niedziela, 3 marca 2013

Wolność wychodzi z dołów śmierci


ŻOŁNIERZE WYKLĘCI DZIEŃ CHWAŁY
Nie jesteśmy biednym krajem rozdeptanym przez sowieckie buty. Przeciwnie – jesteśmy tymi, których przodkowie wiele razy strzelili w pysk ten najbardziej bestialski totalitaryzm i możemy być z tego dumni.
Pytam – czy ofiary nasze nie pójdą na marne, czy niespełnione sny powstaną z mogił, czy Andrzejek [syn Łukasza Cieplińskiego] będzie kontynuował ideę ojca? Wierzę – nie pójdą, sny wstaną, syn zastąpi ojca, ojczyzna niepodległość odzyska […] ” – pisał w ostatnią w swoim życiu Wigilię 1950 r. Łukasz Ciepliński ps. Pług. Siedział wówczas w celi śmierci. W tej samej, z której wcześniej komunistyczni mordercy wyprowadzili do swojej katowni mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę” czy ppłk. Antoniego Olechnowicza „Pohoreckiego”. Śp. Janusz Kurtyka, pomysłodawca ustanowienia Dnia Żołnierzy Wyklętych, nazywał grypsy Cieplińskiego relikwiami polskiego marzenia o wolności.
Nie potrafili inaczej
Żołnierze Powstania Antykomunistycznego – bo tak powinni być nazywani – nie byli grupką owładniętych nierealnym uniesieniem młokosów o zbyt gorących głowach. Przeciwnie. Stąpali po ziemi bardzo mocno i znakomita większość z nich miała świadomość ceny, jaką przyjdzie im zapłacić za przeciwstawienie się komunistom. Obraz ludzi, którzy z pełnym przekonaniem kierują swoim życiem, a nie odurzonych wizją szaleńców, wyłania się z ich dokumentów, wspomnień, pamiętników, listów i grypsów. Wspomniany już Łukasz Ciepliński pisał: „Gdy mnie będą zabierać, to ostatnie moje słowa do kolegów będą: cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Ojczyznę i jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość”. Dowódca najsłynniejszej 5. Brygady Wileńskiej w jednej w licznych ulotek rozdawanych przez jego żołnierzy cywilom informował: „ […] Wypowiedzieliśmy walkę na śmierć lub życie tym, którzy za pieniądze, ordery lub stanowiska z rąk sowieckich mordują najlepszych Polaków domagających się wolności i sprawiedliwości”. Tak z kolei zareagował na ogłoszoną przez komunistów w 1947 r. „amnestię” por. Zdzisław Broński „Uskok”: „[…] W prasie roi się od wezwań, niejednokrotnie podpisanych przez autorytatywne dla nas jednostki – wezwań, które brzmią: »Tak będzie lepiej dla Polski!«. Wróg jest nieporównywalnie silniejszy i w walce łatwo zginąć można, ale czy znaczy to, że trzeba skwapliwie korzystać z rzucanych przez wroga ochłapów łaski? Zważajmy na to, by takie słowa jak: Polska, Polak, Honor, Wolność nie pozostały pustymi dźwiękami”. Dowódca Konspiracyjnego Wojska Polskiego Stanisław Sojszyński „Warszyc” mówił wprost: „[…] Walka z szumowinami i unicestwienie ich to wielka sprawa, to zagadnienie zapewnienia Polsce równowagi moralnej i ocalenia jej przed zgubą […]”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz