sobota, 19 lipca 2014

Romaszewska: Na miejscu katastrofy trwa szaber. Putin będzie szedł w zaparte

Dodano: 19.07.2014 [16:34]
Romaszewska: Na miejscu katastrofy trwa szaber. Putin będzie szedł w zaparte - niezalezna.pl
foto: CBCNews
Jest katastrofa lotnicza, jest Rosja i Putin. Jeżeli się okaże, że Ukraina będzie domagać się śledztwamiędzynarodowego, a nie polegać na rosyjskim MAK, to będzie jasne, jak wielki błąd został zrobiony w Polsce - mówi w rozmowie z portalem niezalezna.pl Agnieszka Romaszewska-Guzy, szefowa TV Bielsat.

Zestrzelony na Ukrainie przez terrorystów cywilny boeing z prawie 300 osobami na pokładzie jest dziś wielkim, międzynarodowym kłopotem Putina. Jak będzie starał się on z tej sytuacji wybrnąć?
Putin jest w bardzo trudnej sytuacji, niezależnie od tego, że świat nie jest chętny – co obserwujemy od jakiegoś czasu – robić mu jakąś szczególną krzywdę. Jednak teraz kilka zachodnich państw zostało postawionych pod ścianą. Europa Zachodnia nie może tolerować zestrzeliwania samolotów cywilnych, bo jest to jednak bardzo poważne naruszenie porządku międzynarodowego.

Co będzie robił Putin?
Putin będzie szedł w zaparte. Oni są w tym niebywale dobrzy. Już przecież idą w to, że boeinga zestrzelił ukraiński samolot wojskowy. Ważne jest, by zdawać sobie sprawę, że celem Putina, zwłaszcza na początku, nie będzie udowodnienie, jak było naprawdę, czy nawet tworzenie jakiejś jednej, choćby fałszywej, ale spójnej wersji, a maksymalne zamącenie sytuacji.

To już się dzieje.
Tak, a na miejscu katastrofy trwa szaber wraku i ofiar. On już zaczął się wczoraj. Terroryści przecież się rzucili, aby „przeszukać” miejsce tragedii. Czarne skrzynki czym prędzej zostaną - czy już zostały przekazane - rosyjskiemu FSB. Najprawdopodobniej wyrzutnia rakietowa, z której zestrzelono boeinga, została ewakuowana do Rosji i niewykluczone, że zostanie tam zniszczona albo ukryta, bo jest tam takich więcej. Winą będą obarczani Ukraińcy i ich samolot. Takie jest moje przewidywanie.

Będzie śledztwo międzynarodowe?
MAK wygłosił już takie zdanie. Oczywiście nie jest jasne, co też oni przez to rozumieją. MAK zresztą sam ma mylącą nazwę - jakoby był międzypaństwowym komitetem do badania katastrof lotniczych. "Międzypaństwowym", bo rzekomo obejmuje inne byłe republiki radzieckie, choć de facto jest to podręczna służba Putina. „Na czarne białe mówić nada, bo to przemawia do zapada” – jak mówi „skrzydlate słowo” satyryka Janusza Szpotańskiego. Ta zasada rządziła polityką Związku Radzieckiego i rządzi też Rosją. Kto sobie z tego nie zdaje sprawy, jest naiwny.

To śledztwo będzie miało jakiś wpływ na wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej?
Nie wiem, czy na wyjaśnienie, ale z pewnością na postrzeganie tej katastrofy. Jest katastrofa lotnicza, jest Rosja i Putin. Jeżeli się okaże, że Ukraina będzie domagać się śledztwa międzynarodowego, a nie polegać na rosyjskim MAK, to będzie jasne, jak wielki błąd został zrobiony w Polsce. Nasuwają się tutaj dwa istotne punkty, na które ta sytuacja zwraca uwagę.
Po pierwsze – śledztwo. Jak duże będzie zaufanie do Rosji, do jej działań, do MAK – to będzie rzucało światło na zachowanie polskich wladz przy katastrofie smoleńskiej. Zawsze powtarzam, że było to zachowanie po naszej stronie skrajnie nieodpowiedzialne. Dlatego, że pokładanie zaufania w MAK, absolutnie niegodnej zaufania instytucji – jest karygodne. Zobaczymy, jak dadzą sobie z tym radę inne kraje.
Po drugie incydent z malezyjskim samolotem cywilnym zwraca uwagę na to, do czego zdolny jest Putin i na czym może polegać jego polityka. Jakiekolwiek będą poszlaki, co będzie możliwe realnie do wyjaśnienia - to będzie dawało do myślenia innym.

Świat potraktuje oddanie wyjaśnia katastrofy smoleńskiej w ręce samych Rosjan jak lekcję, której nie wolno teraz powtórzyć?
Na Ukrainie nikt nie ma wątpliwości, że cokolwiek się stało w Smoleńsku z prezydenckim samolotem, mieli w tym udział Rosjanie. To jest powszechne przekonanie: od prostego taksówkarza po polityków i dziennikarzy, którzy nie powiedzą tego otwarcie, a prywatnie tak. Rosjanie przeciwni polityce Putina również tak myślą. Oni mają przekonanie, że ich władza brała w tym jakiś udział. Choć nie jest do końca jeszcze jasne jaki.
Wnikliwi obserwatorzy zachodni z pewnością widzą pewne analogie i musi ich to wszystko także z polskiej strony zastanawiać. Bo normalnego człowieka zawsze zastanawiają zbyt liczne zbiegi okoliczności. To widzi każdy, kto nie kieruje się tylko własnym interesem politycznym, ale rozumem. 4 lata temu była katastrofa samolotu polskiego prezydenta, który był w Rosji bardzo nielubiany, między innymi przeszkadzał Rosji w agresji na Gruzję. W bieżącym roku roku zajęto Krym. Teraz terroryści próbują oderwać Donbas od Ukrainy. W efekcie zestrzelony zostaje pasażerski samolot. Kolejne czarne skrzynki mają znaleźć się w rękach Moskwy, w posiadaniu MAK... To się wszystko układa w zastanawiający ciąg wydarzeń.
Gdyby nawet założyć (odrzucając wszelkie koncepcje zamachu), że doszło do jakiejkolwiek awarii polskiego samolotu rządowego, serwisowanego przecież w Rosji w Samarze, to czy ktoś może mieć wątpliwości, że Rosjanie nie przyznaliby się do swojego błędu? Nie. Nigdy. Czy więc można tu było wierzyć w jakiekolwiek dostarczane przez nich analizy i materiały? W żadnym wypadku. Federacja Rosyjska pod obecnym kierownictwem jest niewiarygodna i zdolna do straszliwych rzeczy.

Katastrofa Boeinga może być jakimś punktem przełomowym dla wielu spraw?
Zawsze jestem ostrożna co do prorokowania przełomów, jeśli chodzi o sprawy międzynarodowe i reakcję naszych elit. To nie będzie może zwrot, ale istotny punkt.

Świat tego nie odpuści?
Raczej nie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz