Włosy jeżą się na głowie! Od tego, co wyrabiali w krakowskim sądzie
Dodano: 06.03.2017 [19:22]
Aż trudno uwierzyć, kiedy się czyta, do jakich sytuacji dochodziło w krakowskim sądzie apelacyjnym. Media ujawniają coraz to nowe szczegóły przestępczego procederu, który tam kwitł. Okazało się na przykład, że firma partnerki aresztowanego dyrektora placówki – produkująca ekologiczne dżemy i nalewki – zarabiała również na doradzaniu sądowi! A to nie wszystko…
Rzeszowska prokuratura regionalna prowadzi śledztwo dotyczące przywłaszczenia co najmniej 17 mln zł na szkodę Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Dotychczas w śledztwie dotyczącym korupcji w krakowskiej apelacji zarzuty postawiono ośmiu osobom, w tym pięciu w grudniu ub. roku. Są to: dyrektor placówki Andrzej P., główna księgowa Marta K., dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcin B. oraz dwie osoby reprezentujące podmioty gospodarcze, które miały wykonywać fikcyjne usługi na rzecz sądu – Katarzyna N. i Jarosław T. Wszyscy oni przebywają w aresztach.
Prokuratura zarzuca im udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przywłaszczenie pieniędzy na szkodę Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Zarzuty dotyczą również czynów o charakterze korupcyjnym. Według ustaleń grupa działała co najmniej od stycznia 2013 roku do listopada 2016 roku w Krakowie oraz w innych miejscowościach. Na jej czele stał Andrzej P., dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Dotychczasowe ustalenia wskazują, że w ostatnich kilku latach wokół Sądu Apelacyjnego stworzono sieć wielu firm powiązanych kapitałowo, towarzysko i rodzinnie z dyrektorem placówki oraz dyrektorem Centrum Zakupów dla Sądownictwa, realizujących głównie fikcyjne zamówienia na świadczenie usług, analizy i opracowania.
Do kolejnych ciekawych informacji dotarł „Fakt”. Dotyczą wspomnianego już dyrektora sądu Andrzeja P. oraz jego partnerki – Katarzyny N., właścicielki firmy produkującej ekologiczne dżemy i nalewki, a także handlującej jajami.
To jednak nie wszystko. Katarzyna N. wystawiała też Sądowi Apelacyjnemu w Krakowie faktury na swoją drugą firmę. Ta zajmowała się opieką nad starszymi osobami. Choć nie tylko, bo również... koncepcją obsługi informatycznej oraz systemem zatrudnienia i płac w sądzie. Za takie usługi – jak wynika z faktur – dostała ponad 2,5 miliona złotych!
Rzeszowska prokuratura regionalna prowadzi śledztwo dotyczące przywłaszczenia co najmniej 17 mln zł na szkodę Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Dotychczas w śledztwie dotyczącym korupcji w krakowskiej apelacji zarzuty postawiono ośmiu osobom, w tym pięciu w grudniu ub. roku. Są to: dyrektor placówki Andrzej P., główna księgowa Marta K., dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcin B. oraz dwie osoby reprezentujące podmioty gospodarcze, które miały wykonywać fikcyjne usługi na rzecz sądu – Katarzyna N. i Jarosław T. Wszyscy oni przebywają w aresztach.
Prokuratura zarzuca im udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przywłaszczenie pieniędzy na szkodę Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Zarzuty dotyczą również czynów o charakterze korupcyjnym. Według ustaleń grupa działała co najmniej od stycznia 2013 roku do listopada 2016 roku w Krakowie oraz w innych miejscowościach. Na jej czele stał Andrzej P., dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Dotychczasowe ustalenia wskazują, że w ostatnich kilku latach wokół Sądu Apelacyjnego stworzono sieć wielu firm powiązanych kapitałowo, towarzysko i rodzinnie z dyrektorem placówki oraz dyrektorem Centrum Zakupów dla Sądownictwa, realizujących głównie fikcyjne zamówienia na świadczenie usług, analizy i opracowania.
Do kolejnych ciekawych informacji dotarł „Fakt”. Dotyczą wspomnianego już dyrektora sądu Andrzeja P. oraz jego partnerki – Katarzyny N., właścicielki firmy produkującej ekologiczne dżemy i nalewki, a także handlującej jajami.
– opowiada w „Fakcie” osoba znająca kulisy śledztwa. Oczywiście nie ma żadnych śladów po opracowaniach, analizach i doradzaniu.Oprócz nalewek i konfitur firma Katarzyny N. robiła rzekomo opracowania i analizy dla Sądu Apelacyjnego. Miała również doradzać sądowi. Podpisała z nim ponad 30 umów na półtora miliona złotych
– ujawnia informator dziennika.Poczucie bezkarności było szokujące. Po sądzie krążyła nawet pieczątka firmy Katarzyny N., którą pracownicy stemplowali jej faktury
To jednak nie wszystko. Katarzyna N. wystawiała też Sądowi Apelacyjnemu w Krakowie faktury na swoją drugą firmę. Ta zajmowała się opieką nad starszymi osobami. Choć nie tylko, bo również... koncepcją obsługi informatycznej oraz systemem zatrudnienia i płac w sądzie. Za takie usługi – jak wynika z faktur – dostała ponad 2,5 miliona złotych!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz