poniedziałek, 23 marca 2015

Dziennikarz śledczy o Smoleńsku: Niemieckie służby twierdzą, że to zamach!

Dodano: 23.03.2015 [10:26]
Dziennikarz śledczy o Smoleńsku: Niemieckie służby twierdzą, że to zamach! - niezalezna.pl
foto: arch. GP
Jürgen Roth, niemiecki dziennikarz śledczy na Facebooku reklamuje swoją książkę o katastrofie Smoleńskiej, która ma trafić do sprzedaży już 8 kwietnia. Uchyla rąbka tajemnicy: „Czy było to jedynie tragicznym nieszczęściem, czy też zamachem, jak twierdzą nie tylko źródła w BND” - czytamy na profilu dziennikarza. Cezary Gmyz dodaje, że pozycja niebawem może trafić też do polskich księgarni, ponieważ, „podobno już ktoś kupił prawa do książki Rotha”.

Bundesnachrichtendienst (BND) to Niemiecka Federalna Służba Wywiadowcza (Informacyjna). Roth ujawnia, że według służb, rozbicie się pod Smoleńskiem rządowego Tupolewa nie było nieszczęśliwym wypadkiem, a zamachem.

Nowa książka „Akta S. pod kluczem” od 8 kwietnia w sprzedaży. Wojna Putina na Ukrainie wstrzymała oddech świata. Jednak już pięć lat temu ukazała się zakazana rosyjska polityka agresji: 10 kwietnia 2010 roku doszło do katastrofy wojskowej maszyny w rosyjskim mieście Smoleńsk, zginęło 96 osób” – pisze Roth i podkreśla:

Na pokładzie była polska elita władzy, w tym prezydent Lech Kaczyński i wysocy generałowie NATO. Czy było to jedynie tragicznym nieszczęściem, czy też zamachem, jak twierdzą nie tylko źródła w BND”.

Jürgen Roth po raz pierwszy pokazuje prawdziwe przyczyny katastrofy prezydenckiej maszyny i równocześnie zadaje najaktualniejsze pytania – czy katastrofa smoleńska miała coś wspólnego z zestrzeleniem samolotu MH17 i konfliktem na Ukrainie? – kończy swój wpis na Facebooku Jürgen Rothdając do zrozumienia, że zebrał dokumenty potwierdzające teorię zamachu.


(Fot. Facebook.com/jurgen.roth)

Wygląd szczątków zestrzelonego Boeinga 777, towarzyszące tej zbrodni rosyjska dezinformacja i niszczenie dowodów do złudzenia przypominają okoliczności katastrofy smoleńskiej. Ale jest jedna zasadnicza różnica: Ukraińcy, Holendrzy i Malezyjczycy nie wierzą w ani jedno słowo Putina, natomiast polski rząd w 2010 r. potraktował byłego oficera KGB jako partnera i przyjaciela – pisał w lipcu 2014 roku Grzegorz Wierzchołowski w „Gazecie Polskiej”.

W rozmowie z „GP” Jürgen Roth przyznał, że w związku z katastrofą smoleńską „mamy do czynienia zzaplanowaną akcją tuszowania prawdziwego przebiegu tragedii i jej przyczyn, z manipulowaniem przy czarnych skrzynkach, dokumentach, raportach”.

– Tak na dobrą sprawę jedyna różnica między Smoleńskiem a Donieckiem polega na tym, że teraz świat żąda powołania międzynarodowej, niezależnej komisji, która miałaby ustalić przebieg tej tragedii, a w 2010 r. w Polsce, wbrew głosom domagającym się takiego właśnie rozwiązania, rząd Donalda Tuska zadecydował inaczej. I wtedy, i obecnie mieliśmy i mamy do czynienia z zaplanowaną akcją tuszowania prawdziwego przebiegu tragedii i jej przyczyn, z manipulowaniem przy czarnych skrzynkach, dokumentach, raportach. Wszystkie te kwestie w przypadku Doniecka po prostu idealnie pokrywają z tym, jak Rosjanie zachowywali się po tragedii w Smoleńsku. To cały wachlarz analogii – powiedział w rozmowie z „Gazetą Polską” słynny niemiecki dziennikarz śledczy Jürgen Roth.

Wpis Rotha skomentował na Twitterze Cezary Gmyz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz