze­śnie znaj­du­je się ba­za woj­sko­wa do dys­po­zy­cji sa­me­go Pen­ta­go­nu i gdzie trzy­ma się du­żą licz­bę gło­wic nu­kle­ar­nych. Naj­cie­kaw­sze jest to, że EU­RO­GEND­FOR nie od­po­wia­da przed żad­nym par­la­men­tem: ani kra­jo­wym, ani eu­ro­pej­skim, po­sia­da im­mu­ni­tet o cha­rak­te­rze po­nadna­ro­do­wym, jej lo­ka­le, biu­ra i ar­chi­wa są nie­na­ru­szal­ne, wła­sność i ka­pi­tał są zwol­nio­ne od dzia­łań władz są­do­wych, a kra­je na­le­żą­ce do EU­RO­GEND­FOR zrze­ka­ją się pra­wa do wy­na­gro­dze­nia strat po­wsta­łych w trak­cie wy­ko­ny­wa­nia ope­ra­cji przez or­gan. Do­ty­czy to rów­nież zra­nie­nia czy śmier­ci per­so­ne­lu, któ­ry nie pod­le­ga pro­ce­som skie­ro­wa­nym prze­ciw­ko nim pod­czas wy­peł­nia­nia służ­by.

Je­śli przej­dzie pro­jekt usta­wy o udzia­le za­gra­nicz­nych funk­cjo­na­riu­szy lub pra­cow­ni­ków we wspól­nych ope­ra­cjach lub wspól­nych dzia­ła­niach ra­tow­ni­czych na te­ry­to­rium Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej, bę­dzie to, po od­da­niu śledz­twa smo­leń­skie­go Ro­sja­nom, ko­lej­na zdra­da Pol­ski przez rząd Plat­for­my Oby­wa­tel­skiej, któ­ry ze­zwa­la na in­wa­zję ob­cych sił zbroj­nych do in­nych ce­lów, niż zo­sta­ły po­wo­ła­ne.

Oto link na temat tej,skandalicznej ustawy:
http://www.wykop.pl/ramka/1398765/projekt-ustawy-o-udziale-zagranicznych-funkcjonariuszy-w-polsce/

środa, 13 lutego 2013

Piekło na ziemi !

 Do tak potwornych okrucieństw posuwa się człowiek żyjący bez Boga i walczący z Bogiem



KATOLICY ŻYWCEM SPALENI W NIGERII PRZEZ MUZUŁMANÓW
"To jest brutalny przykład, jak daleko walka między muzułmanami i katolikami rozprzestrzeniła się w Nigerii. Muzułmanie chcą  narzucić swoją" religię "w całej Afryce, jak i na innych kontynentach i krajach świata, islam ma tylko jeden cel..: rządzić światem za wszelką cenę! " "
A gdzie są międzynarodowe organizacje praw człowieka < chrześcijan spalono żywcem w Nigerii:? Przerażające prawo Holocaust w obliczu  Międzynarodowej obojętności a potępione przez Ojca Juana Carlosa Martos, w imieniu Missionari Clarettiani, via del Sacro Cuore di Maria, Rzym , Włochy. "
"Poprzez opublikowanie dokumentu graficznego na Facebooku, mam na celu uświadomić światu o tych  tragicznych wydarzeniach całkowicie ignorowanych lub zminimalizowanych przez media głównego nurtu; autentyczne ludobójstwo tak okrutne i nieludzkie tylko porównywalne z najbardziej znienawidzonymi  i podłymi czynami, w nazistowskich eksterminacyjnych obozach ".
"Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, Facebook skrytykował mnie za publikację tej graficznej dokumentu jako dowodu Holokaustu w Nigerii gdzie chrześcijanie cierpią  w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
Zgodnie z polityką bezpieczeństwa Facebook , to zdjęcie zostało zaklasyfikowane jako "pornograficzne", "przemoc" i "niewłaściwe", a więc było  niedozwolone publikowanie zadnego zdjęcia przez tydzień. I grozono mi drastycznzmi  środkami, jeśli bede nalegal z opublikowaniem dokumentu udowodniacego straszne naruszenia  praw człowieka w Nigerii .
Postawa  hiszpanskiego kierownictwa Facebook  jest atakiem na wolność wyrazania uczuc_i jest haniebną zniewagę dla 500 ofiar (tylko w tym okropnym epizodzie) zabitych przez islamski terror tylko dlatego ze byli chrześcijaninami ".

"Myślałem, że to serwis społecznościowy, powstały w Stanach Zjednoczonych, nie zegnie kolan przed terrorem .Szczegolnie, kiedy jeszcze nie zagoily sie rany poniesione w makabrycznym ataku w metrze+ 9/11 i na stacji kolejowej+ 3/11 w Madrycie wszystkich niewinnzch ofiar dzikiej wściekłości i szaleństwa islamskiego terroru ".
"To wydaje się jeszcze bardziej nie do przyjęcia w Hiszpanii, demokratycznym państwie, w którym prawa opinii, wyrazania uczuc i religii są zagwarantowane w Konstytucji (art. 16 i 20), sa próby ograniczenia tych praw,  przez grozby i przymus   osłabiając ich swobodę wyrazania uczuc, potępiając jako "nieodpowiednie" graficzny dokument (nie fotomontaż), który odzwierciedla brutalną rzeczywistość w całej jej prostactwie "
"Przeciwnie, administratorzy Facebooka Hiszpanii powinni przyjac ten publiczny protest zalecając że taki barbarzyński czyn  nigdy nie będą powtorzony, a jej sprawcy zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.
To jest prawem i obowiązkiem każdego obywatela:. Usługi dla społeczeństwa, ostatecznym celem , czuję, ze zadna siec  nie określa się jako "społeczna". "

"Niestety, jeżeli nadal morduje się i to  bardzo i  prawda jest zawsze ukryta dla suwerennego ludu, aby  nie  mógł  być świadomy i sa pogodzeni przez to ich współudział w ciszyw mediach głównego nurtu, prowadzi do obojętności społeczności ...międzynarodowej, politycznej w obliczu tego niewyobrazalnego  Holocaustu  nie mówiąc już o tchórzostwie  zakorzenionym w świecie zachodnim od strony islamskiego terroru Konsekwencją głupiego "Sojuszu Cywilizacji":.. inny ubolewania incydent naszego byłego premiera Rodrigueza Zapatero "
"Czy można sobie wyobrazić reakcję islamskiej organizacji terrorystycznej w (niemożliwe) przypadku masakry muzułmanów w meczecie, z rak chrześcijańskich terrorystów?
A jak powszechnie moglyby media rozszezyc i potępic zbrodnie i złoczyńców?"

"Dlatego z tego skromnego bloga, proszę o przysługę  wszystkich ludzi, którzy czytają mnie: proszę  o rozpowszechnianie tego zdjęcia i ich komentarzy za pomocą wszystkich mediów. 
Dla  upamiętnienie tych męczenników, , niestety, Facebook wydaje się być po  stronie katów, uniemożliwiając publikację takich tragicznych wydarzeń. "

Juan Carlos Martos cmf Segretariato di PVMissionari ClarettianiVia Sacro Cuore ? Maria-500197-Rzym


 

wtorek, 12 lutego 2013

Papież Benedykt XVI abdykuje- dla Polaków bardzo smutna wiadomość!

  Dziekan Kolegium Kardynalskiego kardynał Angelo Sodano oświadczył, że wiadomość ta to "grom z jasnego nieba".






Duchowni o abdykacji papieża - niezalezna.pl.


Papież Benedykt XVI w czasie Konsystorza poinformował Kolegium Kardynalskie, że podjął decyzję o ustąpieniu ze Stolicy Piotrowej. "W pełni świadom powagi tego aktu, z pełną wolnością, oświadczam, że rezygnuję z posługi Biskupa Rzymu, Następcy Piotra, powierzonej mi przez Kardynałów 19 kwietnia 2005 roku, tak, że od 28 lutego 2013 roku, od godziny 20.00, rzymska stolica, Stolica św. Piotra, będzie zwolniona (sede vacante) i będzie konieczne, aby ci, którzy do tego posiadają kompetencje, zwołali Konklawe dla wyboru nowego Papieża" - czytamy w oświadczeniu papieża Benedykta XVI.

Informację jako pierwsza podała włoska agencja informacyjna ANSA, dodając, że papież ustąpi 28 lutego. Informację potwierdza Reuters.

Głosy o odejściu papieży pojawiają się w mediach od wielu lat. Zawsze jednak przeważał pogląd, aby nie robić precedensu. Ostatecznie papieże nie rezygnowali z Tronu Piotrowego nawet w przypadku pogorszenia się stanu zdrowia.

- Nie czuję się już na siłach, by kontynuować posługę - powiedział papież po łacinie do uczestników konsystorza w sprawie kanonizacji grupy błogosławionych. Wyjaśnił, że zwołał kardynałów także po to, by podać ważną dla Kościoła wiadomość.

Dotychczas, jedynym papieżem w historii Kościoła rzymskokatolickiego, który abdykował był Celestyn V, który złożył urząd 13 grudnia 1294 roku.

- Papież Benedykt XVI poinformował, że zakończy pontyfikat 28 lutego o godz. 20. Wówczas rozpocznie się okres sede vacante - powiedział w poniedziałek rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi.

Wiadomość o decyzji Benedykta XVI o ustąpieniu i zakończeniu posługi wywołała ogromne poruszenie wśród mieszkańców Rzymu i wiernych z całego świata, przebywających na placu świętego Piotra i w bazylice watykańskiej. Ludzie nadal z niedowierzaniem przekazują sobie informację o decyzji papieża. Coraz więcej osób przychodzi na plac świętego Piotra, by uzyskać jakieś informacje na temat ustąpienia Benedykta XVI.



Poniżej za Radiem Watykańskim publikujemy pełną treść oświadczenia papieża Benedykta XVI
Najdrożsi Bracia,
zawezwałem was na ten Konsystorz nie tylko z powodu trzech kanonizacji, ale także, aby zakomunikować wam decyzję o wielkiej wadze dla życia Kościoła. Rozważywszy po wielokroć rzecz w sumieniu przed Bogiem, zyskałem pewność, że z powodu podeszłego wieku moje siły nie są już wystarczające, aby w sposób należyty sprawować posługę Piotrową. Jestem w pełni świadom, że ta posługa, w jej duchowej istocie powinna być spełniana nie tylko przez czyny i słowa, ale w nie mniejszym stopniu także przez cierpienie i modlitwę. Tym niemniej, aby kierować łodzią św. Piotra i głosić Ewangelię w dzisiejszym świecie, podlegającym szybkim przemianom i wzburzanym przez kwestie o wielkim znaczeniu dla życia wiary, niezbędna jest siła zarówno ciała, jak i ducha, która w ostatnich miesiącach osłabła we mnie na tyle, że muszę uznać moją niezdolność do dobrego wykonywania powierzonej mi posługi. Dlatego, w pełni świadom powagi tego aktu, z pełną wolnością, oświadczam, że rezygnuję z posługi Biskupa Rzymu, Następcy Piotra, powierzonej mi przez Kardynałów 19 kwietnia 2005 roku, tak, że od 28 lutego 2013 roku, od godziny 20.00, rzymska stolica, Stolica św. Piotra, będzie zwolniona (sede vacante) i będzie konieczne, aby ci, którzy do tego posiadają kompetencje, zwołali Konklawe dla wyboru nowego Papieża.

Najdrożsi Bracia, dziękuję wam ze szczerego serca za całą miłość i pracę, przez którą nieśliście ze mną ciężar mojej posługi, i proszę o wybaczenie wszelkich moich niedoskonałości. Teraz zawierzamy Kościół święty opiece Najwyższego Pasterza, naszego Pana Jezusa Chrystusa, i błagamy Jego najświętszą Matkę Maryję, aby wspomagała swoją matczyną dobrocią Ojców Kardynałów w wyborze nowego Papieża. Jeśli o mnie chodzi, również w przyszłości będę chciał służyć całym sercem, całym oddanym modlitwie życiem, świętemu Kościołowi Bożemu.




  Benedykt XVI w kwietniu skończy 86 lat. Papież dodał, że jest w pełni świadomy wagi swego gestu i decyzję podjął w poczuciu pełnej wolności.

Czy Benedykt XVI chce wpłynąć na wybór swojego następcy?


  Zdumiała mnie wiadomość o abdykacji papieża Benedykta XVI, którą przeczytałam  /11.02/w południe  .  Trudno się dziwić.  Coś podobnego nie zdarzyło się  w Kościele od ponad 700 lat.  Dziekan Kolegium Kardynalskiego Angelo Sodano określił to mianem "gromu z jasnego nieba", a w Niemczech informacja ta wywołała szok   Co więcej, Benedykt XVI był znakomitym papieżem.  Nie dorównywał może Janowi Pawłowi II charyzmą, ale pod innymi względami był równie dobry.

  Zaczęłam się zastanawiać, co też mogło być przyczyną tego, dość nagłego posunięcia.  Pierwszym, co przyszło mi do głowy, była oczywiście jakaś niedawno ujawniona ciężka choroba, tym bardziej, iż dziś przypada Światowy Dzień Chorych, a papież wystosował wcześnie specjalne orędzie z tej okazji   O godzinie 13:00 odbyła się jednak w Watykanie konferencja prasowa na której rzecznik prasowy Frederico Lombardi oświadczył, że:

  "Rezygnacja Papieża nie wynika z żadnej konkretnej choroby, tylko z wiekiem (...) Powodem ogłoszenia tej decyzji może być uniknięcie wyczerpujących obowiązków związanych z uroczystościami wielkanocnymi"

  Brat papieża, Georg Ratzinger dodał: "Mój brat chce w tym wieku więcej odpoczynku"
Chciałabym oczywiście by była to prawda, bo życzę Benedyktowi XVI dużo zdrowia.  Myślę jednak o możliwych innych przyczynach jego decyzji.  Być może chciałby on mieć pewien wpływ na wybór swojego następcy.  Nie będzie oczywiście uczestniczył w konklawe /choćby z racji wieku/, ale nawet jeszcze jako Joseph Ratzinger cieszył się w Kościele wielkim autorytetem.  Prawie osiem lat udanego pontyfikatu mogło ten autorytet tylko zwiększyć.

  Pod koniec marca, kiedy prawdopodobnie konklawe się zacznie, Benedykt XVI nie będzie już papieżem, ale jego nieformalny wpływ może być nadal duży.  Sądzę, iż użyje on go, by zagwarantować, że następny papież będzie kontynuatorem misji Jana Pawła II i Benedykta XVI.  Może tak się stanie.  Oby !!!(Nasze blogi.pl)


poniedziałek, 11 lutego 2013

Relacja z obchodów 34. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Kaczyński: Uczczenie ofiar Smoleńska to święty obowiązek naszego narodu

Fot. Blogpress
Źródło: http://www.blogpress.pl/node/15806
Uczczenie ofiar Smoleńska to święty obowiązek naszego narodu, to sprawa jego godności
- mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński pod Pałacem Prezydenckim w 34 miesięcznicę katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku.
IMG_8915m
Jak co miesiąc, po mszy świętej odprawionej w intencji ofiar tragedii smoleńskiej, spod Archikatedry Warszawskiej przeszedł Krakowskim Przedmieściem Marsz Pamięci, w którym uczestniczyło tysiące osób.
IMG_8875m
Pod Pałacem Prezydenckim po wspólnym odśpiewaniu hymnu narodowego do zebranych przemówił prezes PiS Jarosław Kaczyński, który powiedział:

Szanowni Państwo, patrzę na Was z ogromną radością i wdzięcznością. Patrzę na ten tłum, który tam jeszcze nadchodzi. Jest nas dzisiaj dużo. Jesteśmy silni naszym przekonaniem, że prawda zwycięży, że musi zwyciężyć. Mówiłem kiedyś z tego miejsca, że z miesiąca na miesiąc, z pochodu na pochód, z mszy na mszę – wiemy więcej. Wiemy więcej o tym, co stało się w Smoleńsku. Że jesteśmy prawdy coraz bliżej. I dziś mogę to powtórzyć. Ten miesiąc, który minął od 10 stycznia, był wyjątkowo owocny. Wiemy coraz więcej. Nawet kłamcy muszą dzisiaj przyznawać, że to co głosili jeszcze niedawno jako pewnik, jest po prostu nieprawdą, choćby sprawa brzozy.
IMG_8939m
I to zbliżanie się do prawdy wyznacza sens tego co czynimy. Sens, którym jest dążenie z jednej strony do prawdy, ale z drugiej strony także do tego wszystkiego, i to jest najważniejsze, co buduje godność naszego narodu. Bo Smoleńsk to wielka tragedia, to śmierć wielkiej części polskiej elity patriotycznej, ale Smoleńsk i to wszystko co działo się Smoleńsku to także wielkie uderzenie w polską godność. W godność naszego narodu, w godność i powagę polskiego państwa. I przychodząc tutaj, tej godności bronimy. Ta godność będzie przywrócona wtedy, gdy będziemy znali prawdę i ta prawda będzie głoszona także oficjalnie. Że nie będzie to prawda jakiejś części społeczeństwa, będzie to prawda państwa, które wyciągnie z tej prawdy wszystkie konsekwencje.
Ale przywrócenie tej godności nastąpi także dopiero wtedy, gdy uczcimy pamięć tych, którzy zginęli. Tu stał krzyż, tu miał być pomnik, są projekty tego pomnika. Nie ma go. Już dzisiaj co niektórzy, może nawet spośród nas, o tym zapomnieli. A musimy pamiętać. Uczczenie ofiar Smoleńska to jest święty obowiązek naszego narodu, to jest sprawa jego godności.
Wreszcie musimy pamiętać o sprawiedliwości. Jesteśmy chrześcijanami. Dziś ksiądz profesor Chrostowski tak pięknie dziś mówił o tym najważniejszym z przykazań - o przykazaniu miłości. Jednak miłość, miłosierdzie związane są także ze sprawiedliwością. I ta sprawiedliwość tutaj musi być także wymierzona. I dopiero wtedy będziemy mogli mówić, że polska godność została przywrócona, że ta smoleńska rana zaczyna się goić. Chcemy, żeby się zagoiła, ale wiemy, że droga pewnie jeszcze wciąż daleka, chociaż oczywiście wszystko w rękach Boga. Nie wszyscy, którzy tak bardzo chcieli dożyć tego momentu, go dożyli. Pozwólcie, że tu wspomnę o mojej zmarłej, świętej pamięci Mamie. I wielu takich, także z rodzin, którzy chcieli dożyć tego momentu – już odeszło. Ale my żyjemy i obowiązkiem żyjących jest doprowadzić do tego, by ten moment prawdy, by ten moment, w którym uczcimy poległych i ten moment w którym zostanie wymierzona sprawiedliwość – nadszedł. I powtarzam: on nadejdzie
- zakończył Jarosław Kaczyński.
IMG_8921m
Apel w imieniu organizatora uroczystości odczytała Anita Czerwińska, szefowa warszawskiego Klubu „Gazety Polskiej”:
Rząd w bardzo pokrętny sposób wycofuje się z teorii pancernej brzozy, która miała doprowadzić do tragedii w Smoleńsku. Prokuratura zaprzecza raportom rządowym i jednocześnie sama wije się w sieci kłamstw. Zdecydowana większość Polaków nie zamierza już wierzyć w kolejne wersje rzekomego wypadku produkowane w Moskwie a powielane przez polskie władze i posłuszne im media. Dziesiątki polskich i zagranicznych naukowców bada i przedstawia spójną wersję katastrofy spowodowanej eksplozjami w samolocie, którym leciała polska delegacja do Katynia. Żaden poważny naukowiec ani żadna poważna uczelnia nie podważyły tych badań. Media próbują im przeciwstawiać osoby pozbawione realnego dorobku naukowego powtarzające kolejne kłamstwa rządu Donalda Tuska. Polacy nie chcą jednak ich słuchać. Dzisiaj wygrywają ci, którzy domagali się prawdy. W ślad za potrzebą prawdy rośnie potrzeba zmian. Te zmiany wkrótce się dokonają. Nie byłoby to możliwe bez prawie trzech lat naszej wspólnej walki o honor, godność i prawdę.
Marsz i Apel Pamięci:

IMG_8897m.
Nasz grupa patriotyczna obrońców Krzyża jak zawsze na straży pod Pałacem Namiestnikowskim

IMG_8920m

czwartek, 7 lutego 2013

10 pytań zespołu Macierewicza do Macieja Laska


10 pytań zespołu Macierewicza do Macieja Laska - niezalezna.pl
foto: Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek - unikający konfrontacji z niezależnymi naukowcami - nie ucieknie od kłopotliwych pytań w sprawie Smoleńska. Dziś posłowie z zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej zapowiedzieli skierowanie do Macieja Laska serii 10 pytań.

Portal Niezalezna.pl publikuje poniżej całość pisma skierowanego do Macieja Laska. Relację ze spotkania zespołu będzie można przeczytać w piątkowej „Gazecie Polskiej Codziennie”.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PYTANIA DO MACIEJA LASKA

Eksperci rządowi premiera Donalda Tuska nie stawili się na debatę zorganizowaną przez młodych naukowców warszawskich uczelni w dniu 5 lutego 2013 r. Wyrażamy zdziwienie, że urzędnicy państwowi unikają konfrontacji ze specjalistami, naukowcami z kraju i zagranicy, pragnącymi przedyskutować kluczowe problemy związane z katastrofą smoleńską. Zebrani na UKSW wysłuchali niezależnych ekspertów Zespołu Parlamentarnego i racji raportu Millera, tak jak zostały one zapisane w dokumencie zatwierdzonym przez Premiera Donalda Tuska. Nie usłyszeli jednak odpowiedzi i wyjaśnień ekspertów Donalda Tuska, gdyż ci na debatę się nie stawili. Ujawnione zasadnicze rozbieżności każą nam postawić szereg pytań do ekspertów rządowych. Przedstawiamy je publicznie, tak jak publiczną powinna być debata na temat największej tragedii, w której poległa polska elita państwowa z Prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele.

Pytamy więc ekspertów rządowych, a w szczególności pana Macieja Laska, który dzisiaj jest wysokim urzędnikiem, podwładnym premiera Donalda Tuska:

1. Twierdzi Pan, że samolot na wysokości 5 metrów nad ziemią zderzył się z brzozą i stracił 6 metrowy fragment skrzydła, co spowodowało obrót samolotu na plecy, beczkę autorotacyjną, uderzenie w ziemię w pozycji odwróconej i w konsekwencji śmierć wszystkich pasażerów. Przedstawia Pan także zdjęcie brzozy ułamanej na wysokości 5 metrów z wbitymi metalowymi fragmentami, twierdząc, że o tę brzozę rozbił się samolot z Prezydentem Polski. Takie właśnie zdjęcie pokazywane jest od blisko 3 lat, począwszy od propagandy rosyjskiej, przez raport Tatiany Anodiny po raport Millera.
Na jakiej podstawie twierdzi Pan, że o tę brzozę rozbił się samolot, skoro:
- prokuratorzy rosyjscy twierdzą, że takiej brzozy nie było, a ta, która stała na działce dr. Bodina, była ułamana 1 metr od wierzchołka;
- 4 lutego potwierdziła to prokuratura polska w komunikacie prok. płk. Rzepy, który napisał, że prokuratura posiada zdjęcie brzozy z działki dr. Bodina, którą samolot miał ściąć na wysokości 9 metrów od gruntu.
Łatwo zauważyć, że na tej wysokości brzoza ma średnicę ok. 10-15 cm i w sposób oczywisty nie mogłaby zniszczyć skrzydła!
- tymczasem Komisja, w której Pan był wiceprzewodniczącym zespołu technicznego, nigdy nie badała brzozy ani skrzydła, co publicznie przyznał polski akredytowany płk. Edmund Klich,
- czarna skrzynka nie odnotowała dźwięku uderzenia w brzozę, a w tym miejscu eksperci Instytutu Sehna w Krakowie odczytali dźwięk „przesuwających się w kokpicie przedmiotów”, który trwa do końca tragedii,
- jedynym źródłem wiedzy o brzozie złamanej na wysokości 5 metrów, która miała spowodować katastrofę TU 154, są zdjęcia Siergieja Amielina, smoleńskiego fotoamatora z 13 kwietnia 2010 r., czyli 3 dni po katastrofie oraz zdjęcia zamieszczone MW pańskim Raporcie i w Raporcie MAK. Wszystkie późniejsze od protokołu i szkicu sytuacyjnego prokuratorów rosyjskich z 10 kwietnia 2010 r.

Na takiej podstawie zbudował Pan tezę wyjaśniającą śmierć polskiej elity narodowej i wyśmiewającą wszystkie naukowe niezależne badania. Prosimy o wyjaśnienie, dlaczego podpisał Pan dokument wprowadzający w błąd rząd i opinię publiczną, dlaczego pokazuje Pan zdjęcie niemające związku z przyczyną tragedii smoleńskiej, jakie posiada Pan dowody na to, że brzoza ułamana na wysokości 5 metrów zniszczyła skrzydło TU 154 i doprowadziła do katastrofy smoleńskiej?

2. W Raporcie, który pan podpisał, stwierdzono, że generał Andrzej Błasik był w kokpicie, odczytywał wysokości z przyrządów nawigacyjnych oraz informował o stanie widoczności. Wszystkie te stwierdzenia są fałszywe. Wynika to niedwuznacznie z ekspertyzy Instytutu Sehna w Krakowie, która wyjaśniła, że niektóre z tych słów w ogóle nie padły (np. że „nic nie widać”), inne wypowiedział drugi pilot, a generał Błasik nie wypowiadał żadnych odnotowanych słów. Analiza położenia ciała generała Andrzeja Błasika przeczy tezie, że znajdował się w kokpicie, gdyż znaleziono go w okolicy salonki generalskiej, a nie w okolicy kokpitu. Jednoznaczny komunikat przeczący obecności Generała w kokpicie wydała także prokuratura. Mimo to nigdy Pan nie przeprosił za szkalowanie generała Błasika i nadal podtrzymuje Pan w wypowiedziach publicznych domniemanie, że mógł być w kokpicie, co miałoby wynikać „z kontekstu sytuacyjnego”. Dlaczego pan to robi mimo oczywistych dowodów przeciwnych?

3. Dlaczego w raporcie Millera, który pan podpisał sfałszowano trajektorię poziomą lotu, pomijając informację z systemu TAWS nr 38 przed samą szosą Kutuzowa. Sygnał TAWS 38 przesądza o tym, że samolot nie mógł zrobić tzw. beczki autorotacyjnej i zmienić kierunku lotu za tzw. „pancerną brzozą”, lecz leciał prosto jeszcze co najmniej 140 metrów i dopiero potem na wysokości około 36 metrów nad ziemią gwałtownie zmienił kierunek lotu. Dlaczego podpisał Pan dokument, w którym te informacje po prostu wymazano z mapy? Podobnej manipulacji dokonano na ekspertyzie firmy Small Gis, która wskazała, że doszło do dwu eksplozji. Na mapie zamieszczonej w raporcie Millera słowa „wybuch” z ekspertyzy zastąpiono słowami „pożar”. Dlaczego dopuszczono się tych fałszerstw?

4. Pisze Pan, iż „na podstawie zarejestrowanych parametrów lotu ustalono, że przed zderzeniem w ziemię samolot przemieszczał się na wysokości kilku metrów nad wznoszącym się terenem”. Czy mógłby pan wskazać konkretne rejestratory, który podają takie dane? Przecież wie Pan znakomicie, że systemy TAWS i FMS, a także wysokościomierze baryczne odnotowują, iż samolot NIGDY nie zszedł poniżej 18 metrów nad ziemią. Co więcej wie Pan także, że Komisja nie posiada żadnych wiarygodnych danych na temat tego, co działo się poniżej 18 metrów nad ziemią, a wasze twierdzenia są oparte na przypuszczeniach wziętych z analiz fotoamatora Amielina oraz opartych na informacji o uderzeniu w brzozę na wysokości 5 metrów nad gruntem. Wiemy już teraz, że fakty te nie miały miejsca. Jakie więc dane przeciwstawi Pan informacjom z zegarów barycznych i danym zapisanym przez system TAWS w plikach fault. lock wskazujących, że w ostatnich sekundach samolot wznosił się do około 36 metrów nad gruntem i wówczas nastąpiła katastrofa?

5. Pisze pan, że „oględziny wraku samolotu przeprowadzono na miejscu zdarzenia”.
Prosimy o wyjaśnienie, kto personalnie dokonywał ze strony polskich ekspertów w Smoleńsku tych oględzin i badań i kiedy tego dokonał. Prosimy też o wyjaśnienie, gdzie znajduje się jakakolwiek dokumentacja tych badań? Gdzie możemy zapoznać się z raportem, ekspertyzą czy choćby opisem badań i oględzin, o których Pan mówi? Nie ma ich bowiem ani w raporcie Millera, ani w załącznikach dołączonych doń w lipcu 2011 r. zaraz po jego opublikowaniu, ani też w załącznikach do protokołu z badania Komisji, które zostały opublikowane we wrześniu 2011 r. Nie jest też znana żadna inna publikacja zawierająca taki raport, opis czy ekspertyzę.
Pytamy o to dlatego, że płk Edmund Klich, polski akredytowany kierujący pracami ekspertów w tym okresie, napisał w swojej książce „Moja czarna skrzynka”, że takich badań nie prowadzono, że w zespole nie było żadnego specjalisty od takich badań, a pan Wierzbicki, który miał to zrobić po prostu przepisał dane rosyjskie!
Pytamy o to także dlatego, że Pan osobiście i pańscy koledzy eksperci przebywający w Smoleńsku, w lutym 2011 roku w liście do ministra Grabarczyka napisaliście, że nie zbadaliście wraku na skutek niedopełnienia obowiązków przez akredytowanego Klicha. Pański podpis znajduje się pod tym dokumentem. Dlaczego więc, skoro wszystkie dane pochodzą nie z własnych badań, a z informacji rosyjskich, stwierdza Pan, że wrak został przez Was zbadany, że przebadano krawędzie przełomu i sposób odkształceń, i że te badania wykluczyły eksplozje i potwierdziły tezę o katastrofie na skutek uderzenia w ziemię?

6. Nie zbadaliście państwo także silników samolotu, poprzestając na ich zewnętrznym oglądzie i stwierdzając, że pracowały one sprawnie aż do uderzenia w ziemię. Do uderzenia w ziemię sprawne miały być także inne, główne mechanizmy samolotu.
Jeśli tak, to czy mógłby pan powiedzieć, dlaczego ekspertyza ATM, zamieszczona w załączniku do protokołu waszej Komisji stwierdza, że około 40 metrów przed miejscem gdzie znajduje się działka dr. Bodina, doszło do awaryjnych drgań silnika nr. 1 samolotu, znacznie przekraczających dopuszczalne normy a sekundę później analogiczne zjawiska nastąpiły w silniku nr. 3, a wreszcie doszło do awarii w silniku nr. 2 i awarii generatorów prądu?
Podobne informacje zawarte są w zapisach twardych dysków systemu TAWS i FMS, gdzie mówi się o 3 głównych awariach i o nieodczytanych 11 zapisach wskazujących na awarie.
I czy mógłby pan wyjaśnić nam, dlaczego dane zamieszczone w raporcie Millera, podobnie zresztą jak dane zamieszczone w raporcie pani Anodiny w sposób bezsporny stwierdzają, że zasilanie elektryczne ustało, gdy samolot znajdował się 17-15 metrów nad ziemią? Czy uważa Pan, że samolot bez pracujących generatorów, bez zasilania elektrycznego i z silnikami objętymi awarią - to samolot sprawny?

7. Skoro nie zbadali Państwo ani wraku ani miejsca zdarzenia, na jakiej podstawie twierdzi pan, że „uszkodzenia samolotu powstały w wyniku uderzenia w ziemię”?
Czy może Pan wskazać opis oględzin miejsca zdarzenia, obrys i badanie bruzdy wyrytej w miękkiej ziemi przez przemieszczający się na przestrzeni ponad 300 metrów 80 tonowy samolot?
Czy mógłby Pan wyjaśnić skąd wzięły się setki jeśli nie tysiące drobnych szczątków samolotu, wręcz odłamków zaściełających obszar rozciągający się na ponad 800 metrach  wzdłuż toru rozpadającego się w powietrzu samolotu? I dlaczego rozłożenie szczątków znacznie przekracza rozstaw skrzydeł samolotu?
Czy mógłby pan wyjaśnić dlaczego liczni świadkowie widzieli eksplozję a nawet rozpad samolotu w powietrzu, w szczególności odpadnięcie jego ogona jeszcze przed upadkiem na ziemię?

8. Pisze Pan także, że „samolot zderzył się z ziemią w pozycji odwróconej”. Czy mógłby pan wyjaśnić skąd ta teza? Nie zbadaliście państwo samodzielnie przyrządów nawigacyjnych. Korzystaliście w tej mierze z ekspertyzy rosyjskiej. Tymczasem parametry lotu zapisane w tzw. polskiej skrzynce produkcji ATM nie wskazują jednoznacznie na przewrócenie się samolotu na plecy. Wiemy już, że nie dokonała tego „pancerna brzoza”, bo nigdy nie została uderzona przez samolot na wysokości 5 metrów i nie mogła złamać skrzydła. Skąd więc teza o uderzeniu w ziemię w pozycji odwróconej samolotu? Dodajmy, że szczątki widoczne na ziemi w zakresie części od kokpitu do skrzydeł leżą w pozycji prawidłowej, podłogą do ziemi, a koła podkokpitowe wręcz stoją na ziemi. Odwrócone są jedynie części od skrzydeł do ogona. Taka pozycja szczątków wskazuje raczej na rozpad w powietrzu niż na uderzenie w pozycji odwróconej, co musiałoby dotyczyć przede wszystkim kokpitu.
Dlaczego więc twierdzi Pan, że szczątki samolotu nie wskazują na wybuch, a przeciwnie świadczą, że go nie było, a uszkodzenia powstały na skutek uderzenia w ziemię, skoro tylna część kadłuba leży z wywiniętymi na zewnątrz burtami, co mogło powstać tylko na skutek eksplozji?

9. Stwierdza pan, że nie doszło do wybuchu i powołuje się na badania wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii, który w czerwcu 2011 r. miał dokonać stosownych badań wykluczających obecność śladów materiałów wybuchowych na wraku i szczątkach ofiar. Dlaczego jednak nie informuje pan słuchaczy, o tym, że Instytut ten zbadał jedynie 8 przedmiotów pochodzących z rzeczy należących do ofiar, były to: parasolka, część buta, banknoty, fragment swetra i kartki książki. Nie wiadomo, z jakiej części terenu katastrofy pochodzą te rzeczy, a przede wszystkim nie ma wśród nich ani foteli, ani tapicerki samolotu, ani metalowych części wraku. Krótko mówić badania te nic nie mówią o szczątkach samolotu. Równocześnie nie mówi Pan o tym, że spektrometry używane przez ekspertów prokuratury we wrześniu i w październiku 2012 roku wskazały na wraku samolotu i na 63 jego fotelach kilkaset śladów materiałów wybuchowych, a zwłaszcza trotylu i nitrogliceryny.

10. Czy właśnie dlatego, że nie potrafi Pan odpowiedzieć na te pytania, nie zdecydował się Pan na publiczną, otwartą polemikę z niezależnymi naukowcami? A może przeszkodą była Pana funkcja rządowa?

Z należnym szacunkiem
Zespół Parlamentarny ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej.
Antoni Macierewicz

wtorek, 5 lutego 2013

Dzisiaj odbyła się debata naukowców,dotycząca tragedii smoleńskiej

Dodano: 05.02.2013 [09:28]
Debata Smoleńska - transmisja - niezalezna.pl
foto: Krzysztof Sitkowski/Gazeta Polska
Zakończyła się konferencja naukowa „Debata Smoleńska” organizowana przez Stowarzyszenie „Doktoranci dla Rzeczypospolitej” na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Eksperci związani z parlamentarnym zespołem ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej przekonywali w czasie debaty, że przyczyną katastrofy Tu-154M były dwa wybuchy w powietrzu a nie jak twierdzą oficjalne raporty uderzenie samolotu w brzozę. Na spotkaniu nie pojawili się eksperci z komisji Jerzego Millera.

.





Nasza relacja z debaty:

W ostatniej debacie pod hasłem „działania prokuratury w pierwszym okresie badania katastrofy na przykładzie sekcji zwłok ofiar tragedii” przemawiał mecenas Piotr Pszczółkowski.

Mecenas Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik bliskich ofiar katastrofy, między innymi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego jest zdania, że tzw. komisja Millera funkcjonowała nie mając umocowania prawnego. Tłumaczył, że nie stosuje się 13 załącznika konwencji chicagowskiej do badania katastrof lotnictwa państwowego. - Żyjemy w Polsce i mamy polskie prawo - mówił mec. Pszczółkowski. Przypomniał również, że złamano prawo nie przeprowadzając w Polsce sekcji zwłok ani nie uczestnicząc w autopsjach na terenie Federacji Rosyjskiej. Prokuratorzy nie dopełnili tu swoich obowiązków. Mecenas przypomniał, że także żadnego z członków komisji Millera nie było przy sekcjach wobec czego do swojego raportu dołączyli kopie protokołów sporządzonych dla MAK.

Część trzecia poświęcona była „Uwarunkowaniom prawnym badania katastrofy”

16:40 - żona prof. Biniendy przeanalizowała załącznik 13 Konwencji Chicagowskiej.
- zgodnie z konwencją skończonym śledztwie wrak powinien być udostępniony stronie polskiej. Zaraz po ogłoszeniu raportu MAK przez Anodinę wrak powinien być przesłany do Polski.




Prof. Karol Karski stwierdził, że samolot był państwowy, a lot miał charakter wojskowy, gdyż był oznaczony w planie lotu literą M [military], załoga była wojskowa, na pokładzie znajdowała się polska generalicja oraz Prezydent RP jako zwierzchnik Sił Zbrojnych, samolot miał oznaczenia wojskowe i Rosjanie jako taki go zaakceptowali, samolot wykonywał niebojową misję wojskową.

Podsumowanie 2 części debaty

Prelekcję 
„trajektorie: pozioma i pionowa, TAWS 38”rozpoczął prof. Marek Czachor
Zobacz wykład prof. Marka Czachora



- brak analizy fragmentacji szczątków ciał i elementów samolotu
- brak analizy wszystkich czarnych skrzynek, rejestratorów parametrów lotu tupolewa
- obydwie komisje miały dwa różne raporty co pozwoliło dokładnie je przeanalizować

16:00łączenie przez skype z inż. Markiem Dąbrowskim

Dąbrowski mówi o wielu fragmentach samolotu nie uwzględnionych w raportach Millera i MAK. "Kawałki samolotu znajdowano o kilka do kilkunastu metrów na boki poza zasięgiem jego skrzydeł. Ponieważ z innych, niezależnych źródeł także wiadomo, że niezinwentaryzowane przez MAK części samolotu były rozrzucone daleko na boki."




13:30 - prelekcję rozpoczął dr Kazimierz Nowaczyk. Mówi o ukryciu ostatniego alarmu TAWS i innych manipulacjach, m.in. synchronizacją czasów z urządzeń samolotu.

Kliknij i zobacz Wykład prof. Kazimierza Nowaczyka:


Dr Nowaczyk pokazuje, w jak prymitywny sposób komisja Millera ukryła ostatni TAWS na grafice dołączonej do raportu Millera. Mówi też o kompromitującym zachowaniu polskich ekspertów rządowych, którzy w raporcie umieścili zdjęcia rosyjskiego dziennikarza Siergieja Amielina, ściągnięte z internetu.

Prof. Kazimierz Nowaczyk zaznaczył, że kluczowe awarie nastąpiły w miejscu odnotowania ostatniego, 38., sygnału systemu TAWS (dane systemu ostrzegania przed przeszkodami), gdy samolot znajdował się ponad 30 m nad ziemią. Jak podkreślił, w raporcie Millera i MAK zapisy TAWS 38 zostały ukryte. „TAWS 38 nie mógł się znaleźć w raporcie, dlatego że samolot, według trajektorii Millera, po uderzeniu w brzozę skręcił i nie mógł być przy TAWS 38” - podkreślił ekspert.

Nowaczyk dodał, że samolot leciał wzdłuż linii prostej za brzozą, z którą miał, według raportu Millera, się zderzyć. „Nie mógł wykonać słynnej półbeczki, bo musiałby zmienić kierunek lotu” - oszacował.

Podkreślił, że ze zdjęć satelitarnych miejsca katastrofy z 11 i 12 kwietnia 2010 r. wynika, że statecznik znajduje się każdego z tych dni w innej pozycji. Naukowiec zasugerował, że został on przeniesiony, podobnie jak inne drobniejsze części samolotu, bliżej pozostałych szczątków Tu-154M, a dalej od miejsca TAWS 38.

13:12 - swoje wystąpienie rozpoczyna dr inż. Wacław Berczyński. Mówi o siłach działających na elementy samolotu.

Kliknij i zobacz wykład dr. inż. Wacława Berczyńskiego na VOD.GAZETAPOLSKA.PL:


Dr Berczyński opowiada, jak wyglądały badania innych katastrof lotniczych, porównując to do badania katastrofy smoleńskiej. Mówi o pieczołowitym zbieraniu szczątków i rekonstrukcji wraku (przy badaniu innych katastrof), a także o drastycznych różnicach w samej formie końcowych raportów. Wnioski są druzgocące dla komisji Millera i dla MAK.

Wskazał na zerwane nity. Jego zdaniem musiało istnieć ogromne ciśnienie wewnątrz samolotu, aby spowodować takie uszkodzenie. Binienda dodał, że nity zostały znalezione w ciałach katastrofy, co oznacza, że musiały „latać we wnętrzu (samolotu) jak pociski”-

(OBEJRZYJ ROZMOWĘ WACŁAWA BERCZYŃSKIEGO Z KATARZYNĄ GÓJSKĄ-HEJKE)

12:15 - Swoje wystąpienie na temat „przyczyn katastrofy; roli brzozy i rekonstrukcji upadku samolotu” rozpoczął prof. Wiesław Binienda.

Kliknij i zobacz wykład prof. Wiesława Biniendy:


12:25 - prof Binienda po raz kolejny zaprezentował proporcje skrzydła samolotu i „pancernej brzozy”. Naukowiec zwrócił uwagę, że Tu-154 jest modelem o dosyć mocnych skrzydłach.Z kolei z badań drzewa wynika, że słynna „pancerna brzoza” była chora, przez co cała konstrukcja drzewa była osłabiona.

12:29 - Wiesław Binienda odpowiedział na kłamliwe zarzuty Michała Setlaka z "Przeglądu Lotniczego", który wczoraj w TVP Info zarzucił mu, że jest ekspertem od materiałów kompozytowych, a nie metalowych (skrzydło Tu-154 jest wykonane z aluminium). "Wolałbym,żeby eksperci,którzy będą się wypowiadali po mnie w różnych telewizjach, wspomnieli także, iż jestem także ekspertem od materiałów aluminiowych" - powiedział Binienda.

12:40 - Z prezentacji prof. Biniendy przy użyciu skrzydła o nawet słabszej konstrukcji niż ta w Tu-154 wynika, że bez trudu przecina ono drzewo. Naukowiec wyjaśnił, że obliczenia były robiona dla różnych grubości, ponieważ do tej pory nie wymierzono na miejscu katastrofy grubości materiałów w miejscu kontaktu skrzydła z drzewem. Przy obliczeniach brano też pod uwagę różne kąty natarcia, ponieważ raz pojawiają się opinie, że samolot leciał w dół, a innym razem, że jednak leciał w górę. Aby badania były wiarygodne, przeprowadzono badania dla wszystkich możliwych założeniach. Nie było żadnego przypadku, w których skrzydło nie przełamałoby drzewa.

12:45 - W rozmowie z pilotem [mjr. Fiszerem, który był wczoraj gościem programu TVP Info, podobnie jak prof. Binienda] zwróciłem uwagę, że obszar na skrzydle widoczny na zdjęciach z miejsca katastrofy nie jest jakoś specjalnie zniszczony. Wówczas pilot spytał: „A to jest skrzydło z tego samolotu?”. Ja już nie chcę myśleć o tym, skoro nasi piloci zastanawiają się, czy tam są szczątki tego samolotu – powiedział prof. Binienda.

12:48 - Lasek mówił, że tak się mylę, tak nic nie wiem, że pracy w Polsce nie dostanę. Szkoda, bo chciałem go o nią poprosić - ironizował prof. Binienda.

12:53 - Żeby nity się rozerwały, musiała działać na nie siła rozrywające, duże ciśnienie wewnętrzne. Na poszycie działały siły rozrywające, których tam nie powinno być. Wyrwane nity świadczą właśnie o działaniu ciśnienia od wewnątrz. Albo można je wyrwać przez poszycie, co jest niezwykle trudne albo trzeba go po prostu rozerwać. Taki właśnie sposób rozerwania nitu znaczy, że było bardzo duże ciśnienie w samolocie – wyjaśnił dr Berczyński. Konstrukcja nitów i sposób ich rozerwania świadczą o dużym ciśnieniu wewnętrznym w samolocie. "Nie mówię, że tam była bomba, ale musiało być duże ciśnienie wewnętrzne" - podkreślił Berczyński. "To nie był jeden rozerwany nit, było ich wiele" - zaznaczył

13:10 - Parafrazując wypowiedź akredytowanego przy MAK Edmunda Klicha dla "Gazety Polskiej", prof. Binienda stwierdził, że "wszystko wskazuje na to, że jak "rąbnęło", to się nie urwało"

- Dla mnie było interesujące, jak ta część nitu może latać wewnątrz samolotu, żeby trafiać w ciała ofiar jak pocisk – zastanawiał prof. Binienda, a dr Berczyński jeszcze raz podkreślił, że świadczy to o tym, że wewnątrz samolotu musiało panować duże ciśnienie, a na nity działała duża siła rozrywająca.

11:35 - rozpoczęła się część druga debaty, w której odbędą się aż cztery debaty, eksperci będą dyskutować o przebiegu i przyczynach katastrofy smoleńskiej. Moderatorem jest prof. dr hab. Jacek Rońda. Swoje wystąpienie na temat przebiegu przyspieszeń samolotu tuż przed katastrofą rozpoczął dr inż. Grzegorz Szuladziński.

KLIKNIJ I OBEJRZYJ WYKŁAD WYKŁAD dr. inż. Grzegorza Szuladzińskiego:


11:40 - na Skypie dr Grzegorz Szuladziński zwrócił uwagę, że wybuch musiał nastąpić w powietrzu, a nie na ziemi. "Gdyby nastąpił na ziemi, pojawiłby się krach, odcisk na ziemi. Było coś co można nazywać obrazowo, odkręceniem części kadłuba. Byłoby to niemożliwe, przy wybuchu na ziemi."

11:45 - Zdaniem dr. Szuladzińskiego na eksplozję wewnątrz samolotu wskazują nie tylko szczątki wraku, ale także rozdrobnione szczątki ludzkie. "Takie szczątki powstają jedynie w wyniku wybuchu skondensowanego" - stwierdził naukowiec.

- Kadłub samolotu został rozpruty wzdłuż i wywinięty. Główne części kadłuba są wewnątrz puste – zwrócił uwagę Szuladziński. Jego zdaniem ani wybuch, ani stopniowe zniszczenie kadłubu samolotu w wyniku kontaktu z ziemią nie było możliwe – nie było odpowiedniego odcisku na podłożu.

- Co dla takiej wielkiej konstrukcji (jak Tu-154M) może być przeszkodą terenową? Betonowa ściana, nie drzewo. Drzewo może być przeszkodą blisko gruntu, przy uderzeniu na wysokości 5 metrów nie można mówić o przeszkodzie terenowej, przy tej prędkości – ocenił Szuladziński.

10:25 - z opóźnieniem rozpoczęła się debata. Na sali są studenci, doktoranci, naukowcy, rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, m.in. Jarosław Kaczyński

KLIKNIJ I OBEJRZYJ PIERWSZĄ CZĘŚĆ DEBATY NA VOD.GAZETAPOLSKA:


10.15 - Zgodnie z programem debaty, pierwsza część poświęcona jest przygotowaniom do wizyty w Katyniu, a w jej trakcie przewidziana jest debata „Organizacja bezpieczeństwa osób uczestniczących w locie 10.IV.2010”. Do udziału w niej zaproszono m.in. byłego szefa BOR gen. Mariana Janickiego, a także gen. Pawła Bielawnego, ale nie pojawili się oni na UKSW. Przy stole konferencyjnym czekają przygotowane dla nich puste miejsca.

10:27 - głos zabrał były szef BOR Andrzej Pawlikowski. W ostrych słowach skrytykował sposób zabezpieczenia przez BOR wizyty prezydenta 10 kwietnia 2010 r. Podkreślił, że jedyna osoba z Biura będąca na płycie lotniska to funkcjonariusz pełniący rolę kierowcy, pozbawiony broni i odpowiednich środków łączności. Pawlikowski sporo miejsca poświęcił szefowi BOR Marianowi Janickiemu; zarzucił mu brak kompetencji, doświadczenia i odpowiedniego wykształcenia.

10:50 - płk. Tomasz Grudziński, były zastępca szefa Biura Ochrony Rządu ds. ochronnych w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości i były pracownik Biura Bezpieczeństwa Narodowego za prezydentury Lecha Kaczyńskiego

- Gen. BOR Marian Janicki zeznawał o rozmowie z płk Florczakiem, który zginął w katastrofie. Mimo, że rozmowa odbyła się bez świadków, był łaskaw pójść do prasy i o wszystkim opowiedzieć - powiedział płk. Grudziński i przytoczył cytat z wypowiedzi gen. Janickiego:
"Około trzech miesięcy przed katastrofą płk Jarosław Florczak po kolejnym przylocie z prezydentem bardzo zdenerwowany oznajmił mi, cytuję: »Szefie, pan prezydent kiedyś doprowadzi do tragedii, zginie wielu niewinnych ludzi«"

Grudziński wskazał, że znał śp. Florczaka i był on osobą bardzo opanowaną, dlatego opis o podenerwowanym funkcjonariuszy jest mało wiarygodny. Według płk. Grudzińskiego w takiej sytuacji szef BOR-u powinien poinformować o zagrożeniach premiera, odpowiedniego ministra oraz samego prezydenta, a nie została sporządzona nawet notatka.

11:15 - płk. Pawlikowski podkreślił, że w czasie pokoju są dwie linie, które mają zapewnić bezpieczeństwo instytucjom państwowym. Jedną linią ochrony jest BOR. Drugą linią jest to co się dzieje w śłużbach specjalnych.
W jednej z interpelacji poselskich padło pytanie, czy po powrocie samolotu z remontu w Rosji było wykonane badanie pirotechniczno-radiologiczne. W odpowiedzi na pytanie zapewniono, że samolot był sprawdzany 10 lutego, a do Polski po remoncie wrócił... w grudniu.

11:25 - organizatorzy debaty odczytują listę dokumentów, które nie zostały przekazane przez stronę rosyjską. Oto tylko kilka z nich:
Materiał z oblotu terenu katastrofy 
- Wszystkie zdjęcia i filmy z miejsca katastrofy
- Schemat miejsca zdarzenia