czwartek, 11 listopada 2010

Zdjęcia z 10 listopada














Refleksje dotyczące 10 listopada 2010r

Smutne, pełne żalu i goryczy były obchody 10 XI. Ale nie beznadziejne. Po rannej uroczystej Mszy świętej, kiedy rozdzwoniły się dzwony w kościele Seminaryjnym, kiedy przez chwilę wydawało się znowu, że jesteśmy razem, że jesteśmy u siebie, cichcem przenieśli krzyż, kończąc „cały ten chocholi taniec”… Tyle przy tym jadu, złośliwości, oszczerstw… Naprawdę, widzę, że jedyną przeciwwagą za te ciosy i obelgi jest modlitwa. Inaczej krew się poleje, bo oni robią wszystko, by tak się stało.
Wieczorne obchody pełne paradoksów.
Wszystkich uderzyła „dekoracja” świetlna pałacu prezydenckiego, jakby na ironię tego, co się przed kilkoma godzinami wydarzyło. Silne wiązki świetlne ułożone w barwy narodowe, bardziej przypominały krew rozlewającą się niejako spod ziemi na mury pałacu, krew, której purpura jeszcze jaskrawiej odbijała się od czystej bieli…. Artystyczna koncepcja nie przeszkodziła jednak w pełnej mobilizacji sił zbrojnych BOR-u, który ogrodził płac podwójnymi, żelaznymi zasiekami, sam też wzmocnił szranki, warując niczym groźne psy przed szczelnie pozamykaną bramą pałacu. Smutny i ponury widok tego pustego, jakby wymarłego dziedzińca…
Polscy Patrioci spisali się, jak zawsze na medal. Tłumy ludzi z pochodniami, trzymających znicze, flagi, rozciągnęły się długim szeregiem przez całe Krakowskie Przedmieście. Podczas, gdy jedni dochodzili już do miejsca pamięci po krzyżu Smoleńskim, pozostali znajdowali się jeszcze na skrzyżowaniu z ulicą Miodową. W czasie marszu, prowadził różaniec ks. Garda. Szliśmy w skupieniu i zadumie, gdy na znak, że ostatnia osoba dotarła na miejsce, wypełniając szczelnie ulicę przed pałacem, z głębi serc wyrwała się gromka pieśń: „Ojczyznę wolną, racz nam wrócić, Panie”. Nastąpiło przemówienie prezesa PIS-u, Jarosława Kaczyńskiego. „Wielu zacnych ludzi traci nadzieję, w dotarcie do prawdy o katastrofie w Smoleńsku – zaczął – nigdy nie wolno nam tak myśleć! Musimy wierzyć, że poznany prawdę, przez cierpliwe i czynne jej szukanie.” Brawa, które posypały się po tych słowach, niczym domino odbijały się od murów kamienic ciągnąc się aż na plac Zamkowy, to wracając ze zdwojoną siłą. Po przemówieniu nastąpiły modlitwy przy biało-czerwonym krzyżu ułożonym z przyniesionych zniczy, których przybywało z każdą chwilą. Przy modlitwie i pieśniach ludzie trwali do rana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz