środa, 31 sierpnia 2016

Prezydent Duda: Po 36 latach jest ofensywna próba zrealizowania tych postulatów. Dajcie nam czas


Dodano: 31.08.2016 [16:45]
Prezydent Duda: Po 36 latach jest ofensywna próba zrealizowania tych postulatów. Dajcie nam czas - niezalezna.pl
foto: Grzegorz Jakubowski/KPRP
– Po 36 latach jest ofensywna próba zrealizowania tych postulatów. Dajcie nam czas – mówił prezydent Andrzej Duda w Gdańsku, gdzie trwają główne obchody 36. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych.

– To jest znak czasów, że przed chwilą „Solidarność” nagradzały tych, którzy jako młodzi, jako licealiści, zdecydowali się ruszyć na pomoc robotnikom. Także później, w ramach Komitetu Obrony Robotników, zbierając fundusze dla tych, którzy zostali wyrzuceni z pracy. Dziś otrzymują honorowe medale, a „Solidarność”, czyli przecież w wielkim stopniu robotnicy, wręcza stypendia, czyli pieniądze licealistom. Jakże inne czasy, jakże inna Polska. A do państwa już drugi raz, w tym miejscu, w tej wspaniałej, niezwykle poruszającej sali, przemawiam ja, prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, który w 80 roku, maił osiem lat – mówił prezydent.

Dla mnie „Solidarność” to legenda, to wielka legenda dążenia do wolności, to wielka legenda dążenia do sprawiedliwości, dążenia do normalności. Tego wszystkiego, o czym dzisiaj mówili już przedmówcy 
– dodawał.

Młodzież zawdzięcza to, że Polska się zmieniła, państwu, którzy jesteście na tej sali, zawdzięcza to również Lechowi Wałęsie, którego na sali wprawdzie nie ma, ale jest na historycznym zdjęciu. To zdjęcie, te postulaty, które były postulatami w dużym stopniu nie tylko wolności, ale przede wszystkim postulaty godnego życia. O godne życie również chodziło. I w znaczeniu materialnym i godności w znaczeniu wolności, że chcemy być w wolni w swoim niepodległym państwie 
– przypominał Andrzej Duda.

Chylę dzisiaj czoła, jako prezydent Rzeczypospolitej, który wtedy miał osiem lat, przed wszystkimi bohaterami naszych czasów. Bo wycierpieliście państwo bardzo wiele i wycierpiały tez wasze rodziny. Patrzę na pana Andrzeja Kołodzieja, pana Bogdana Borusewicza, pana Andrzeja Gwiazdę, panią Joannę Dudę-Gwiazdę, patrzę na państwa i dziękuję. Dziękuję, że możemy się spotkać w radości w już 36. rocznicę „Solidarności”. (…) Dziękuję za to, bo nie byłoby nas tu dzisiaj, a już na pewno mnie by nie było na tym miejscu, gdybyście państwo wtedy się nie zawzięli. Wiem, że potem drogi polityczne potoczyły się różnie, dzisiaj dalej się one toczą, ale się toczą w wolnej Polsce. Toczą się w ramach demokracji. (…) Ale mnie, poza tym, co mogłem przeczytać i co opowiedział mi ojciec, powiedział najwięcej Lech Kaczyński, który też był uczestnikiem tych zdarzeń i tamtego ruchu „Solidarności”. Ruchu, który narodził się z wielkiej jedności, jaką zobaczyliśmy, choć miałem siedem lat – w 1979 roku, gdy przybył Jan Paweł II. Nagle się okazało, że w milionach przyszli na spotkania z Ojcem Świętym: robotnicy, inteligenci i stanęli obok siebie. Zorientowali się, że podobnie myślą, że jest jeden klucz tej wielkiej wspólnoty. Pan prezydent Lech Kaczyński zawsze powtarzał, że kierownicza rola PZPR miała dwa aspekty – państwowy i społeczny. Państwowy polegał na tym, że I sekretarz znaczył więcej niż przewodniczący prezydium Rady Narodowej, a potem niż wojewoda. A w aspekcie społecznym polegał na tym, że PZPR i służby specjalne penetrowały w zasadzie wszystkie organizacje. Poza wielką organizacją, która była niezależna: poza Kościołem. Wielkim zwycięstwem „Solidarności” – jak mówił Lech Kaczyński – było to, że powstał ruch niezależny od PZPR. Pierwszy związek za żelazną kurtyną, jedynym, do którego natychmiast zapisało się 10 mln ludzi w 37-milionowym państwie. Prawie jedna trzecia natychmiast należała do „Solidarności”! Jakaż była siła pragnienia wolności i przekonania o walce o swoje prawa. To ta siła właśnie pozwoliła później duchowi Solidarności w państwie przetrwać, mimo czarnych dni stanu wojennego, kolejnych aresztowań, internowań, bicia, gróźb, biedy, strachu o rodzinę – jednak przetrwać! Byliście państwo ogromnie odważni. Pan prezydent Lech Kaczyński wielokrotnie przy mnie powtarzał: „My dzisiaj z Borsukiem jesteśmy po różnych stronach barykady, ale nigdy mu nie odmówię tamtej odwagi, bo to był jeden z najodważniejszych ludzi w tamtych czasach”. Wierzę w to, że młode pokolenie, także dzięki nauce historii, tak jak będzie pamiętało o Żołnierzach Niezłomnych, będzie pamiętało także o waszych zasługach. O zasługach odważnych ludzi z KOR, „Solidarności” i tych, którzy się nie ugięli w najtrudniejszych czasach. To wielki symbol – dumny jestem i wzruszony, że mogę stać w tej sali, pod tym znakiem „Solidarności”, pod którym państwo wtedy szliście
– podkreślał.

„Solidarność” to wielka wspólnota walki o wolną, niepodległą, suwerenną ojczyznę. Ale to także wspólnota, o której Ojciec Święty mówił: jeden i drugi, razem, jeden z drugim w sprawach najważniejszych. Chciałbym i cieszę się, że na tej sali jesteśmy razem, choć mamy różne poglądy i ugrupowania. Cieszę się, że jesteśmy razem. Jeżeli dziś mówią, że nie da się budować wspólnoty, bo są podziały polityczne – one są i będą, raz głębsze, raz płytsze, ale są kraje, gdzie są znacznie głębsze niż u nas. I znacznie bardziej żarliwa debata w parlamencie. (…) Ale ważne jest to, byśmy mieli punkty wspólne, które są powszechnie szanowane i niekwestionowane. Ta sala, to miejsce, to zdjęcie, ten znak – dlatego dziękuję że jesteśmy tutaj razem. To miejsce, gdzie ludzie władzy mogą usłyszeć od „Solidarności” gorzkie słowa 
– mówił prezydent.

Nasza gospodarka ze społeczną gospodarką rynkową na razie jeszcze nie ma wiele wspólnego. Zaczyna mieć dzięki działaniom obecnego rządu i obecnej na sali premier Szydło. Panie przewodniczący, dziękuję, że wspomniał pan o ustanowieniu od 1 stycznia nowego pułapu płacy minimalnej. Dziękuję, że pan wspomniał, bo to była decyzja rządu, parlamentu, moja – kiedy podpisywałem ustawę. Ale musi pan przyznać jedno: jest ona wyższa, niż się spodziewaliście. Jest wyższa, niż były oczekiwania „Solidarności” i związków zawodowych. Dlaczego? Bo chodzi o to tu, co tu jest napisane, w tych postanowieniach. Żeby podnieść poziom życia Polaków, żeby ludzie mogli godnie żyć, także pod względem materialnym. To wielki cel PiS, które wygrało wybory i ma samodzielną większość na czele z Jarosławem Kaczyńskim, pani premier Szydło, która stoi na czele rządu i mój, jako prezydenta. Myśmy to obiecywali w czasie ostatnich kampanii wyborczych. Będziemy to realizować konsekwentnie, poprze składanie ustaw o obniżeniu wieku emerytalnego, poprzez ustawy takie jak ta, która podwyższa płacą minimalną, ustanawia minimalną stawkę godzinową. Tak, to właśnie te rozwiązania, które mają prowadzić do tego, że Polska będzie wreszcie państwem solidarnym 
– kontynuował.

Wrócę znów do Lecha Kaczyńskiego. Był przedstawicielem elity, intelektualistą, doktorem habilitowanym, profesorem uniwersyteckim. Tu, w Gdańsku, zetknął się z robotnikami. Zanim powstała „Solidarność”, pomagał robotnikom. Uczył ich prawa pracy, pisał pisma, pomagał, ratował w trudnych sytuacjach. Powiedział, że on wtedy zrozumiał jedno, jasno i wyraźnie, że on nie może walczyć o państwo dla tylko takich jak on, bo większość to robotnicy. Bo większość społeczeństwa to ludzie pracy – i że to dla nich państwo ma być budowane. To jest państwo równych szans. Zadaniem państwa, „Solidarności”, jest to, by były wyrównywane szanse. To, co „Solidarność” czyni symbolicznie, wręczając dzieciom stypendia. To jest to, co powinno się dziać w polskim państwie. Wyrównywanie szans – temu służy wysoka płaca minimalna, wysoka stawka godzinowa, temu służy program 500 plus, temu służy program Mieszkanie plus. To myślenie o Polsce, która ma być Polską „Solidarności” i solidarności wewnątrzspołecznej 
– podkreślał prezydent Andrzej Duda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz