likwidacja Polski
Wizja przyszłości Polski-artykuł z grudnia 2010r
Spośród wielu wizji przyszłości Polski, które są tworzone i propagowane, tylko jedna umożliwia odcyfrowanie scenariusza realizacji,
co oznacza, że prawdopodobieństwo spełnienia się tej wizji jest
dostatecznie wysokie, aby jej nie lekceważyć. Niestety, jest to wizja
szokująca: wizja likwidacji Polski, a dalej – potężnej redukcji (lub
wynarodowienia) populacji Polaków.
Przez pewien czas obawy i ostrzeżenia (najczęściej intuicyjne) przed istnieniem takiego scenariusza likwidacyjnego były skutecznie niwelowane przez tzw. kretynizm antyspiskowy, czyli przekonanie (rzeczywiste, a może udawane), że rozwój gospodarczy i polityczny przebiega żywiołowo lub spontanicznie, zaś przywiązywanie choćby najmniejszej wagi do wielkich, długofalowych projektów ekonomicznych, politycznych czy militarnych jest przejawem skłonności paranoicznych. Zaciekłość, z jaką tępiono „teorie spiskowe” dawała dużo do myślenia. Czas jednak płynie nieubłaganie. Puzzle pozornie przypadkowych zdarzeń stopniowo układają się w logiczną całość.
Przez pewien czas obawy i ostrzeżenia (najczęściej intuicyjne) przed istnieniem takiego scenariusza likwidacyjnego były skutecznie niwelowane przez tzw. kretynizm antyspiskowy, czyli przekonanie (rzeczywiste, a może udawane), że rozwój gospodarczy i polityczny przebiega żywiołowo lub spontanicznie, zaś przywiązywanie choćby najmniejszej wagi do wielkich, długofalowych projektów ekonomicznych, politycznych czy militarnych jest przejawem skłonności paranoicznych. Zaciekłość, z jaką tępiono „teorie spiskowe” dawała dużo do myślenia. Czas jednak płynie nieubłaganie. Puzzle pozornie przypadkowych zdarzeń stopniowo układają się w logiczną całość.
Identyfikacja
podstawowych elementów scenariusza likwidacji kraju oraz eksterminacji
ludności raczej nie powinna nastręczać trudności. Chodzi bowiem o
podważanie podstaw egzystencjalnych społeczeństwa i nieodzownych dla
egzystencji przyszłych pokoleń warunków materialnych oraz o
wyeliminowanie czynników umożliwiających skuteczny opór polityczny i
zbrojny. Dalej wszystko idzie już jak po maśle.
Pewnym problemem są nasze subiektywne wyobrażenia, które podobne wizje przyszłości klasyfikują jako niemożliwe do spełnienia lub nawet absurdalne.
Toteż warto gruntowniej przypatrzeć się zjawiskom zachodzącym we
współczesnym świecie. Szczególnie warto przypatrzeć się Grecji, która na
naszych oczach ulega likwidacji i wynarodowieniu, a także ujawnia
mechanizmy i interesy geopolityczne likwidacji. Pouczające może być
również przyjrzenie się zaskakującym kombinacjom sojuszy likwidatorów
(Goldman Sachs, MFW, Niemcy) i znikomej wrażliwości państw europejskich.
To jakby szczególne memento mori.
Jakie więc podstawowe elementy Polski układają się dzisiaj w jedna logiczną sekwencję likwidacji Polski?
Wywłaszczenie
Pozbawienie
któregokolwiek narodu własności jest najistotniejszym elementem
scenariusza umożliwiającego przejęcie kontroli. Toteż nieprzypadkowo
przejęcia kapitałowe określa się w literaturze ekonomicznej terminem
„rynek kontroli”, gdyż własność jest synonimem kontroli działalności
ekonomicznej.
Niezależnie
od takich czy innych poglądów dotyczących procesu tzw. prywatyzacji
oraz innych działań rządów w ponad dwudziestoletnim okresie
funkcjonowania III Rzeczypospolitej jeden fakt jest bezsporny. Polacy
zostali wyrugowani ze swojej własności w sferze finansów, przemysłu,
handlu i w większości pozostałych sektorów gospodarki. Tutaj nie ma
miejsca na dyskusję.
Pozostałości
polskich aktywów majątkowych nie pozwalają na żadną słowną woltyżerkę:
stanowią obszary nieatrakcyjne ekonomicznie lub niemożliwe do przejęcia.
To oczywiście mogło zostać uchwycone dopiero po dłuższym czasie, kiedy wywłaszczenie osiągnęło stan krytyczny. Ten stan krytyczny został właśnie dzisiaj osiągnięty.
To oczywiście mogło zostać uchwycone dopiero po dłuższym czasie, kiedy wywłaszczenie osiągnęło stan krytyczny. Ten stan krytyczny został właśnie dzisiaj osiągnięty.
Ekonomiczne konsekwencje wywłaszczenia są nadal bardzo słabo eksponowane.
Po części dlatego, że wiele środowisk społecznych kręci się wyłącznie wokół problemów duchowych i „nie zniża się” do poważnego zainteresowania materialną sferą życia. Tego wątku nie będę szerzej rozwijał, lecz nie jest on bynajmniej drugorzędny. Po części dlatego, że w Polsce od ponad dwudziestu lat krzewi się w społeczeństwie analfabetyzm ekonomiczny, a ściślej – jest on krzewiony przez system edukacji, środki masowego przekazu i czynniki polityczne (budujące analfabetyzm na osobistym przykładzie).
Po części dlatego, że wiele środowisk społecznych kręci się wyłącznie wokół problemów duchowych i „nie zniża się” do poważnego zainteresowania materialną sferą życia. Tego wątku nie będę szerzej rozwijał, lecz nie jest on bynajmniej drugorzędny. Po części dlatego, że w Polsce od ponad dwudziestu lat krzewi się w społeczeństwie analfabetyzm ekonomiczny, a ściślej – jest on krzewiony przez system edukacji, środki masowego przekazu i czynniki polityczne (budujące analfabetyzm na osobistym przykładzie).
W pewnym sensie jest to warunek powodzenia kampanii wywłaszczeniowych, gdyż małe zainteresowanie i brak kompetencji eliminują możliwość kontroli i nacisku opinii publicznej. Tak więc warto wspomnianym konsekwencjom poświęcić więcej uwagi.
Po pierwsze,
wywłaszczenie wywołuje silny spadek dochodów kapitałowych zarówno
ludności, jak też budżetu państwa, bez których żadne państwo na dłuższą
metę nie może się obejść. Przez pewien czas ludność i budżet mogą
ratować się zapożyczaniem, tworząc w ten sposób iluzję dobrobytu. Jednak
w 100 procentach jest pewne, że taki stan musi skończyć się upadkiem
gospodarczym.
Po drugie,
narasta uzależnienie ekonomiczne od krajów trzecich i (nie miejmy
złudzeń) zwłaszcza od kreatorów wizji likwidacji Polski. Uzależnienie
ekonomiczne jest praktycznie biorąc jedyną drogą do narzucenia
niekorzystnych dla kraju relacji gospodarczych, a także wysoce
szkodliwych ekonomicznie i polityczne decyzji czy regulacji prawnych. W
takich przypadkach wzmacnia się lekceważenie interesu publicznego i
rozwijają się działania sprzeczne z tym interesem, co jest zgodne z
długofalowym scenariuszem likwidacyjnym.
Słabość
gospodarki obraca się na niekorzyść państwa. Dzisiaj opinia, iż słabość
gospodarki wynika ze źle lub naiwnie przeprowadzonej prywatyzacji jest
przyjmowana powszechnie. Tkwi w niej jednak pewne nieporozumienie, gdyż w
istocie rzeczy kompetencje prywatyzacyjne były dość znaczne (lecz nie
ze strony polskich „specjalistów od prywatyzacji”, lecz doradców
zagranicznych), tyle że służyły interesom zewnętrznym. Ponieważ proces
tzw. prywatyzacji przebiegał w długim, ponad dwudziestoletnim horyzoncie
czasowym, z upływem lat musiał ujawnić się jego prawdziwy charakter. To
proces kreowania rosnących zagrożeń dla integralności terytorialnej
państwa.
Tutaj na szczególne podkreślenie zasługuje casus przemysłu stoczniowego.
Likwidacja tego przemysłu była niejako obnażeniem istoty przekształceń własnościowych: wywłaszczenia Polaków. To nie tylko kwestia kapitału i pracy. To przejaw niewyobrażalnego cynizmu i bezczelności rządu, torującego drogę do wyrugowania „polskiego żywiołu” z ziem zachodnich.
Wcześniej jednak słyszeliśmy preludium: sprzedaż STOENU niemieckiej firmie państwowej (co nie było prywatyzacją), która oddała w ręce niemieckie kompletny i stale aktualizowany system informacji adresowych o mieszkańcach Warszawy i centralnych instytucji państwowych. To wymowny przykład ignorowania podstawowych zasad bezpieczeństwa narodowego.
Likwidacja tego przemysłu była niejako obnażeniem istoty przekształceń własnościowych: wywłaszczenia Polaków. To nie tylko kwestia kapitału i pracy. To przejaw niewyobrażalnego cynizmu i bezczelności rządu, torującego drogę do wyrugowania „polskiego żywiołu” z ziem zachodnich.
Wcześniej jednak słyszeliśmy preludium: sprzedaż STOENU niemieckiej firmie państwowej (co nie było prywatyzacją), która oddała w ręce niemieckie kompletny i stale aktualizowany system informacji adresowych o mieszkańcach Warszawy i centralnych instytucji państwowych. To wymowny przykład ignorowania podstawowych zasad bezpieczeństwa narodowego.
Utrata zdolności obronnych
Utrata możliwości oporu zbrojnego jest warunkiem likwidacji państwa.
„Bezbronna
twierdza zachęca do agresji, zwłaszcza kiedy ukryto w niej bogaty łup.
Agresorzy zrobią wszystko, by zracjonalizować wrogość, zresztą zawsze to
robią” (Joseph Schumpeter). Obecnie mamy pod tym względem w Polsce
jednoznaczną sytuację: likwidacja przemysłu obronnego oraz kuriozalna
redukcja sił zbrojnych RP, to fakty niepodważalne. Przyznaje to nawet
obecne kierownictwo MON, które walnie przyczyniło się do ostatecznej
utraty zdolności obronnych państwa.
Do
podstaw ekonomiki obrony należy stwierdzenie, że współcześnie
możliwości obrony narodowej są w prostej linii konsekwencją potencjału
ekonomicznego kraju, w tym zwłaszcza przemysłu zbrojeniowego i ośrodków
rozwoju zaawansowanych technologii. Jednakże przemysł i ośrodki badawcze
były dławione i wyprzedawane, zaś wydatki związane z obroną kierowano
na zakup uzbrojenia za granicą, w znacznej części – kosztownego w
eksploatacji demobilu. W rezultacie Polska stała się w 2008 roku
piątym (po Izraelu, Arabii Saudyjskiej, Korei Południowej i Egipcie)
importerem amerykańskiego uzbrojenia (na kwotę 734 mln).
W
bliskiej perspektywie utrata zdolności obronnych tworzy niebezpieczną
sytuacje także dla kadry wojskowej, która zawsze może być potraktowana
jako potencjalne źródło organizacji oporu zbrojnego. Jest to niemal
pewne, ponieważ kadra wojskowa, mimo wielu perturbacji i indywidualnych
przejawów konformizmu, była ważnym ośrodkiem wychowania patriotycznego i
kontynuacji tradycji niepodległościowych (co wynikało przede wszystkim z głębszego rozumienia potrzeby obrony Polski).
Eksterminacja elit
Na
ogół eksterminację polskich elit kojarzy się z okresem wojny oraz
powojennymi represjami sowieckimi. Wielu słusznie upatruje w
podejmowanych przeciw tym elitom barbarzyńskich i nieludzkich akcji
celowego, długofalowego działania, co zresztą jest dobrze
udokumentowane.
Nie chodziło o sporadyczne akcje, lecz o realizację szczegółowo zaprogramowanych wizji przyszłości. W przypadku Niemiec decydowały motywy eksterminacji ludności polskiej, zaś w przypadku Związku Sowieckiego o wyeliminowanie faktycznego i potencjalnego oporu. Nie chodziło też wyłącznie o fizyczną eksterminację ludności, lecz również o represje wobec nieposłusznych, o usunięcie wielu wartościowych ludzi z życia publicznego i degradację społeczną środowisk ważnych dla życia publicznego.
Nie chodziło o sporadyczne akcje, lecz o realizację szczegółowo zaprogramowanych wizji przyszłości. W przypadku Niemiec decydowały motywy eksterminacji ludności polskiej, zaś w przypadku Związku Sowieckiego o wyeliminowanie faktycznego i potencjalnego oporu. Nie chodziło też wyłącznie o fizyczną eksterminację ludności, lecz również o represje wobec nieposłusznych, o usunięcie wielu wartościowych ludzi z życia publicznego i degradację społeczną środowisk ważnych dla życia publicznego.
Dzisiaj
musimy zastanowić się, dlaczego tak głęboko traumatyczne doświadczenie
historyczne Polaków nie zaowocowało stworzeniem mocnego sprzeciwu wobec
podobnych ekscesów w ostatnim dwudziestoleciu. Gdyż nie można już dalej
zakrywać oczu przed licznymi faktami, że proces eksterminacji polskich
elit ma dalej miejsce i co więcej – ostatnio ulega intensyfikacji. Jak
poprzednio, nie zamierzam wikłać się w dociekania, jakie przyczyny czy
decyzje doprowadzały do tej eksterminacji, zwłaszcza elity politycznej i
wojskowej.
Katastrofy w Smoleńsku i wcześniej koło Mirosławca
(śmierć polskiej elity wojsk lotniczych), mają przecież wszelkie
znamiona eksterminacji. Wpisuje się ona w zagęszczający się coraz
bardziej „klimat” agresji i proces bezwzględnego eliminowania z życia
publicznego ludzi oraz organizacji działających z poświęceniem dla dobra
Polski. Wymaga podkreślenia przede wszystkim olbrzymie skumulowanie
faktów wskazujących na celowe, systematyczne i zorganizowane działania
represyjne.
Główną
przyczyną „słabości” środowisk patriotycznych i propaństwowych nie są
konflikty wewnętrzne, niezdolność jednoczenia się czy pasywność, lecz
rozbijactwo i represyjność ze strony czynników realizujących wizję
likwidacji Polski. Do tego używa się instytucji publicznych (prokurator,
sądów, służb specjalnych).
Działania
represyjne wobec ludzi i organizacji troszczących się o dobro publiczne
są głęboko amoralne. To jest najbardziej niebezpieczne, gdyż oznacza
brak hamulców przed wykorzystaniem nawet najbardziej haniebnych środków
sprawowania władzy. W tym kontekście wizja likwidacji Polski nie wydaje
się czymś niezwykłym, skoro jest to wizja skrajnie wroga wobec tendencji
patriotycznych i państwowych. W tym kontekście wytężone działania
represyjne wobec Radia Maryja i podejmowana obecnie próba jego
likwidacji są przejrzyste i wytłumaczalne.
Poza
najbardziej jaskrawymi przykładami represji (nie wyłączając zabójstw na
tle politycznym), które nie doczekały się niestety wyjaśnienia, mamy do
czynienia z lawiną eliminacji z życia publicznego setek naukowców,
duchownych, ludzi kultury, przedsiębiorców, rolników itp. Szczególnie
bolesnym zjawiskiem jest uderzanie i usiłowanie skompromitowania
potencjalnych przywódców duchowych Polaków. Po bardzo uważnym
przyjrzeniu się sprawie, tak właśnie odczytuję wyrok śmierci cywilnej
wydany na arcybiskupa ks. prof. Stanisława Wielgusa.
Gipsowanie ust
Trzecim
ważnym elementem wpisującym się w scenariusz likwidacji Polski i
eksterminacji Polaków jest forsowanie idei i propagandy wprowadzających
chaos myślowy, nieuctwo oraz brak odpowiedzialności. Tej kwestii także
tutaj nie chcę szerzej omawiać, ale nie jest ona słabo rozpoznana. Warto
znowu podkreślić, że nie chodzi o splot przypadków czy spontaniczne
działania, lecz o precyzyjnie opracowany program ideowo-polityczny,
obecnie poddawany silnym zabiegom korygującym (wskutek zderzenia z
realiami kryzysu globalnego). Program ten, o czym łatwo się przekonać
czytając liczne zwierzenia i projekty czołowych postaci środowisk
neoliberalnych, jest programem darwinizmu społecznego i ekonomicznego.
Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, co znaczy darwinizm społeczny, a
zwłaszcza z tego, że zapala on zielone światło dla eksterminacji
ludności świata. Jest to m.in. program przewidujący w duchu
darwinistycznym redukcję ludności świata do 1-2 miliardów (polecam
teksty Lesława Michnowskiego).
Procesem mającym zapewnić skuteczność realizacji wspomnianej wizji (zarówno w wymiarze polskim, jak i globalnym) jest zablokowanie głosu opinii publicznej; zastąpienie go orwellowską prawdą. Ten długotrwały proces jest w naszym kraju bardzo widoczny, poczynając od przechwycenia koncernu medialnego PZPR (czyli RSW) przez środowiska neoliberalne, poprzez wprowadzanie na rynek antynarodowych mediów pochodzenia zagranicznego, a dalej przez okiełznanie mediów publicznych.
Procesem mającym zapewnić skuteczność realizacji wspomnianej wizji (zarówno w wymiarze polskim, jak i globalnym) jest zablokowanie głosu opinii publicznej; zastąpienie go orwellowską prawdą. Ten długotrwały proces jest w naszym kraju bardzo widoczny, poczynając od przechwycenia koncernu medialnego PZPR (czyli RSW) przez środowiska neoliberalne, poprzez wprowadzanie na rynek antynarodowych mediów pochodzenia zagranicznego, a dalej przez okiełznanie mediów publicznych.
Główną
i wyjątkowo trudną do pokonania barierą do ostatecznego rozprawienia
się z polską opinią publiczną jest Radio Maryja. Wcale nie chodzi o
radio. Chodzi o zagipsowanie ust kilkunastu milionów Polaków,
którzy dzięki dziełu Redemptorystów mają otwartą przestrzeń publiczną.
Zamknięcie tej przestrzeni jest obecnie głównym problemem scenariusza
likwidacyjnego, gdyż niweczy ona jeden z ważniejszych czynników
totalitarnego sprawowania władzy: kontroli nad mediami. Jest wysoce
prawdopodobne, że w realizacji scenariusza likwidacyjnego brakuje już
tylko tego, takiej kropki nad i.
Przyjmowanie za dobą monetę od dłuższego czasu wysuwanych „argumentów” za likwidacją Radia, a w ostateczności jego neutralizacji, byłoby dziś wręcz śmieszne. Tak samo śmieszne byłoby uznanie za bezstronną decyzję o nie przedłużaniu koncesji. Likwidacja Radia byłaby momentem kulminacyjnym: akcją likwidacyjną pod względem cynizmu i bezczelności przewyższającą likwidację przemysłu stoczniowego.
Przyjmowanie za dobą monetę od dłuższego czasu wysuwanych „argumentów” za likwidacją Radia, a w ostateczności jego neutralizacji, byłoby dziś wręcz śmieszne. Tak samo śmieszne byłoby uznanie za bezstronną decyzję o nie przedłużaniu koncesji. Likwidacja Radia byłaby momentem kulminacyjnym: akcją likwidacyjną pod względem cynizmu i bezczelności przewyższającą likwidację przemysłu stoczniowego.
Ale jest coś jeszcze.
Totalitaryzm
Niektórzy
uciekają się do łagodnej perswazji sygnalizując, że nawet w interesie
rządzących Radio Maryja należy zostawić w spokoju, może bowiem stanowić
swoisty wentyl bezpieczeństwa.
Ja w to nie wierzę.
Ja w to nie wierzę.
Bardziej prawdopodobny jest wariant wprowadzenia systemu rządów totalitarnych.
Niektóre elementy tej dyktatury wyłaniają się z polskiej rzeczywistości
(zaś bledną ich przeciwieństwa, takie jak: demokracja, wielopartyjność,
wolność słowa).
Głównym
narzędziem totalitaryzmu jest terror, który łączy dwa pierwiastki: kult
siły i brutalne traktowanie społeczeństwa. Zarówno kult siły jak i
bezwzględność wobec społeczeństwa (a przynajmniej jego większości) w
systemach totalitarnych jest usprawiedliwiany potrzebą skutecznej
realizacji zadanej wizji.
W ciągu minionego dwudziestolecia pojawiło się w Polsce wielu polityków, którzy demonstrują odpowiednie predyspozycje i zapatrywania, aby stosować totalitarne metody rządów. Teraz dotyka to szczytów władzy.
W ciągu minionego dwudziestolecia pojawiło się w Polsce wielu polityków, którzy demonstrują odpowiednie predyspozycje i zapatrywania, aby stosować totalitarne metody rządów. Teraz dotyka to szczytów władzy.
Mam
w pamięci wypowiedzi wygłaszane na krótko przed obaleniem rządu Jana
Olszewskiego, które warto tutaj przytoczyć (są to relacje ze spotkania w
warszawskim Klubie Dziennikarzy): - autorytet może mieć ktoś, kto posiada siłę, która przekłada się na skuteczność działania;
- Nie ma co się „modlić do społeczeństwa o spokój”. Każda władza w tym kraju musi pogodzić się z tym, że będzie znienawidzona. Musi mieć tez odwagę podejmowania niepopularnych decyzji. Usuwa głodujących chłopów, bo ma cel; („coś do zrobienia”);
- Nie ma co się „modlić do społeczeństwa o spokój”. Każda władza w tym kraju musi pogodzić się z tym, że będzie znienawidzona. Musi mieć tez odwagę podejmowania niepopularnych decyzji. Usuwa głodujących chłopów, bo ma cel; („coś do zrobienia”);
- potrzeba zintegrowanego układu władzy;
- demokracja nie jest wartością najwyższą. Jest bardzo ważna, ale ma przede wszystkim służyć transformacji i innym celom.
Są to fragmenty z artykułu A. Gutkowskiej, „Poglądy pana Tuska”
(„Życie Gospodarcze”, nr 23 z 7 czerwca 1992 r.). Chciałbym znaleźć
choćby mało znaczące czyny obecnego premiera, które wskazywałyby na
odejście od tak pojmowanego „liberalizmu”. Czyny a nie słowa, których
nie brakuje. Ówczesne poglądy obecnego premiera i przywódcy partii
rządzącej odczytuję jako ofertę bezwarunkowego „służenia transformacji”.
Czy
zatem „służenie transformacji” jest dobrym synonimem „służenia wizji
likwidacyjnej”? Nie dla wszystkich odpowiedź jest oczywista. To zależy
od tego, czy ludzie służący transformacji mają jasne pojęcie, komu
służą. Zapewne niektórzy takie pojęcie mają. Jednak świadomie czy
nieświadomie wszyscy oni służą wizji likwidacyjnej.
Bo cynizm i głupota często idą w parze.
Prof. dr hab. Artur Śliwiński
Poniższy link,(wystarczy kliknąć ) bardzo ciekawa wypowiedz- daje dużo do myślenia
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=0b5waeOuN3E-dakowski.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz