Jak dotąd nie jestem represjonowany i mam nadzieję, że tak zostanie. Nie zamierzam też budować żadnego państwa podziemnego. Ani z panem Kijowskim, ani z kimkolwiek innym
—mówił w rozmowie z „Super Express” Leszek Miller.
W rozmowie Miller odniósł się do pomysłu Mateusza Kijowskiego, który nawołuje do budowania podziemnego państwa.
Pamiętam, że kilka lat temu Donald Tusk, kiedy był w opozycji, proponował alternatywne posiedzenie Sejmu poza jego siedzibą. Może to jakieś dalekie echo tych pomysłów budowania równoległego państwa
—powiedział.
Polityk pytany o Trybunał Konstytucyjny przyznał, że Polacy czują instynktownie potrzebę kompromisu pomiędzy TK a władzą. Dopóki do tego kompromisu nie dojdzie, notowania Trybunału będą spadać. Miller wspomniał również o prezesie Trybunału.
Pan Rzepliński od dawna zachowuje się jak polityk. Pamiętam jego wypowiedzi po wyborach samorządowych, kiedy, przekraczając swoje kompetencje, oceniał zachowanie rozmaitych ugrupowań politycznych, w tym SLD. Ma on wyraźnie temperament polityka
—podkreślił Miller.
W rozmownie nie zabrakło również wątku warszawskiej afery reprywatyzacyjnej.
Jeżeli Hanna Gronkiewicz-Waltz mówi, że nie wiedziała, co robili jej urzędnicy (…) to jest przyznanie się do braku nadzoru i braku kwalifikacji. Natomiast jeżeli mówi, że wiedziała o tych nieprawidłowościach, to okazało się, że nie miała dostatecznych kwalifikacji
—tłumaczył.
Pytany o istnienie mafijnego układu w stolicy, odpowiedział:
Coś w rodzaju mafii jest. Prawnicy, lokalni politycy, urzędnicy Ratusza to jest mafia, która przez całe lata - przez nikogo nieniepokojona - organizowała pieniądze dla siebie. Zabójstwo Jolanty Brzeskiej było momentem, w którym pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna ostro zareagować
—mówił.
kk/Super Expres