
— wywodzi w obszernym komentarzu brukselski korespondent opiniotwórczego, lewicowego tygodnika „Die Zeit” Matthias Krupa, na okoliczność wizyty Donalda Trumpa w naszym kraju. Niby - jak pisze - poza Warszawą ta polska inicjatywa „przyjmowana jest niezbyt poważnie”, jednak wśród niemieckich polityków zapanowało wyraźne ożywienie. I to z kilku powodów: po pierwsze, że prezydent USA w ogóle przylatuje do Polski, po drugie, że wyróżnia przedstawicieli władz wywodzących się z niepopularnego za Odrą Prawa i Sprawiedliwości, po trzecie, że będzie honorowym gościem „nieformalnego forum 12 państw UE” na „szczycie trójmorza”.„Międzymorze to stary sen polskich konserwatystów. (…) Pierwszym, który śnił o Międzymorzu był rządzący Polską silną ręką do 1935r. marszałek Józef Piłsudski. Teraz ten stary sen próbuje snuć od dwóch lat prezydent Andrzej Duda”
Symbolika jest duża, nostalgiczna idea regionalnego sojuszu stała się wydarzeniem politycznym
— zauważa komentator „Die Zeit”.
Już wcześniej były kłopoty z Amerykanami i Polakami, jak np. w 2003r., gdy na marginesie wojny w Iraku były szef dyplomacji Donald Rumsfeld podzielił Europę na „starą” i 1i„nową”. Do „starej” zaliczył Niemcy i Francję, które odrzuciły udział w tej wojnie, a postawił na byłe, komunistyczne kraje ze wschodu…
W polityce zagranicznej znów grozi powrót dyletantyzmu, Trump rozmyślnie odwiedza „nową Europę”
— ubolewa gazeta. Jednym zdaniem, prezydent USA to wichrzyciel, który burzy unijny ład i porządek, przez co…
Między wschodem i zachodem, starymi i nowymi państwami UE mogą być rozkopane stare groby” i to „akurat w momencie, gdy Unia Europejska tworzy nowe nadzieje.
Komu i na co UE tworzy owe nadzieje, tego „Die Zeit” nie przybliża. W każdym razie:
Rząd federalny jest adekwatnie zaniepokojony zaplanowanym Trump-Show w Polsce.
Świadczy o tym najlepiej prymitywna, żeby nie powiedzieć paniczna retoryka w „Die Zeit” i innych niemieckich mediach, które - jeśli chodzi o interesy Niemiec - zawsze przemawiają jednym głosem. A te widać są poważnie zagrożone. Niemieccy czytelnicy dowiadują się właśnie, że „nacjonalizm i protekcjonizm prezydenta USA” trafił w Polsce rządzonej przez PiS na podatny grunt. Widać to było już w chwili „przyjęcia z zadowoleniem” wypowiedzenia przez Trumpa paryskiego porozumienia klimatycznego. Początkowo Polacy obawiali się zbliżenia nowego prezydenta USA z Rosją, mieszane uczucia nad Wisłą wzbudziły też jego krytyczne wypowiedzi o NATO, jednak rozterki te zostały rozwiane z chwilą ulokowania amerykańskich żołnierzy „w pobliżu rosyjskiej enklawy Kaliningradu”.
Bez USA wyobrażenie sobie zjednoczonej i bezpiecznej Europy byłoby „niemożliwe”, oznajmił Duda w lutym na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Gdy w Berlinie i Brukseli narasta świadomość wyemancypowania się od USA, rząd w Warszawie demonstracyjnie szuka bliskości z Trumpem. I zostaje nagrodzony: przyjazd do Polski jest jego pierwszą bilateralną wizytą w Europie
Bez USA wyobrażenie sobie zjednoczonej i bezpiecznej Europy byłoby „niemożliwe”, oznajmił Duda w lutym na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Gdy w Berlinie i Brukseli narasta świadomość wyemancypowania się od USA, rząd w Warszawie demonstracyjnie szuka bliskości z Trumpem. I zostaje nagrodzony: przyjazd do Polski jest jego pierwszą bilateralną wizytą w Europie
— podkreśla autor komentarza.
Symptomatyczne jest przy tym wyszczególnianie: „Berlin i Bruksela”… Przecież to oczywiste, skoro Berlin to i Bruksela, można rzec, kolejność jest także ze wszech miar uzasadniona. Oto podli Amis chcą zrujnować niemieckie przywództwo budowane z takim mozołem w zjednoczonej Europie, no niewyobrażalne… Na dodatek:
Wystąpienie Trumpa w Warszawie ma także wymiar politycznogospodarczy, który przede wszystkim dotyczy Niemiec.
O co chodzi? O Nord Stream 2, który „chcą budować niemieckie koncerny BASFi E.on wraz z rosyjskim Gazpromem”. Na skutek sprzeciwu i lobbowania „przede wszystkim Polski” w Waszyngtonie, „Senat USA rzeczywiście postanowił przed dwoma tygodniami o sankcjach wymierzonych w Rosję”, uznał Nord Stream 2 za „szkodliwy” i „w zamian zalecił eksport do Europy amerykańskiego gazu skroplonego”. Słowem krzywda i Niemcy cierpią. „Inicjatywa trójmorza doskonale pasuje do tej ekspansji”. Znaczy, amerykańskiej z udziałem Polski - jak kiedyś określano nasz kraj w politycznych kuluarach Berlina i Paryża - „osła trojańskiego USA”. Najpierw stratedzy PiS zaczęli podstępnie klecić sojusz Międzymorza, „planowanego jednoznacznie jako przeciwwaga wobec Niemiec i Francji w UE”, jednakże tylko nieliczni chcieli jechać „na tym wózku”, więc zmienili taktykę i teraz „koncentrują się na wielkich infrastrukturalnych projektach”. Stąd pomysł na transgraniczne gazociągi, które mają połączyć m.in. Polskę z Chorwacją - klaruje „Die Zeit”.
Niemcy nie kryją irytacji z powodu polsko-amerykańskiego zbliżenia i wzrostu znaczenia naszego kraju, czego akurat można było się spodziewać. Kuriozalne jest natomiast to, że znajdują swoich polskojęzycznych „rzeczników”, co ja pozostawię bez komentarza…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz