Tupolewa rozerwały dwie eksplozje na pokładzie
GAZETA POLSKA 12.09.2012 str. 17(fragmenty)
Oficjalny raport sejmowy potwierdza Raport Zespołu Parlamentarnego Antoniego Macierewicza jest miażdżący dla rządu Donalda Tuska i obala całkowicie rosyjską wersję katastrofy, zaakceptowaną przez polskie władze.
Raport nie pozostawia złudzeń, że katastrofę spowodowały dwie eksplozje w Tu-154, wywołane przez "osoby trzecie".
Jest zarazem udokumentowanym oskarżeniem rządu o
zaniechania i celowe działania, których skutkiem była śmierć prezydenta -
Mimo warunków, w jakich musimy pracować, możemy dziś z dużym
prawdopodobieństwem powiedzieć, że tragedia smoleńska była wynikiem
działania osób trzecich, a hipoteza pokazująca, jak zginął polski
Prezydent i elita naszego Państwa, jest jedyną, całościowo wyjaśniającą
ustalony przebieg wydarzeń - stwierdza w raporcie przewodniczący
Zespołu, Antoni Macierewicz.
Dokument Zespołu Parlamentarnego prezentuje wyniki
prac ekspertów, którym udało się zrekonstruować wydarzenia ostatnich
sekund lotu Tu-154M w dniu 10 kwietnia 2010 r.
Z tej rekonstrukcji wynika, że najbardziej
prawdopodobną przyczyną tragedii były eksplozje, które zniszczyły
samolot w powietrzu, a to oznacza, że bezpośrednią odpowiedzialność za
tragedię ponoszą nie piloci i warunki atmosferyczne, lecz wciąż
nieustalone "osoby trzecie".
Zgodnie z ustaleniami zespołu do katastrofy
smoleńskiej "doszło na skutek eksplozji na pokładzie samolotu w trakcie
manewru odchodzenia na drugi krąg i odlotu znad lotniska Siewiernyj w
Smoleńsku".
Takie stwierdzenia w dokumencie sejmowym o randze
raportu skutkować powinny, prędzej czy później, podważeniem przez organa
państwa zarówno raportu komisji Jerzego Millera, jak i dotychczasowych
ustaleń prokuratury, oraz wszczęciem postępowań wobec wymienionych w
dokumencie sejmowym wysokich urzędników państwowych, z premierem Tuskiem
włącznie.
Premier Donald Tusk, jak czytamy w raporcie,
zrobił wszystko, by zatrzeć ślady popełnionych przestępstw i utrudnić
dojście do prawdy; podobne zarzuty należy postawić Prokuraturze
Wojskowej, której funkcjonariusze winni są wielokrotnego matactwa (m.in.
poprzez rezygnację z oględzin miejsca zdarzenia oraz przeprowadzenia
sekcji zwłok).
Prokuratorzy, chociaż wskutek własnych działań są
stroną w sprawie, systematycznie odrzucali i umarzali zawiadomienia o
przestępstwach popełnionych w związku z tragedią smoleńską.
Zespół Parlamentarny szczegółowo udowodnił
niezgodność z prawdą głównych tez rosyjskiego raportu MAK dotyczącego
katastrofy smoleńskiej.
Jak zaznaczono, tezy te, dotyczące przebiegu i
przyczyn katastrofy, zostały powtórzone w raporcie Komisji Badania
Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, czyli tzw. komisji Jerzego
Millera.
W raporcie podkreślono, że w trakcie organizowania
wizyty Lecha Kaczyńskiego i podczas lotu do Smoleńska doszło ze strony
premiera Donalda Tuska, konstytucyjnych ministrów, organów administracji
rządowej oraz innych instytucji do bezprawnych działań na szkodę głowy
państwa i interesu RP w porozumieniu z przedstawicielami władz Federacji
Rosyjskiej.
Antoni Macierewicz we wstępie do raportu
podkreśla, że publikowany materiał nie jest jeszcze całościowym
raportem, lecz pokazuje i porządkuje ustalone dotychczas fakty i
hipotezy.
Jak czytamy w raporcie, Sejm i Senat - zdominowane
przez posłów i senatorów z Platformy Obywatelskiej i jej sojuszników -
kilkakrotnie w głosowaniu potwierdziły kłamstwo smoleńskie, zaaprobowały
oddanie śledztwa w ręce Władimira Putina i odrzuciły wnioski o
powołanie międzynarodowej komisji.
Zespół Parlamentarny ujawnił i uściślił fakty i
okoliczności towarzyszące katastrofie, dzięki czemu możliwe było
sformułowanie najbardziej prawdopodobnej hipotezy wyjaśniającej jej
przyczyny oraz przebieg.
Zespól Parlamentarny wykazał, że po katastrofie 10
kwietnia 2010 r. doszło ze strony Marszałka Sejmu RP organów
prokuratury oraz innych wskazanych podmiotów, do bezprawnych działań na szkodę interesu RP nierzadko sprzecznych z Konstytucją RP a mających na celu ukrycie prawdziwego przebiegu katastrofy w Smoleńsku, jej sprawców i osób z nimi współdziałających.
Umarli w wyniku eksplozji Ustalenia Zespołu nie
pozostawiają złudzeń, potwierdzają ze szczegółami wcześniejsze ustalenia
- bezpośrednią przyczyną katastrofy były dwa silne wstrząsy, których
źródłem były siły zewnętrzne w stosunku do układu samolotu (wykazały to
badania dr. inż. Grzegorza Szuladzińskiego z Australii).
Jedna z eksplozji miała miejsce mniej więcej w
połowie długości lewego skrzydła, spowodowała wielkie lokalne
zniszczenia, rozdzielając skrzydło na dwie części. Efektem wtórnym tej
eksplozji było naruszenie więzów między przednią częścią kadłuba a
resztą statku powietrznego.
Jak stwierdził dr Grzegorz Szuladziński, o ile
pierwszy szczyt przyspieszenia skierowanego w dół można kojarzyć z
początkiem wybuchu w kadłubie (pierwsze uderzenie fali o podłogę), o
tyle drugi może być śladem rozprucia kadłuba i odrzutu, a także
późniejszego oddzielenia się frontowej i tylnej części kadłuba.
Wybuch we wnętrzu samolotu, który jeszcze jest w
powietrzu, jest jedynym logicznym wytłumaczeniem skutków częściowo
uwidocznionych na znanych zdjęciach, zamieszczonych w Raporcie nr 465, a
mianowicie:
- rozrzucenia fragmentów samolotu na dużej przestrzeni,
- dużej ilości odłamków (kilkucentymetrowych fragmentów), jakie odnaleziono,
- rozprucia segmentu kadłuba z charakterystycznym rozwarciem i wywinięciem krawędzi pęknięcia. Stopień rozwarcia blach kadłuba jest miarą energii materiału, który eksplodował,
- wyglądu fragmentów kadłuba widzianych wzdłuż osi. Główne części wyglądają tak jakby niewiele zostało we wnętrzu poza samą konstrukcją. Zawartość została "wydmuchnięta"
- zniszczenia wręgi części ogonowej,
- ilości zapalonych i niezapalonych szczątków,
- gwałtownego przyspieszenia pionowego, ok. 0.78 g, skierowanego w dół względem samolotu, jakie zanotowały przyrządy,
- niektórych ciał rozerwanych na kawałki, wielkiej ilości ludzkich szczątków. Ubrania czasem zerwane, a czasem poszarpane na charakterystyczne strzępy. Ostatni punkt zasługuje na szczególną uwagę, ponieważ nie ma innego zjawiska fizycznego prócz wybuchu, które mogłoby takie skutki spowodować (gwałtowne zderzenie, w zakresie prędkości występujących tutaj, może spowodować zerwanie odzieży, ale nie takie jej postrzępienie.
Z relacji świadków wynika, że wystąpiła cała gama stopni zniszczenia odzieży. Podobnie z ludzkimi ciałami.
Zderzenie może spowodować utratę ciągłości, ale
nie rozpad na wiele fragmentów). Wszystkie te skutki obserwuje się, gdy
koło grupy ludzi następuje wybuch ładunku typu HE (czyli materiału
wysokoenergetycznego).
Eksplozja wewnątrz kadłuba spowodowała jego
gruntowne zniszczenie i rozczłonkowanie oraz, odnotowane przez
przyrządy, gwałtowne przyspieszenie pionowe skierowane w dół, czego
bezpośrednim skutkiem był rozpad kadłuba samolotu początkowo na dwie
główne części.
Świadectwem wielkiej siły tej eksplozji jest
kształt głównej części kadłuba (spadł on na ziemię w pozycji odwróconej z
wywiniętymi na zewnątrz burtami), rozerwanie poszycia skrzydła oraz
m.in. wyrwanie spajających poszycie nitów.
Badania dr. inż. Wacława Berczyńskiego
zaprezentowane na posiedzeniu Zespołu pokazały, jak wielkie siły musiały
oddziaływać od wewnątrz na poszycie samolotu, aby doszło do wyrwania
nitów i rozerwania poszycia.
Opisany w ekspertyzie dr. inż. G. Szuladzińskiego
charakter zniszczeń Tu-154M nr 101, a także większości ciał ofiar - w
tym znaczne rozrzucenie szczątków samolotu i ciał na obszarze o
powierzchni ponad 1 ha oraz duża ilość fragmentów kilkucentymetrowej
wielkości - wykluczają, by doszło jedynie do awaryjnego lądowania (lub
upadku).
Tusk odrzucił pomoc Nicolasa Sarkozy'ego
"Zespół Parlamentarny dysponuje informacją
wskazującą na to, że Donald Tusk odrzucił także propozycję pomocy
oferowaną przez prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego" - czytamy w raporcie.
Z kontekstu wynika, że chodzi o pomoc w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej.
To nieznany dotąd fakt, obciążający szefa polskiego rządu.
Kiedy prezydent Sarkozy zaproponował polskiemu rządowi pomoc i czego ona miała dotyczyć?
Antoni Macierewicz nie chciał na razie zdradzić nam szczegółów tej informacji.
Autorzy raportu przypominają, że Donald Tusk
zrezygnował również z pomocy wybitnych polskich ekspertów od medycyny
sądowej oraz że odrzucił pomysł powołania międzynarodowej komisji ds.
wyjaśnienia katastrofy.
Rząd premiera Donalda Tuska nie przyjął też pomocy ekspertów z Polski, NATO i UE - podkreśla raport Zespołu.
Jak czytamy w dokumencie, eksperci Unii
Europejskiej i NATO zgłaszali gotowość pomocy w badaniu przyczyn
katastrofy polskiego samolotu, ale rosyjscy i polscy decydenci odrzucili
te propozycje podczas posiedzenia Komisji Putina w Moskwie 13 kwietnia
2010 r.
Również Stany Zjednoczone zaproponowały Polsce
wszelką dostępną pomoc. Podkreślał to rzecznik Departamentu Stanu w
styczniu 2011 r. i w maju 2012 r., a także prezydent Barack Obama
podczas swej wizyty w Polsce w 2012 r. Rząd Donalda Tuska systematycznie
odrzucał te oferty.
Podobnie potraktowano inicjatywy wielu polskich ekspertów i naukowców, którzy zgłaszali bezinteresowną pomoc.
Z kolei Prokuratura Wojskowa wytoczyła
postępowanie prokuratorowi Markowi Pasionkowi za to, że nadzorując
śledztwo smoleńskie, podjął próbę uzyskania informacji od służb
amerykańskich.
Jedynym oficjalnym dokumentem na temat katastrofy,
przygotowanym przez polskie władze, pozostał więc raport tzw. komisji
Millera.
Opracowanie "28 miesięcy po Smoleńsku" nie
pozostawia jednak złudzeń co do jego wartości. "Autorzy raportu Millera w
załączniku 4.11 do raportu z września 2011 r. ujawnili (zapewne
niechcący) prawdziwe dane pochodzące ze skrzynki parametrów lotu
ATM-OAR, dotyczące wysokości lotu Tu-154M w ostatnich sekundach przed
katastrofą.
Tym samym ostatecznie udowodnili, że samolot nigdy
nie zszedł poniżej 18 metrów nad gruntem - czyli, że musiał przelecieć
powyżej brzozy kreowanej na głównego sprawcę tragedii.
Tak więc rządzący od początku wiedzieli, że to
Rosjanie są sprawcami tragedii, a eksperci - mimo iż znali prawdziwe
fakty - świadomie podpisali się pod kłamliwym raportem" - czytamy w
raporcie "28 miesięcy po Smoleńsku".
Udział polskich służb w kłamstwie smoleńskim
Udział służb specjalnych podległych Donaldowi Tuskowi w operacji
Smoleńsk zaczął się długo przed katastrofą.
Jak stwierdza raport Zespołu Parlamentarnego, rząd
premiera Donalda Tuska nie zagwarantował ochrony kontrwywiadowczej w
trakcie naprawy samolotu.
Remont kapitalny Tu-154Mnr 101 zorganizowano i
przeprowadzono w sposób urągający zasadom bezpieczeństwa, a
odpowiedzialny za to minister obrony narodowej Bogdan Klich nie dopełnił
ciążących na nim obowiązków.
Po zakończeniu remontu TU-154M uległ jedenastu
poważnym awariom, w tym awarii bloku autopilota, przyrządów i systemów
nawigacyjnych oraz systemu łączności.
Naprawy przeprowadzano często metodą chałupniczą, wymieniając zespoły zepsute na sprawne z bliźniaczego Tu-154M nr 102.
W naprawach brali też udział cudzoziemcy. Mimo to
samolot, który 10 kwietnia 2010 r. uległ katastrofie w Smoleńsku, nie
był poddawany stosownym czynnościom kontrolnym po 12 stycznia 2010 r.
przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, choć właśnie w tym czasie doszło
do wszystkich wskazanych awarii, naprawianych przez osoby z zewnątrz,
które mogły mieć kontakty z obcymi służbami specjalnymi.
Rząd premiera Tuska, jak czytamy w raporcie, nie
zapewnił też właściwej ochrony kontrwywiadowczej prezydentowi RP w
okresie przygotowań do wizyty i podczas jej trwania.
Sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych, a
zarazem sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, minister
Jacek Cichocki, od grudnia 2009 r. brał udział w ważnych naradach
dotyczących wizyty katyńskiej, wiele z nich organizując we własnym
gabinecie.
Cichocki otrzymywał też ważne notatki ze spotkań i rozmów innych ministrów w sprawie organizacji wizyty katyńskiej.
Musiał więc wiedzieć, jako urzędnik zajmujący się
służbami specjalnymi, o negatywnym stanowisku władz Federacji Rosyjskiej
wobec planowanej wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, a
także o tym, że strona rosyjska odmawia współpracy przy organizowaniu
tej wizyty i jej ochrony.
Musiał też zdawać sobie sprawę ze skali niebezpieczeństwa, jakie groziło prezydentowi w takiej sytuacji.
Ani on, ani służby specjalne nie poinformowały jednak o tym ani Lecha Kaczyńskiego, ani urzędników jego kancelarii.
Szefowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego
stwierdzili, że SKW nie prowadziła - mimo ciążących na niej ustawowych
obowiązków rozpoznawania działań oraz wykrywania przestępstw mogących
zagrażać bezpieczeństwu RP, a także uzyskiwania i przekazywania
właściwym organom informacji mogących mieć znaczenie dla bezpieczeństwa
Sił Zbrojnych RP - działań wobec 36.
Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego i nie
informowała o występujących w tym pułku nieprawidłowościach oraz o
zagrożeniach związanych z remontem w firmie Awiakor.
Również służby wywiadowcze wojskowe (Służba
Wywiadu Wojskowego) i cywilne (Agencja Wywiadu) zaniechały dostarczenia
Prezydentowi stosownych analiz i ostrzeżeń oraz dokonania niezbędnych
zabezpieczeń w związku z narastającym zagrożeniem terrorystycznym w
Rosji (zamachy w Moskwie i Dagestanie, przewrót w Kirgistanie, zamach na
trasie kolejowej Moskwa-Baku).
Autorzy raportu sejmowego podkreślają, że premier Donald Tusk zignorował ostrzeżenie o zamachu.
Nie podjął działań przewidzianych w art. 23 ustawy
z dnia 26 kwietnia 2007 r. o zarządzaniu kryzysowym, mimo że jak
przyznał minister J. Cichocki służby specjalne zanotowały otrzymanie
ostrzeżenia o zagrożeniu dla samolotu Unii Europejskiej, a Dyżurna
Służba Operacyjna Sił Zbrojnych RP uznała, że ostrzeżenie o możliwości
uprowadzenia statku powietrznego z lotnisk jednego z państw Unii
Europejskiej jest na tyle poważne, że późnym wieczorem 9 kwietnia 2010
r. przekazano je do Ośrodka Dowodzenia i Naprowadzania Sił Powietrznych w
Mińsku Mazowieckim, gdzie stacjonowały dyżurne myśliwce.
Raport przytacza relację Z.W, żołnierza Centrum
Operacji Powietrznych: "W czasie służby w dniu 9 kwietnia 2010 r. w
godzinach nocnych, nie pamiętam dokładnie godziny, ale było to po godz.
22.00, otrzymałem od starszego dyżurnego zmiany Dyżurnej Służby
Operacyjnej SZ ostrzeżenie o możliwości uprowadzenia statku powietrznego
z lotnisk jednego z państw Unii Europejskiej.
To ostrzeżenie, jako związane z zagadnieniem
bezpieczeństwa w systemie obrony powietrznej, przekazałem do
dyżurujących ODN (Ośrodków Dowodzenia i Naprowadzania) i na lotnisko w
Mińsku Mazowieckim, gdzie stała para dyżurna".
Polski rząd - pod sąd
Załącznik 2 do raportu "28 miesięcy po
katastrofie" jest kwintesencją ustaleń zespołu parlamentarnego
dotyczących odpowiedzialności najwyższych urzędników państwa polskiego
za katastrofę.
Jest jednym wielkim, przerażającym, udokumentowanym oskarżeniem premiera Tuska i podległych mu ministrów.którzy w dniu 10 kwietnia 2010 roku przekroczyli
swoje uprawnienia i rozsyłali do polityków Platformy Obywatelskiej (w
tym innych urzędników państwowych) SMS-y, których treść nie tylko
pomawiała oficerów Sił Powietrznych RP pilotujących Tu-154M, który
rozbił się tego dnia w Smoleńsku, fałszywie obciążając ich winą za
śmierć pasażerów samolotu, ale jednocześnie utrudniali postępowanie
karne wszczęte przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie w sprawie
katastrofy, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie
samolotu Tu-154M nr boczny 101 Sił Powietrznych RR w tym Prezydent RP
Lech Kaczyński oraz członkowie załogi wskazanego statku powietrznego.
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez
Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska b. Ministra Obrony Narodowej
Bogdana Klicha b. Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Jerzego
Millera Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego Szefa
Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Tomasza Arabskiego Działając zgodnie z
art. 304 § 2 Kodeksu postępowania karnego w związku z art. 8 ust. 6
uchwały Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 30 lipca 1992 roku,
Regulamin Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, zawiadamiam o świadomym i
celowym popełnieniu szeregu przestępstw przez działających wspólnie:
- Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska,
- Ministra Obrony Narodowej Bogdana Klicha,
- Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Jerzego Millera,
- Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego,
- Szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Tomasza Arabskiego,na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej oraz jej konstytucyjnych organów, a w wyniku których w dniu 10 kwietnia 2010 roku śmierć poniosło 96 osób, w tym Prezydent RP prof Lech Kaczyński, dowódcy wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RR przedstawiciele najważniejszych organów państwowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz