niedziela, 28 sierpnia 2016



Prezydent Warszawy obarczyła odpowiedzialnością za aferę reprywatyzacyjną swoich urzędników. W warszawskim ratuszu doszło do zwolnień.
– Winne jest Ministerstwo Finansów, ale moi urzędnicy nie dołożyli należytej staranności. Nie poszli do Ministerstwa Finansów i nie zażądali pełnej dokumentacji. Uważam, że urzędnicy wprowadzili mnie w błąd
– tłumaczyła Gronkiewicz-Waltz w rozmowie z TVN24.
Kluczowy dla afery dokument (potwierdzający duńskie obywatelstwo przedwojennego właściciela działki przy Chmielnej) miał zostać odnaleziony w innej teczce niż powinien. I to dopiero po kwerendzie Biura Prawnego. Odpowiedzialni za sprawę urzędnicy nie budzili, zdaniem prezydent, wcześniej żadnych zastrzeżeń. Prezydent podkreśliła, że zatrudnieni zostali jeszcze za kadencji Lecha Kaczyńskiego.
Gronkiewicz-Waltz odniosła się również do kwestii nieuchwalonej dotąd ustawy reprywatyzacyjnej, która kompleksowo rozwiązałaby problem.
– Projekt był wysyłany do ministra Grada w 2008 roku, a drugi do wszystkich organów, sejmu, senatu, w 2011 roku. Mój poprzednik Lech Kaczyński w 2005 roku wysłał też projekt do posła Artura Zawiszy. Mój poprzednik raz, a ja dwa razy podejmowałam próbę uchwalenia
– przekonywała polityk.
Ustawy nie zostały zdaniem prezydent uchwalone ze względu na kryzys i brak pieniędzy na odszkodowania.
– Myślę, że to kwestia oszczędności i braku gotówki
– stwierdziła.
Hanna Gronkiewicz-Waltz utrzymuje, że zaproponowała jednak premier Ewie Kopacz uchwalenie "małej" ustawy reprywatyzacyjnej, która takich wydatków za sobą nie pociąga. Została ona niedawno podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę i wejdzie w życie w przyszłym miesiącu.
– We wrześniu będzie złożony projekt ustawy reprywatyzacyjnej. Mam nadzieję, że inne partie go poprą
– zakończyła temat Hanna Gronkiewicz-Waltz.
tvnwarszawa.pl/McD/Fot. FB Hanna Gronkiewicz-Waltz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz