czwartek, 17 stycznia 2013

Szanowna Pani Jadwiga Kaczyńska nie żyje !




Żegnamy POLKĘ,Jadwigę Kaczyńską

]
Żegnamy Jadwigę Kaczyńską - niezalezna.pl
foto: wikipedia.pl
- Miała dwie wielkie miłości: Polskę i swoich synów - powiedział Tomasz Sakiewicz, składając kondolencje w imieniu Strefy Wolnego Słowa Jarosławowi Kaczyńskiemu.

- Historia kiedyś doceni jej udział i wpływ na to, co było w Polsce, na zapleczu wielkiej polityki ale jednocześnie, też w tym takim zapleczu rodzinnym, kiedy się liczy wsparcie dla osób, które muszą pokonywać trudy nie do zniesienia - mówi redaktor naczelny "Gazety Polskiej".

- Dzisiaj przede wszystkim wielką stratę poniósł Jarosław. I myślę, że trzeba być z nim. Składamy mu serdeczne kondolencje w imieniu całej redakcji - powiedział Tomasz Sakiewicz.

My również-patrioci,Obrońcy krzyża z Krakowskiego Przedmieścia,walczący o PAMIĘĆ i PRAWDĘ smoleńskiej masakry już trzeci rok, składamy  serdeczne wyrazy współczucia Panu J.Kaczyńskiemu oraz wnuczce Marcie z powodu śmierci  Mamy i Babci,,których życie wyjątkowo boleśnie doświadcza.
Pani Kaczyńska była osobą niezwykłą,matką która swoim synom wpoiła wartości patriotyczne,moralne i ludzkie.
 To właśnie wychowanie tej niezłomnej Matki Polki ukształtowało patriotyzm,uczciwość dwóch prawych i szlachetnych ,z krwi i z kości Polaków,,wielkich Patriotów Sp.Lecha i Jarosław.
 Miała powody być z nich dumna !.
Jest ciężko...my współczujemy,a jednocześnie wspieramy serdecznie,bo trzeba żyć dalej,chociażby  po to by, spełnić  wolę(na pewno) zarówno św.p.Pani Kaczyńskiej jak i jej  syna ś.p.Prezydenta Lecha,który służąc  OJCZYŹNIE zapłacił NAJWYŻSZĄ CENĘ-własne życie! Równocześnie spełnić największe pragnienie i wolę drugiego  syna Jarosława oraz tys. POLAKÓW i dotrzeć do prawdy smoleńskiej,właściwie do ogłoszenia jej publicznie i ukarania winnych.
Dziękujemy za tak wspaniałych synów i POLAKÓW,niech spoczywa w pokoju !



Jadwiga Kaczyńska, fot. PAP/Tomasz Gzell
Jadwiga Kaczyńska, fot. PAP/Tomasz Gzell


W czasie katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem w kwietniu 2010 roku matka prezydenta Lecha Kaczyńskiego przebywała w szpitalu. O śmierci syna dowiedziała się kilka tygodni później.
Rok po katastrofie po raz pierwszy publicznie zabrała głos. "Zginęli ludzie, którzy byli na czele państwa, i państwo się o nich nie upomina. To znaczy, że tego państwa właściwie nie ma, to znaczy nie ma rządu" - powiedziała w filmie "10.04.10". Jadwiga Kaczyńska zaznaczyła w nim, że nie wie, czy to był zamach, ale dodała: "Gdyby to była zwykła katastrofa, reakcja byłaby inna".
Oto link wywiadu :

 http://vod.gazetapolska.pl/3144-jadwiga-kaczynska-nie-zyje
Jadwiga Kaczyńska, z domu Jasiewicz, urodziła się 31 grudnia 1926 roku w Starachowicach; córka inżyniera budownictwa - Aleksandra Jasiewicza i Stefanii z Szydłowskich. Była filologiem; pracowała w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, przez kilka lat uczyła języka polskiego.
Ojciec Jadwigi był inżynierem, jednym z projektantów Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Dzięki temu otrzymał mieszkanie na warszawskim Żoliborzu. Rodzina Jasiewiczów opuściła tę warszawską dzielnicę w czasie wojny; przenieśli się wówczas do Starachowic, do dziadków Jadwigi. Po wojnie wrócili na Żoliborz.
Ojciec był socjalistą. Takim antykomunistycznym z krwi i kości - tak o swoim ojcu mówiła Jadwiga Kaczyńska w "Polityce". Babcia Jarosława i Lecha Kaczyńskich - Stefania - jako pierwsza w rodzinie była miłośniczką marszałka Józefa Piłsudskiego.


Kaczyńska w czasie okupacji hitlerowskiej była sanitariuszką Szarych Szeregów na Kielecczyźnie. "Polityka" podawała, że wstąpiła do konspiracyjnego harcerstwa w 1941 r., miała wówczas 14 lat. Nadano jej pseudonim Bratek, należała do zastępu Zioła, zrzeszającego łączniczki. Po przyspieszonym kursie medycznym skierowano ją do pracy w starachowickim szpitalu, gdzie trafiali żołnierze ranni w akcji Burza.
To Jadwiga Kaczyńska, a nie ojciec Rajmund Kaczyński (żołnierz Armii Krajowej, uczestnik Powstania Warszawskiego) stała się dla braci Kaczyńskich - pisała "Polityka" - rodzinnym bohaterem wojennym. Jarosław Kaczyński wspominał w książce Michała Karnowskiego i Piotra Zaremby "O dwóch takich... Alfabet braci Kaczyńskich" jej opisy wojny, konspiracji, walk, w jakich uczestniczyli jej starsi koledzy, wreszcie jej własne zaangażowanie w konspirację.

Wspomnienie o Jadwidze Kaczyńskiej - To ona uczyła Lecha i Jarosława Kaczyńskich patriotyzmu. Zawsze była dla nich wielkim autorytetem, choć jak przyznawała, czasem byli niesforni. Gdy doszli na sam szczyt, zostając najważniejszymi osobami w państwie, była bardzo dumna. Gdy ich atakowano, stawała w obronie. Jako matka znała ich najlepiej. Nigdy nie poddała się w walce z ciężką chorobą, na którą cierpiała w ostatnich latach życia. Jadwiga Kaczyńska zmarła dziś w wieku 87 lat. (JM) - TVP
Zawsze byłem trochę bliżej z mamą - przyznawał po latach Lech Kaczyński. Jak dodawał, ojciec, który całe dnie spędzał w pracy, miał mniejszy wpływ na jego życie. Mama wpływała na nasze decyzje, ale tak, że sądziliśmy, że inicjatywa należy do nas - mówił.
Jadwiga wyszła za mąż za Rajmunda w 1948 r. Poznali się - jak podała "Polityka" - podczas balu karnawałowego na Politechnice Warszawskiej; Jadwiga miała 20 lat, studiowała polonistykę na Uniwersytecie. Rajmund - jak wspominała w "Vivie" - oświadczył się jej po sześciu miesiącach. Rok po ślubie - 18 czerwca 1949 r. - na świat przyszli chłopcy.
W 1961 r. bracia Kaczyńscy zagrali w filmie "O dwóch takich, co ukradli księżyc", który stał się kinowym przebojem. Jadwiga, która pracowała wtedy jako polonistka w jednym z warszawskich liceów, zrezygnowała z pracy na pół roku i towarzyszyła synom podczas kręcenia filmu
Pytana w jednym z wywiadów, czy ma poczucie, że dobrze wychowała synów, tak odpowiedziała: "Myślę, że nieźle. Bo ja ich po prostu bardzo lubiłam, oprócz miłości do nich. Oni są bardzo mili, mają poczucie humoru. A jako bracia kochają się bardzo. Obaj są uczuciowi. A dziećmi byli naprawdę przezabawnymi. No i ważne, że mimo ich posiadania mogłam też zrobić wiele zawodowo. Nie byli tacy zaborczy, jak niektóre dzieciaki".
Jadwiga Kaczyńska podkreślała, że jest dumna z synów, ale też stara się mieć dystans. "Bez dystansu to ja bym w ogóle nie wytrzymała tego wszystkiego, chociaż jestem chyba dosyć twarda. Oglądam telewizję, czytam prasę. Niektóre komentarze, ataki bolą mnie" - mówiła w wywiadzie dla "Vivy", udzielonym w okresie, gdy jednocześnie Lech Kaczyński był prezydentem, a Jarosław Kaczyński - premierem.
Męża Rajmunda, zmarłego w 2005 roku, tak wspominała: "Przeżyliśmy razem 56 lat, głównie w harmonii. Nie myśleliśmy nigdy o tym, że któreś z nas odejdzie pierwsze. Wychowaliśmy razem dzieci, przechodziliśmy przez różne, także trudne chwile. (...) Mąż do końca był o mnie zazdrosny. To mnie bardzo bawiło, ale naprawdę czułam się ciągle kobietą, choć często zirytowaną lub rozśmieszoną. W tej chwili bardzo mi go brak".
Po ukończeniu studiów polonistycznych od 1953 roku pracowała w Instytucie Badań Literackich PAN oraz uczyła języka polskiego.
Jadwiga Kaczyńska napisała obszerną monografię bibliograficzną poświęconą Janowi Józefowi Lipskiemu, zmarłemu w 1991 r. opozycjoniście, krytykowi i historykowi literatury; znała go dobrze, bo przez wiele lat pracowała z nim w IBL PAN.
W 1983 r. Kaczyńska napisała wstęp do "Niemców" Leona Kruczkowskiego, a w 1992 r. wydała monografię tego pisarza. Była także współautorką "Słownika pseudonimów pisarzy polskich XV wieku - 1970 rok".
W 2005 roku została uhonorowana tytułem Człowieka Roku "Życia Warszawy" za "stworzenie domu, w którym rodził się świat wartości zmieniających Polskę".
Związana przez całe życie z Żoliborzem






ŚP. JADWIGĘ KACZYŃSKĄ WSPOMINAJĄ:

Barbara Winklowa (przyjaciółka)
Z Jadwigą poznałyśmy się na studiach polonistycznych. Pracowałyśmy też później razem w Instytucie Badań Literackich PAN w zespole dokumentacji literatury współczesnej. Miałyśmy dzieci w tym samym wieku. Mój ojciec mieszkał na Żoliborzu, dlatego widywaliśmy się na wspólnych spacerach. Właśnie niedawno przeglądałam wspólne zdjęcia z tamtego czasu, których z Jadwigą mamy wiele.  Mimo dość długotrwałej choroby śmierć Jadwigi jest dla nas bardzo wielkim zaskoczeniem. Była to niezwykła koleżanka i wspaniały człowiek. Była zawsze oddana temu, co robi. Miała w sobie pasję. Była zawsze oddana temu, co robi. Przez  parę lat pracowała w szkole. Przyjaźnie ze szkoły były tak widoczne. Uczniowie ze szkoły nawet po wielu latach pozdrawiali swoją panią profesor, gdy ją spotykali na ulicy. Przystawali, prosili o rozmowę i wypytywali o różne sprawy. Była znawcą literatury. Wiele czytała. Była zawsze gotowa do pomocy innym. Gdy moje dzieci zdawały maturę i studiowały, była na wyciągnięcie ręki, chętna by im pomóc.

Jan Tomaszewski (siostrzeniec)
Wiadomość o śmierci cioci zastała mnie w drodze do szpitala. Udałem się tam zaraz po odebraniu wiadomości, że jej stan się pogorszył. Ciocia była wspaniałą i piękną kobietą. Osobą o złotym sercu i pięknym charakterze. Bardzo dzielną kobietą. Wytrzymywała to wszystko, co działo się wokół Jarosława i Lecha, gdy on jeszcze żył. Jak wiadomo, całej rodzinie nie szczędzono bolesnych uderzeń. Wytrzymywała wszystkie te ciosy.
Ciocia Jadwiga, jak cała nasza rodzina, wyrosła w tradycji patriotycznej sięgającej jeszcze z Powstania Styczniowego. W momencie wybuchu II wojny światowej była bardzo młodą osobą. Działała w Szarych Szeregach, później opiekowała się rannymi jako sanitariuszka.
Później pracując w IBL PAN, zajmowała się wychowywaniem Jarka, Lecha i mogę powiedzieć, że również mnie. Opiekowała się mną, poświęcała mi wiele czasu. Pomagała mi bardzo wiele w szkole. Wiele jej zawdzięczam i wiele się od niej nauczyłem. Ciocia, Jarek, Leszek i ja byliśmy jak jedna wielka rodzina. Trzymaliśmy razem bardzo mocno. Do tej pory się trzymamy. Teraz jednak jest już nas tylko troje. Jarek, Marta i ja. Śmierć cioci Jadwigi to bardzo mocny cios w naszą rodzinę. Odszedł jeden z najwspanialszych ludzi, jakich znałem.


Maria Kotowska-Kachel (przyjaciółka)
Jest mi bardzo trudno i smutno o tym mówić. To była moja przyjaciółka. Przyjaźniłyśmy się od początków mojej pracy w IBL, gdzie trafiłam po studiach. Pani Jadwiga była ode mnie starsza, trochę mi matkowała. Siedziałyśmy przy tym samym biurku, pracowałyśmy nad tymi samymi przedsięwzięciami. Wtedy był to "Słownik pseudonimów pisarzy polskich". Praca była żmudna, wymagająca pewnego skupienia. Ale też co jakiś czas przerywałyśmy ją i rozmawiałyśmy na tematy prywatne bądź związane z literaturą. Miałyśmy podobne upodobania literackie, czytałyśmy te same książki. Była to głównie klasyka literatury angielskiej. Myślę, że bardzo lubiłyśmy się. Ta przyjaźń przetrwała do ostatnich dni życia Pani Jadwigi. Przy każdym spotkaniu z nią miałam odczucie że rozmawiam z kimś bardzo mi bliskim.  To była bardzo serdeczna i ciepła osoba. Zainteresowana światem drugiego człowieka. Sama częstokroć tego na sobie doświadczyłam. Gdy miałam trudne momenty w życiu, zawsze wiedziałam, że jest tym zainteresowana, gotowa do niesienia pewnych trudów ze mną. Mam same dobre i serdeczne uczucia co do niej. Uczucia, że miałam kontakt z bardzo życzliwym ludziom i serdecznym człowiekiem.


.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz