piątek, 1 kwietnia 2016


CAŁA POLSKA LICZY MAJĄTKI POLITYKÓW. NADCHODZI CZAS ROZLICZEŃ


fot: sejm.gov.plfot: sejm.gov.pl
Polscy politycy zawarli niepisaną umowę. Po zmianie władzy nikt nikogo nie rozlicza, nikt nie idzie do więzienia. Teraz ma to się zmienić, a na polityków dawnej koalicji rządzącej padł strach. Według naszych informatorów z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, co ósmy parlamentarzysta nie może wyliczyć się z posiadanego majątku. Kogo zamkną pierwszego?
Leszek Pietrzak – „Pierwsza krew” polała się jeszcze zanim Zbigniew Ziobro 4 marca został Prokuratorem Generalnym i szefem wszystkich śledczych w Polsce. 29 lutego br. funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego weszli do domu byłego ministra sportu Andrzeja B. z Platformy Obywatelskiej. Powodem był zarzut ukrywania majątku przez wpływowego polityka PO. B. nie został zatrzymany i aresztowany, ale usłyszał sześć zarzutów. Agenci CBA ustalili, że Andrzej B., składając oświadczenia majątkowe, zaniżył swoje dochody nawet o 85 tys. zł oraz nie ujawnił w nich wspólnego majątku. Przeszukanie miało na celu zdobycie większej liczby dowodów na potwierdzenie tej tezy (rachunków, papierów wartościowych itp.). Już przed przeszukaniem majątek byłego ministra po prostu się nie zgadzał. Kupił m.in. luksusowy samochód terenowy, na który nie miał „pokrycia” w dochodach.
Po tej sprawie po Warszawie zaczął krążyć zakład – żart „kto następny na liście”. Jako resorty wyjątkowego ryzyka wymienia się najczęściej ministerstwo skarbu, zdrowia, cyfryzacji. Tam miało dochodzić do największej liczby nieprawidłowości podczas poprzednich rządów. Wymienia się również sprawę uzyskania pozwolenia na broń w sposób nieuprawniony. Chociaż sprawa jest z pozoru błaha, to śledczy mają planować powrót do niej.

Żadnych granic
Osiem lat trwania rządów PO–PSL było rekordowym okresem sprawowania władzy w Polsce przez tę samą koalicję. Sprzyjało to nadużyciom i łamaniu standardów. Otrzeźwienie nastąpiło już pod koniec rządów PO, gdy minister transportu Sławomir Nowak (PO) zapomniał wpisać w swoim oświadczeniu majątkowym luksusowego zegarka. Sprawa ciągnęła się prawie dwa lata, aż w maju 2015 r. warszawski są d orzekł warunkowe umorzenie. Po tej sprawie przewidująca część polityków PO i PSL dużo lepiej przygotowała się na okoliczność, że CBA może zacząć wyjaśniać pochodzenie ich majątków. W porę zadbali o podział swojego majątku i o to, aby najbardziej „strategiczne” zakupy, jakich dokonywali w ostatnich latach, były robione na rodzinę, przyjaciół i dobrych znajomych. W tym wypadku agentom CBA znacznie trudniej będzie wykazać majątkowe sprzeczności polityków PO. Nie znaczy to jednak, że CBA w ich wypadku powinno zrezygnować z działań sprawdzających ich faktyczny majątek. W aspekcie posiadanego majątku, który trzeba było ukryć, na dużo wyższym poziomie od polityków PO byli politycy PSL-u. Ale nie ma w tym nic dziwnego. PSL to w końcu partia, która po 1989 r. współtworzyła koalicje rządowe w latach 1993-1997 (SLD–PSL), 2001-2003 (SLD–PSL–UP) i od 2007 do 2015 r. Tak długiego okresu sprawowania władzy w Polsce nie ma żadna inna polska partia. Nie może zatem dziwić, że chłopi z PSL znacznie lepiej radzą sobie ze zdobywanym majątkiem niż ich koledzy z PO. O tym, gdzie i u kogo można schować swój majątek, mogliśmy się dowiedzieć, obserwując sprawę Jana Burego – byłego szefa klubu parlamentarnego PSL. Jedna ze sztabek złota, która miała należeć do wpływowego posła PSL Jana Burego, schowana była w sejfie proboszcza Katedry Polowej Wojska Polskiego. Próżno jej szukać w oświadczeniach majątkowych polityka.

Cała Polska liczy majątki (polityków)
Wielu polityków partii, które przez osiem ostatnich lat rządziły Polską, ma dzisiaj znacznie większy majątek niż wykazują to w swoich oświadczeniach majątkowych. Znaleźli się w sytuacji, kiedy mają spore szanse na to, aby zostali zatrzymani przez CBA i usłyszeli zarzuty w związku z nieprawdziwymi deklaracjami majątkowymi. W ostatnich tygodniach CBA mocno skupiło swoją uwagę na oświadczeniach majątkowych naszych polityków. I zapewne niebawem czegoś nowego się w tej materii dowiemy. Tak przynajmniej sugerują przedstawiciele Biura, z którymi rozmawialiśmy na ten temat. Bardziej cynicznie nastawieni politycy PO sugerują, że poszukiwanie aferzystów, to zwykłe „igrzyska dla ludu”, bo chleb (500 zł na dziecko) został już rozdany. Jeżeli nawet to prawda, to takie igrzyska sprawiedliwości przydadzą się Polsce.
Komentarz ukazał się na łamach tygodnika Warszawska Gazeta!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz