Porażająca bezradność francuskich i niemieckich służb. Po zamachu terrorysta przemierzył pół Europy
Dodano: 23.12.2016 [14:25]
Prawdziwą podróż po Europie zrobił sobie terrorysta Anis Amri odpowiedzialny za zamach w Berlinie. Trasa jego ucieczki z Niemiec świadczy o bezradności służb w tym zakresie. W czasie, gdy Amri był jedną z najbardziej poszukiwanych osób na świecie, udało mu się wyjechać z Niemiec, przedostać do Francji, w której cały czas obowiązuje stan wyjątkowy wprowadzony po atakach terrorystycznych w Paryżu, a następnie koleją przedostał się do Włoch. A jeszcze dziś rano niemiecka policja przekonywała, że poszukiwany zamachowiec... przebywa na terenie Niemiec.
Anis Amri po zamachu w Berlinie stał się jedną z najbardziej poszukiwanych osób. Za informacje pomocne w jego schwytaniu oferowano nawet wysoką nagrodę. Tymczasem okazuje się, że Tunezyjczyk bez najmniejszego problemu wydostał się z Berlina, przemierzył całe Niemcy i dotarł do Francji. Granicę tego kraju przekroczył bez trudu, pomimo obowiązującego tam cały czas stanu wyjątkowego, który został wprowadzony we Francji po atakach terrorystycznych w Paryżu.
Jak informowaliśmy na łamach portalu niezalezna.pl francuski rząd wprowadził stan wyjątkowy po zamachach terrorystycznych 13 listopada 2015 roku w Paryżu. Po raz kolejny przedłużono go w lipcu do stycznia 2017 r. W grudniu premier zapowiedział przedłużenie go o kolejne pół roku, do 15 lipca.
Stan wyjątkowy dał władzom dodatkowe uprawnienia w zakresie kontroli osób, a także umożliwia przeprowadzanie w domach rewizji. W ramach nowych uprawnień władze przeszukały już ponad 3 tys. domów oraz aresztowały ponad 400 osób.
Trasa ucieczki Anisa Amriego zilustrowana przez brytyjski "The Sun":

(fot. thesun.co.uk)
Pomimo tego, poszukiwany w całej Europie terrorysta wsiadł w pociąg i z francuskiego Chambéry pojechał do Turynu. Tam przesiadł się do kolejnego pociągu i dotarł do Mediolanu, gdzie został zastrzelony przez włoskich policjantów, którzy zatrzymali go do rutynowej kontroli.
W trakcie kontroli doszło do strzelaniny. Poproszony o okazanie dokumentów mężczyzna wyjął z plecaka broń i zaczął strzelać do funkcjonariuszy. Jeden z nich został ranny.
CZYTAJ WIĘCEJ: Terrorysta z Berlina nie żyje. Zastrzelono go w Mediolanie
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że jeszcze dziś rano agencja dpa oraz „Der Tagesspiegel” powołując się na źródła w niemieckich służbach bezpieczeństwa informowały, iż zdaniem śledczych Anis Amri cały czas znajduje się w Berlinie.
Niemieckie media sugerowały, że Amri prawdopodobnie doznał jakichś obrażeń i ukrywa się. W rozmowie z Reutersem rzecznik niemieckiej policji odmówił komentarza w tej sprawie.
Anis Amri po zamachu w Berlinie stał się jedną z najbardziej poszukiwanych osób. Za informacje pomocne w jego schwytaniu oferowano nawet wysoką nagrodę. Tymczasem okazuje się, że Tunezyjczyk bez najmniejszego problemu wydostał się z Berlina, przemierzył całe Niemcy i dotarł do Francji. Granicę tego kraju przekroczył bez trudu, pomimo obowiązującego tam cały czas stanu wyjątkowego, który został wprowadzony we Francji po atakach terrorystycznych w Paryżu.
Jak informowaliśmy na łamach portalu niezalezna.pl francuski rząd wprowadził stan wyjątkowy po zamachach terrorystycznych 13 listopada 2015 roku w Paryżu. Po raz kolejny przedłużono go w lipcu do stycznia 2017 r. W grudniu premier zapowiedział przedłużenie go o kolejne pół roku, do 15 lipca.
Stan wyjątkowy dał władzom dodatkowe uprawnienia w zakresie kontroli osób, a także umożliwia przeprowadzanie w domach rewizji. W ramach nowych uprawnień władze przeszukały już ponad 3 tys. domów oraz aresztowały ponad 400 osób.
Trasa ucieczki Anisa Amriego zilustrowana przez brytyjski "The Sun":

(fot. thesun.co.uk)
Pomimo tego, poszukiwany w całej Europie terrorysta wsiadł w pociąg i z francuskiego Chambéry pojechał do Turynu. Tam przesiadł się do kolejnego pociągu i dotarł do Mediolanu, gdzie został zastrzelony przez włoskich policjantów, którzy zatrzymali go do rutynowej kontroli.
W trakcie kontroli doszło do strzelaniny. Poproszony o okazanie dokumentów mężczyzna wyjął z plecaka broń i zaczął strzelać do funkcjonariuszy. Jeden z nich został ranny.
CZYTAJ WIĘCEJ: Terrorysta z Berlina nie żyje. Zastrzelono go w Mediolanie
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że jeszcze dziś rano agencja dpa oraz „Der Tagesspiegel” powołując się na źródła w niemieckich służbach bezpieczeństwa informowały, iż zdaniem śledczych Anis Amri cały czas znajduje się w Berlinie.
Niemieckie media sugerowały, że Amri prawdopodobnie doznał jakichś obrażeń i ukrywa się. W rozmowie z Reutersem rzecznik niemieckiej policji odmówił komentarza w tej sprawie.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz