Trybunał Konstytucyjny popada w konflikt interesów
yt
Zgodnie z art. 7 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, organy władzy publicznej powinny działać wyłącznie na podstawie i w granicach prawa. Oznacza to, że zarówno władza wykonawcza, ustawodawcza jak i sądownicza przy podejmowaniu rozstrzygnięć związane są obowiązującymi przepisami. Każda decyzja podjęta przez jakiegokolwiek urzędnika bądź sędziego musi mieć wyraźną podstawę prawną, ponieważ w przeciwnym wypadku będzie zwyczajnym bezprawiem – zauważa poseł PiS i prawnik Wojciech Jasiński.
Jasiński stwierdza: "Mam wątpliwości, czy o tych zasadach pamiętają niektórzy sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, którzy w najbliższym czasie będą badali dwie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Jak stanowi ustawa zasadnicza, Trybunał jest częścią władzy sądowniczej, która przy orzekaniu musi stosować się do polskiej Konstytucji, ustawy o Trybunale Konstytucyjnym oraz zwyczajów leżących u podstaw demokratycznego państwa prawa".
Według mediów wnioski o przeanalizowanie zgodności z Konstytucją obu ustaw badane mają być przez pełny skład Trybunału Konstytucyjnego z prof. Andrzejem Rzeplińskim na czele.
Jasiński komentuje: "W mojej ocenie w takim wypadku doszłoby do naruszenia podstawowej zasady postępowania sądowego, którą Rzymianie ujęli w paremii nemo iudexin causa sua. Fakt, że sędzia stojący na czele Trybunału Konstytucyjnego pozwala sobie na takie wypowiedzi uważam za skandaliczny. Jedną z podstawowych zasad wykonywania zawodu sędziego jest zachowanie bezstronności politycznej, co wyklucza komentowanie w mediach aktywności jakiejkolwiek partii. Nie wyobrażam sobie, aby po takich wypowiedziach Prezes Trybunału Konstytucyjnego nie wyłączył się ze składu orzekającego w obu postępowaniach".
"Sytuacja, w której to sędziowie Trybunału będą badać zgodność z Konstytucją ustawy, którą sami napisali, dowodzi że Trybunał Konstytucyjny w istocie nie jest sądem, tylko trzecią izbą parlamentu. Taki stan rzeczy powoduje, że w obecnym kształcie nie wykonuje on rzetelnie obowiązków nakładanych na sądownictwo konstytucyjne przez ustawy zasadnicze państw demokratycznych. Uważam, że polski Trybunał Konstytucyjny powinien zostać poddany gruntownej reformie, która rzeczywiście uczyni z niego opisywany w doktrynie prawa publicznego „sąd nad prawem”.
W tłumaczeniu na język polski ta reguła oznacza, że nikt nie może być sędzią we własnej sprawie. Tymczasem nie jest to tajemnicą, że uchwalona przez koalicję PO-PSL ustawa o Trybunale Konstytucyjnym została napisana przy udziale sędziów tego Trybunału. Sędziowie nie tylko uczestniczyli w pracach komisji parlamentarnych, ale przygotowali projekt tej ustawy, skierowany do Sejmu za pośrednictwem Prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Oznacza to, że będziemy mieli do czynienia z kuriozalną sytuacją, kiedy to sędziowie Trybunału Konstytucyjnego będą badali zgodność z Konstytucją przepisów ustawy własnego autorstwa. Następnie ocenią konstytucyjność przepisów uchwalonych przez Prawo i Sprawiedliwość, które miały na celu uporządkowanie bałaganu stworzonego przez tamtą ustawę. Uważam, że mamy w tym przypadku do czynienia z klasycznym konfliktem interesów.
Zgodnie z polskim prawem, sędziowie zaangażowani w tworzenie zaskarżonej ustawy powinni wyłączyć się ze składu sędziowskiego. Taki obowiązek nakłada na nich obowiązująca ustawa o Trybunale Konstytucyjnym, która stanowi że sędziowie wobec których istnieją podejrzenia o brak bezstronności w sprawie są wyłączeni z orzekania z mocy prawa.
Bez wątpienia wyłączony ze składu sędziowskiego powinien zostać prof. Andrzej Rzepliński. Przypominam, że Prezes Trybunału Konstytucyjnego nie tylko brał udział w pracach legislacyjnych nad ustawą uchwaloną w poprzedniej kadencji, ale i komentował w mediach działania rządu i Prezydenta w tej sprawie. Należy odnotować, że na antenie TVN24 prof. Rzepliński publicznie oskarżył większość parlamentarną o chęć „rozbicia Trybunału od wewnątrz” – pisze Jasiński.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz