wtorek, 3 lutego 2015

Kpił z wyborców, w knajpie "zaszalał" za państwowe, znany ze skandali - oto nowy szef doradców Kopacz

Dodano: 03.02.2015 [16:52]
Kpił z wyborców, w knajpie "zaszalał" za państwowe, znany ze skandali - oto nowy szef doradców Kopacz - niezalezna.pl
foto: Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
We wtorek Ewa Kopacz ogłosiła, że szefem zespołu jej doradców politycznych został Jacek Rostowski. Można sobie jedynie wyobrazić, co za pomysły będzie podsuwał premier były minister finansów, który na jednej z „taśm prawdy” stwierdził, że „obietnice polityczne wiążą tylko tych, którzy w nie wierzą”.

Kiedy wybuchła afera podsłuchowa, a opinia publiczna poznała kulisy uprawiania polityki przez ludzi Platformy Obywatelskiej, wydawało się, że dla takich osób jak Jacek Rostowski na arenie politycznej miejsca już nie ma. Nic bardziej mylnego. Rostowski, po tym jak stracił stanowisko ministra finansów, a później bez sukcesu starał się o mandat w Parlamencie Europejskim, właśnie wraca na salony.

Teraz został szefem doradców politycznych Ewy Kopacz, czyli de facto jego zadaniem będzie pomoc przy podejmowaniu przez premier najważniejszych decyzji. Może przy tej okazji warto przypomnieć, czym zasłynął ów doradca.

Co Rostowski myśli o wyborcach PO wyszło na jaw przy okazji afery podsłuchowej. Jacek Rostowski i Radosław Sikorski w prywatnej rozmowie nie kryli pogardliwego stosunku do elektoratu swojej partii. „Dwa razy obiecać to jak raz dotrzymać” – żartował obecny marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Rostowski odpowiadał swoim dowcipem: „Obietnice polityczne wiążą tylko tych, którzy w nie wierzą”. Panowie za każdym razem śmiali się głośno, zadowoleni ze swoich powiedzonek.

Podczas kolacji, były minister finansów, wiedząc, że jest ona opłacona z publicznych pieniędzy – zdecydował się na dużo droższe potrawy niż zwykle. „Możesz zaszaleć!” – zachęcał ówczesny minister spraw zagranicznych. „Ja zaszaleję, jeśli pozwolisz!” – odpowiedział Jacek Rostowski. To również Rostowski z Sikorskim radzili, jak zaj...ć PiS, opowiadali o robieniu laski Amerykanom, a także i opowiadali niezbyt wyrafinowane dowcipy.

W ostatnich dniach wypłynęła kolejna afera związana z Rostowskim. Jak ujawnił dziennik „Fakt”, były minister finansów miał pieniędzmi podatników płacić za swoje noclegi podczas kampanii wyborczej do Europarlamentu, gdy korzystał z usług toruńskich i bydgoskich hoteli.

Posłowi, gdy wykonuje obowiązki parlamentarne, przysługuje prawo do opłacenia noclegów z pieniędzy Kancelarii Sejmu. Rocznie mogą wydać w ten sposób 7,6 tys. zł.

Jacek Rostowski podczas kampanii wyborczej wydał ponad 4 tys. na noclegi w Toruniu i Bydgoszczy. Nie wykonywał wtedy obowiązków parlamentarnych. Jeździł tam, jako kandydat Platformy Obywatelskiej na europosła. Oznacza to, że za pobyt w luksusowych hotelach „Pod Orłem” w Bydgoszczy i toruńskim „Bulwarze” powinien opłacić sam.

Podczas wtorkowej konferencji Ewy Kopacz o tę ostatnią sprawę zapytał nasz dziennikarz Samuel Pereira. Premier stwierdziła tylko, że „niewątpliwie będzie z nim rozmawiać o tej sprawie” i zamiast na konferencji prasowej odnieść się do tych informacji, szefowa rządu zasugerowała, że Rostowski powinien wyciągnąć konsekwencje... wobec niego, za użycie w pytaniu słów „podejrzenie wyłudzenia” w odniesieniu do działań Rostowskiego.

Czyżby nowy szef doradców już uprzedził Kopacz, jak ma odpowiadać na pytania o ostatnią aferę z nim w roli głównej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz