środa, 7 września 2016

„Czasem miałem wrażenie, że komuś zależy, aby ten film nie powstał”

  aktualizacja: 19:28wyślijdrukuj

Plakat filmu "Smoleńsk" (fot.materiały prsowe)

– Nie zrobiłem tego filmu, aby się nim cieszyć czy zastanawiać, czy zostanie dobrze lub źle przyjęty. Po prostu musiałem go zrobić. Mam nadzieję, że ten film uświadomi Polakom, że kłamstwo było większe, niż nam się wydaje do tej pory – mówił w „Czterech stronach” Antoni Krauze, reżyser filmu „Smoleńsk”. – Pracując przy tym filmie, miałem czasem wrażenie, że komuś zależy, aby on nie powstał – dodał gość TVP Info.

W poniedziałek, w warszawskim Teatrze Wielkim odbyła się uroczysta premiera filmu „Smoleńs” w reżyserii Antoniego Krauzego. Premiera zgromadziła prawie 1700 osób. Na uroczystości nie zabrakło prezydenta, premier i rodziny ofiar katastrofy, w tym prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego. Twórcy obrazu mają nadzieję, że dzięki niemu znikną podziały wśród Polaków.

„Smoleńsk” to opowieść o śledztwie młodej dziennikarki Niny, która usiłuje dowiedzieć się, jakie były przyczyny tragedii z 10 kwietnia 2010 roku. W rolę tę wcieliła się Beata Fido.

„Prezes przyjął film z dobrymi uczuciami” 

Reżyser nie krył, że dla niego „Smoleńsk” był od samego początku filmem ważnym. – Nie zrobiłem tego filmu, aby się nim cieszyć czy zastanawiać, czy zostanie dobrze lub źle przyjęty. Po prostu musiałem go zrobić i zrobiłem – podkreślał.

Krauze zdradził, że prezydent Andrzej Duda był „wstrząśnięty tym, co zobaczył”. – Potem miałem bardzo ważne i niezwykle przyjemne spotkanie z prezesem Kaczyńskim. Z radością dowiedziałem się, że przyjął on film z dobrymi uczuciami – mówił reżyser.

Jak przyznał Krauze, „Smoleńsk” jest wynikiem „własnych studiów nad okolicznościami katastrofy”. – Wspomagałem się oczywiście wynikami pracy tych specjalistów z różnych dziedzin, którzy badali przyczyny katastrofy Tu 154. Czułem się oszukany przez tych, którzy w pewnej chwili próbowali nam narzucić do dziś obowiązującą wersję wydarzeń – przekonywał. – Zdawałem sobie sprawę, że nie osiągnę tego stopnia wiedzy, który pozwoliłby na przekazanie prawdziwych powodów katastrofy – dodał.
Film o manipulowaniu prawdą

Krauze mówił, że z założenia, „Smoleńsk” miał być filmem o „manipulowaniu prawdą”. – Stąd bohaterka, pracownica komercyjnej stacji telewizyjnej, która pełni rolę takiego kłamcy, a potem widząc, w co została wpakowana, próbuje zrozumieć, jakie naprawdę były przyczyny katastrofy – opowiadał.

Jak mówił, „wszystko w filmie jest odwzorowane na rzeczywistości, a sprawy związane z katastrofą są bardzo wierne faktom”. Zdaniem Krauzego, „ogromną pracę w sprawie wyjaśniania katastrofy smoleńskiej wykonały osoby pracującego w zespole Antoniego Macierewicza i naukowcy z konferencji smoleńskich”.

– Specjaliści różnych dziedzin dowiedli, że to nie była zwykła katastrofa – stwierdził. – Pracując przy tym filmie, miałem czasem wrażenie, że komuś zależy, aby on nie powstał. Gdyby nie te zmiany, które trwają, to chyba ten film nie ujrzałby światła dziennego – dodał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz