trotyl aż na 80 fotelach
Aż na 80 fotelach samolotu Tu-154 znaleziono ślady materiałów wybuchowych - dowiedział się portal Niezależna.pl. To jeszcze bardziej uprawdopodabnia tezę o zamachu w Smoleńsku.Z publikowanych dziś ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że ślady trotylu znaleźli na wraku Tu-154 polscy biegli, którzy przebywali przez miesiąc w Smoleńsku i wrócili stamtąd dwa tygodnie temu. Po konferencji prokuratorów wojskowych redakcja wycofała się ze stwierdzenia, że na wraku znaleziono akurat trotyl i nitrogliceryny,po czym wycofane słowo przywołała.Co to ma znaczyć?
A jednak:
Gmyz: podtrzymuję to, co napisałem!
(foto. Tomasz Hamrat/Gazeta Polska)
Cezary Gmyz, autor tekstu w "Rzeczpospolitej", mówi w rozmowie z
portalem Niezalezna.pl, że podtrzymuje tezy swojego głośnego artykułu.- Fakty opisane przeze mnie potwierdziły cztery niezależne źródła. Publikację tekstu poprzedziło spotkanie redaktora naczelnego mojej gazety z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem. Po rozmowie ze mną redakcja „Rzeczpospolitej” usunęła ze swego oświadczenia słowa „pomyliliśmy się” i uważam to za satysfakcjonujące. Myślę, że zebrany przez mnie materiał pokazuje, że wysoce prawdopodobne jest, iż wykryte substancje to trotyl i nitrogliceryna. Wbrew temu, co twierdzi prokuratura, użyte przez nią urządzenie nie służy bowiem do wykrywania pestycydów czy kosmetyków, lecz materiałów wybuchowych - mówi nam Cezary Gmyz.
Przypomnijmy, że główne tezy zawarte w artykule w "Rzeczpospolitej" potwierdziły się w wynikach badań zleconych jednemu z ośrodków naukowych w USA. Badania odczynnikowe jednego z fragmentów Tu-154 wykazały obecność trotylu – mówi nam Stanisław Zagrodzki, bliski Ewy Bąkowskiej, ofiary katastrofy pod Smoleńskiem.
Na ekshumowanych ciałach kilku ofiar katastrofy smoleńskiej znaleziono również ślady podejrzanych substancji. Chodzi m.in. o ciało Anny Walentynowicz, której kości zabarwione były na niebiesko, co może wskazywać na użycie trotylu - donosi portal niezależna.pl)
Obecność materiałów wybuchowych potwierdzają również inne,poniższe źródła :
To jednak był trotyl
(foto. Rafał Dzięciołowski)
- Zleciłem badania fragmentu z Tu-154 jednemu z ośrodków
naukowych w USA. Badania odczynnikowe wykazały obecność trotylu – mówi
nam Stanisław Zagrodzki, bliski Ewy Bąkowskiej, ofiary katastrofy pod
Smoleńskiem.Ustalenia amerykańskich naukowców są niezwykle istotne w związku z badaniem próbek pobranych przez polskich specjalistów w Smoleńsku. Aktualnie są one badane. Wiadomo, że urządzenia, którymi się posługiwali, wykazały na miejscu katastrofy bardzo silne stężenie substancji wschodzących w skład materiałów wybuchowych m.in. trotylu.
PRYWATNE BADANIA RODZIN POTWIERDZAJĄ także powyższe twierdzenia.
Otóż, Stanisław Zagrodzki, kuzyn śp. Ewy Bąkowskiej zlecił prywatne badania naukowcom amerykańskim i dostarczył im ubrania zmarłej przywiezione z Moskwy. Ekspertyzy potwierdzają publikację "Rzeczpospolitej" - znaleziono na nich ślady trotylu.... Czy prokuratura, która zaprzecza i studzi emocje, uwzględni nowe dowody i czy nadal będzie się upierać, że potrzebuje aż pół roku, aby mieć pełne wyniki?Widziałem dziś trzy ucieczki.
Najpierw z własnej konferencji prasowej uciekli wojskowi prokuratorzy. Niby na początku rzucili twarde „nie” dla doniesień „Rzeczpospolitej”, ale potem nie potrafili uzasadnić, w czym właściwie pomylili się dziennikarze. Przyciskani przez wysłanników rozmaitych mediów (nie tylko „GPC”, wśród dociekliwych był też np. red. Skórzyński z TVN) prokuratorzy po prostu przerwał konferencję.
Podobny manewr powtórzył Donald Tusk, uciekając ze swojej konferencji, gdy zbyt wiele trudnych pytań zaczęło padać ze strony dziennikarzy „GPC”. Paweł Graś na koniec rzucił jeszcze chamsko „Hallo, tu ziemia”, do (zdaje się) Samuela Pereiry, który chciał zadać ostatnie pytanie.
Trzecią ucieczką popisała się redakcja
„Rzeczpospolitej”, publikując oświadczenie, w którym nazwała swoją
poranną publikację „pomyłką”. Co jednak ciekawe, po krótkim czasie „Rz”
wycofała się ze stwierdzenie o „pomyłce”. Nowa wersja oświadczenia (czy
raczej już po prostu tekstu) nie zawiera tak kategorycznych sformułowań.
Redakcja (także ustami swojego red. naczelnego, który nagrał przed
chwilą specjlane wideo) zdecydowała się podtrzymać poranne tezy.
Niewykluczone, że taka szybka zmiana w
„Rz” ma źródło w natychmiastowym buncie w redakcji. Niektórzy
dziennikarze (Wojciech Wybranowski, Dominik Zdort) zaczęli publicznie
(tzn. na FB) deklarować, że artykuł o materiałach wybuchowych był
rzetelnie udokumentowany. I rzecz jest ni w „pomyłce”, a w braku
konsekwencji. Jak to określił Zdort, komuś „zabrakło jaj”.
Dziwne to wszystko.
Ale najbardziej zadziwiła mnie agresja, którą zaprezentował Donald Tusk,
zanim uciekł ze swojej konferencji (taka mieszanka wściekłości i
tchórzostwa jest niestety typowa dla polskiego premiera). Tusk niby
mówił o Jarosławie Kaczyńskim, ale tak naprawdę adresował swoją
wypowiedź do wszystkich osób poddających w wątpliwość sposób prowadzenia
śledztwa smoleńskiego. Bo Kaczyński przecież nie jest jedyny.
Premier RP w oficjalnym wystąpieniu stwierdził, że Nie sposób ułożyć sobie życie w jednym państwie z osobami jak Kaczyński. Dodał też: Rząd będzie dalej pracować ze wszystkimi, którzy uważają Polskę ze swoją ojczyznę.
Tusk zaprezentował
więc myślenie, o którym niedawno pisałem. Dla Platformy ich rząd równa
się Polska i państwo. Kto neguje ich działania staje się zdrajcą. Jak
słusznie zauważył Kaczyński: Czy Tusk chce mnie zamordować, czy wysłać na banicję?
Były już w historii
państwa, które władze uznawały się za jedyną reprezentację narodu i
decydowały się wykluczać całe grupy społeczne poza nawias narodu. Tusk
dał dziś jasny sygnał – jesteście z nami, albo nie jesteście Polakami.
Pytam więc: premierze Tusk, co chcesz z nami zrobić? Co zrobisz z tymi,
dla których Platforma nie równa się Polska?(Salon24)
I oto na koniec tego napięcia, mamy oświadczenie płk. Szeląga, że to nieprawda, to znaczy, nie tyle może nieprawda, ale nie wiadomo, trzeba czekać na wyniki badań, nie, nie powiedziałem, że nie było, ale że nie stwierdzono, że coś tam znaleziono, ale pewność będzie za pół roku i tak dalej. Ale wiadomość główna, która poleci w dziennikach i na paskach- „Rzeczpospolita” się pomyliła, przeprasza. Pan Premier niesłusznie pomówiony, nie wie, jak tu dalej żyć z takim szefem opozycji. Nie wiadomo, jak żyć, no to już Ryszard Cyba znalazł rozwiązanie takiego dylematu. A może wersja soft, banicja?
Przy okazji jednak wyszło, że wbrew temu, co twierdziła prokuratura i Miller dopiero teraz dokonano jakichkolwiek badań na okoliczność obecności materiałów wybuchowych. Ale, jak wcześniej pytano, na jakiej podstawie wykluczono obecność tychże materiałów, jeszcze w 2010 roku, gdy badano jakieś kawałki parasolki, banknot, rękaw, to stanowczo odpowiadano, że badali je nasi ludzie. Teraz wiadomo, że przystawiono „pieczątkę” pod czymś, co im podsunęli Rosjanie. A właściwie, nawet nie przystawiono, bo nikt nie chciał się pod tym podpisać. Zresztą nie było chętnych do przyznania się do identyfikacji głosu generała Błasika, coś, co wałkuję i o co pytam od początku, gdzie jest ten geniusz, heros, który to rozpoznał? Bo przecież na tym się wszystko potem opierało, cała narracja o naciskach. Nie ma do dzisiaj tego człowieka, który by wystąpił i powiedział „jam ci jest!” A dlaczego? Nie jest dumny z roli, jaką odegrał?
Dlaczego dopiero dzisiaj prokuratura pojechała badać te szczątki? Co się stało? Ktoś wstał lewą nogą? Albo ktoś walnął się w czoło, „ożesz ty, przecież zapomnieliśmy zbadać te materiały wybuchowe?”.
To następny element, który się w tych sprawach powtarza, zawsze coś tam wypływa i ktoś decyduje, kiedy ma to wypłynąć, a kiedy jeszcze nie. Nie mogą się pozbyć wrażenia, że ten trotyl wypłynął teraz, bo przykrył swoją wagą sprawę śmierci świadka, chorążego Musia i sprawę zamiany zwłok Prezydenta Kaczorowskiego, a to byłoby dzisiaj głównym tematem. A teraz głównym tematem jest trotyl i retoryka Prezesa Kaczyńskiego. Właśnie słyszę, że groził wszystkim, co nie wierzą w zamach. Morozowski już w strachu, jak oświadczył. Oczywiście, chodzi o sprytną podmiankę słowa o mataczeniu i wierze. Stary motyw, zwiększyć grono tych, którzy poczują się zagrożeni. Bo w tłumie łatwiej się ukryć. To samo było przy okazji na przykład listy Wildsztajna, Wyborcza zrobiła wtedy prawdziwa histerię, „wszyscy jesteśmy agentami, wszyscy jesteśmy zagrożeni lustracją”. No i teraz będzie „wszyscy mataczymy”, „wszyscy, którzy nie wierzą w zamach mogą się bać dnia, gdy Jarosław Kaczyński dojdzie do władzy”. I już jest. Narracja się rozwija.
.(Nasze blogi.pl)
KONKLUZJA:
w Smoleńsku zginął kawałek Polski. Nie pisowski, nie peowski – polski.
Na koniec krótkie podsumowanie dzisiejszego dnia:
-Rano po publikacji artykułu w Rzeczpospolitej o istnieniu śladów materiałów wybuchowych na wraku,nie było dementacji
Dopiero po kilku godzinach ukazała się informacja w internecie,że trotyl to pozostałości z proszę sobie wyobrazić......II wojny światowej.
A może z wojny napoleońskiej lub bolszewickiej?
-Następnie przesuwano rozpoczęcie się konferencji.
-Prezes Kaczyński powiedział,że doniesiono mu,iż w gabinecie premiera zebrało się grono ,by przyjąć odpowiednią strategię,czyli wcisnąć następny "kit".
-Aż wreszcie wybuchła bomba-nie stwierdzono trotylu!
Mało tego-szef prokuratury Szeląg powiedział,że biegli,badający szczątki w Smoleńsku-nie mieli odpowiednich kwalifikacji,więc snuli tylko przypuszczenia.
Czyżby do Smoleńska pojechała firma sprzątająca,a może kopacze rowów i przesiewacze ziemi?
Zakłamywane są fakty i twarde dowody w sposób urągający wszelkiej logice.
Ale mimo wszelkich manipulacji,ohydnych kłamstw,czyli zacierania śladów- dowody te układają się w logiczny ciąg.
I jeszcze jedno- a my chcemy żyć pr.Tusk w tym państwie właśnie z takimi prawdziwymi POLAKAMI,PATRIOTAMI jakim jest m.in. p.Kaczyński,choć serce ściska i żal patrzeć jak jest przez pana nieudolny i mafijny rząd-demontowana.dewastowana i psuta nasza OJCZYZNA
Gorący dzień
2012-10-30 18:54 Gorący dzień… Trzeba przyznać, że dramaturgia była budowana od samego rana, nie sposób nie zauważyć, że bilans dnia nie jest jednoznaczny. Jeszcze wczoraj głównym wydarzeniem była śmierć, jak wskazywano dyplomatycznie nawet w rządowych mediach, „tajemnicza śmierć” świadka, chorążego Remigiusza Musia. Poza tym potwierdzenie zamiany ciał Prezydenta Kaczorowskiego, właśnie dzisiaj, zupełnie jakby mimochodem, przy okazji informacji om trotylu przyznał to płk. Szeląg. Ale, dzięki rzeczywiście straszliwej swoja wymową wiadomości o trotylu i nitroglicerynie te dwie wiadomości zostały jakoś zepchnięte na dalszy plan. Zdominowała także obrady Zespołu Parlamentarnego i wypowiedź Prezesa Kaczyńskiego. Padły słowa, które właściwie nie mogły nie paść, bo, co można powiedzieć, gdy dostajemy takie potwierdzenie najgorszych przewidywań.I oto na koniec tego napięcia, mamy oświadczenie płk. Szeląga, że to nieprawda, to znaczy, nie tyle może nieprawda, ale nie wiadomo, trzeba czekać na wyniki badań, nie, nie powiedziałem, że nie było, ale że nie stwierdzono, że coś tam znaleziono, ale pewność będzie za pół roku i tak dalej. Ale wiadomość główna, która poleci w dziennikach i na paskach- „Rzeczpospolita” się pomyliła, przeprasza. Pan Premier niesłusznie pomówiony, nie wie, jak tu dalej żyć z takim szefem opozycji. Nie wiadomo, jak żyć, no to już Ryszard Cyba znalazł rozwiązanie takiego dylematu. A może wersja soft, banicja?
Przy okazji jednak wyszło, że wbrew temu, co twierdziła prokuratura i Miller dopiero teraz dokonano jakichkolwiek badań na okoliczność obecności materiałów wybuchowych. Ale, jak wcześniej pytano, na jakiej podstawie wykluczono obecność tychże materiałów, jeszcze w 2010 roku, gdy badano jakieś kawałki parasolki, banknot, rękaw, to stanowczo odpowiadano, że badali je nasi ludzie. Teraz wiadomo, że przystawiono „pieczątkę” pod czymś, co im podsunęli Rosjanie. A właściwie, nawet nie przystawiono, bo nikt nie chciał się pod tym podpisać. Zresztą nie było chętnych do przyznania się do identyfikacji głosu generała Błasika, coś, co wałkuję i o co pytam od początku, gdzie jest ten geniusz, heros, który to rozpoznał? Bo przecież na tym się wszystko potem opierało, cała narracja o naciskach. Nie ma do dzisiaj tego człowieka, który by wystąpił i powiedział „jam ci jest!” A dlaczego? Nie jest dumny z roli, jaką odegrał?
Dlaczego dopiero dzisiaj prokuratura pojechała badać te szczątki? Co się stało? Ktoś wstał lewą nogą? Albo ktoś walnął się w czoło, „ożesz ty, przecież zapomnieliśmy zbadać te materiały wybuchowe?”.
To następny element, który się w tych sprawach powtarza, zawsze coś tam wypływa i ktoś decyduje, kiedy ma to wypłynąć, a kiedy jeszcze nie. Nie mogą się pozbyć wrażenia, że ten trotyl wypłynął teraz, bo przykrył swoją wagą sprawę śmierci świadka, chorążego Musia i sprawę zamiany zwłok Prezydenta Kaczorowskiego, a to byłoby dzisiaj głównym tematem. A teraz głównym tematem jest trotyl i retoryka Prezesa Kaczyńskiego. Właśnie słyszę, że groził wszystkim, co nie wierzą w zamach. Morozowski już w strachu, jak oświadczył. Oczywiście, chodzi o sprytną podmiankę słowa o mataczeniu i wierze. Stary motyw, zwiększyć grono tych, którzy poczują się zagrożeni. Bo w tłumie łatwiej się ukryć. To samo było przy okazji na przykład listy Wildsztajna, Wyborcza zrobiła wtedy prawdziwa histerię, „wszyscy jesteśmy agentami, wszyscy jesteśmy zagrożeni lustracją”. No i teraz będzie „wszyscy mataczymy”, „wszyscy, którzy nie wierzą w zamach mogą się bać dnia, gdy Jarosław Kaczyński dojdzie do władzy”. I już jest. Narracja się rozwija.
.(Nasze blogi.pl)
KONKLUZJA:
w Smoleńsku zginął kawałek Polski. Nie pisowski, nie peowski – polski.
Kto tego nie rozumie… Jak w ogóle można tego nie rozumieć?
Na koniec krótkie podsumowanie dzisiejszego dnia:
-Rano po publikacji artykułu w Rzeczpospolitej o istnieniu śladów materiałów wybuchowych na wraku,nie było dementacji
Dopiero po kilku godzinach ukazała się informacja w internecie,że trotyl to pozostałości z proszę sobie wyobrazić......II wojny światowej.
A może z wojny napoleońskiej lub bolszewickiej?
-Następnie przesuwano rozpoczęcie się konferencji.
-Prezes Kaczyński powiedział,że doniesiono mu,iż w gabinecie premiera zebrało się grono ,by przyjąć odpowiednią strategię,czyli wcisnąć następny "kit".
-Aż wreszcie wybuchła bomba-nie stwierdzono trotylu!
Mało tego-szef prokuratury Szeląg powiedział,że biegli,badający szczątki w Smoleńsku-nie mieli odpowiednich kwalifikacji,więc snuli tylko przypuszczenia.
Czyżby do Smoleńska pojechała firma sprzątająca,a może kopacze rowów i przesiewacze ziemi?
Zakłamywane są fakty i twarde dowody w sposób urągający wszelkiej logice.
Ale mimo wszelkich manipulacji,ohydnych kłamstw,czyli zacierania śladów- dowody te układają się w logiczny ciąg.
I jeszcze jedno- a my chcemy żyć pr.Tusk w tym państwie właśnie z takimi prawdziwymi POLAKAMI,PATRIOTAMI jakim jest m.in. p.Kaczyński,choć serce ściska i żal patrzeć jak jest przez pana nieudolny i mafijny rząd-demontowana.dewastowana i psuta nasza OJCZYZNA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz