wtorek, 12 sierpnia 2014

52. miesięcznica  tragedii smoleńskiej

Jak co miesiąc rano w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa Oblubieńca odprawiona została – z inicjatywy Klubu Parlamentarnego PiS – msza św. w intencji ofiar katastrofy w Smoleńsku. Po nabożeństwie – jak co miesiąc – złożono kwiaty i zapalono znicze przed Pałacem Prezydenckim.

52. miesięcznica katastrofy smoleńskiej - niezalezna.pl
foto: Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Natomiast o godz. 19. w warszawskiej archikatedrze św. Jana Chrzciciela, rozpoczęła się msza św. w intencji śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, jego śp. małżonki Marii Kaczyńskiej oraz wszystkich ofiar tragedii.

Mszy przewodniczy proboszcz warszawskiej archikatedry, ks. Bogdan Bartołd.

– Archikatedra wypełnia się po raz kolejny, aby modlić się w intencji wszystkich, którzy zginęli pod Smoleńskiem 1o kwietnia 2010 roku – powitał licznie zgromadzonych wiernych ks. Bartołd. – Przypominamy i pamiętamy o tych, którzy zginęli w służbie ojczyźnie. Prosimy i wołamy do Boga, aby Bóg przyjął ich do swojej chwały – dodał.

Ks. Bogdan Bartołd zwrócił się również do rodzin i najbliższych ofiar smoleńskiej tragedii, którzy „noszą w swoich sercach niezabliźnione rany”. – Wspieramy was, moi drodzy, modlitwą – powiedział.

Jarosław Kaczyński: „Stoimy przed wielką szansą na powstrzymanie niebezpieczeństwa” - niezalezna.pl
foto: Krzysztof Sitkowski/Gazeta Polska
 Jarosław Kaczyński podczas swojego wystąpienia na Krakowskim Przedmieściu. 52 miesiące po katastrofie w Smoleńsku  do zgromadzonych przed Pałacem Prezydenckim powiedział:

– Mamy sierpień, szczególny miesiąc. 70. rocznica Powstania Warszawskiego, 34. rocznica wydarzeń sierpniowych 1980 roku – powiedział Kaczyński, po czymodniósł się do słów homilii ks. Bogdana Bartołda. –Ten miesiąc, w którym zmieniały się nasze dzieje, a ci, którzy pamiętali o słowach Chrystusa, słowach dzisiejszej Ewangelii, słowach o odwadze – podejmowali najbardziej zdecydowane i ryzykowne działania. I oni wpisywali się w naszą historię, tworzyli ją nawet wtedy, gdy doraźnie ponosili klęskę. Musimy o tym pamiętać dlatego, że naszym obowiązkiem jest pamięć o tych, którzy byli najlepsi spośród naszego narodu. Którzy właśnie zapisali się w tej historii, ale muszą być ciągle przypominani, bo historia biegnie, a wraz z nią przychodzi zapomnienie – mówił Kaczyński.

– Jest także inna prawda, która odnosi się nie do tego co było, ale do tego co będzie. Nie do przeszłości, ale do przyszłości – dodał.

– Musimy pamiętać, że tej odwagi, którą czerpiemy z wiary w Chrystusa – nie może nam zabraknąć teraz, gdy przyszedł czas trudny. Miesiąc temu przemawiałem na tym spotkaniu i nie widzieliśmy jeszcze, że za siedem dni, 17 lipca, dojdzie do wielkiej zbrodni. Dla nas, którzy się tutaj gromadzimy, była ona straszna, ale nie stanowiła przełomu, jeśli chodzi o spojrzenie na naszą sytuację, na naszych sąsiadów, spojrzenie na Rosję. Ale dla innych ten moment okazał się decydujący. To wielka szansa na powstrzymanie niebezpieczeństwa i jednocześnie wielkie zobowiązanie dla tych wszystkich – a jestem przekonany że tylko tacy tutaj przychodzą – którzy chcą Polski wolnej, którym nie jest wszystko jedno, którzy chcą Polski godnej – kontynuował prezes PiS.

– Przecież już 52. raz upominamy się właśnie o godność. Sprawa wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, sprawa uczczenia jej ofiar, uczczenia prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego – to sprawa godności polskiego narodu. Narodu, który nie może być deptany, a który w tych strasznych dniach sprzed czterech lat i czterech miesięcy był deptany i był deptany także później. Jeszcze raz przypominam:dziś jest szansa na wielką zmianę, zmianę tu w Polsce, ale także szerszą zmianę: w Europie i na świecie. Musimy pamiętać, że historia należy do tych, którzy się nie boją – podkreślił Kaczyński.

– Historia należy do odważnych, którzy nie boją się słowa i nie boją się czynu. Potrzebne są nam słowa i potrzebną są i będą czyny. Musimy być na to gotowi, by w następnych miesiącach Polska dzięki nam się zmieniała, by stawała się taka, jaka być powinna, gotowa do odparcia niebezpieczeństw. By Polska stawała się godna i naprawdę wolna. Dziękuję wszystkim, którzy są tutaj z nami. Dziękuję i proszę o to, byście tę prawdę o wolności, godności i odwadze przekazywali innym, by była to prawda coraz większej ilości Polaków, by stała się to prawda wszystkich Polaków – mówił prezes PiS-u
Głos zabrał również Redbad Klijnstra.



Klijnstra – polski aktor z holenderskimi korzeniami – przemawiał przed Pałacem Prezydenckim po Marszu Pamięci. Mówił m.in. o tym, jak Holendrzy zareagowali na zestrzelenie Boeinga.

– To mogłem być ja. To mógł być każdy z nas. Tak po tragedii myślało i mówiło wielu Holendrów – mówił aktor. – Dwustu Holendrów na tak mały kraj oznacza, że prawie każdy zna kogoś, kto zna kogoś, kto znał ofiarę. Przedstawiciel rządu Holandii na forum narodów zjednoczonych mówił – nie mogę przestać myśleć o tym, co myśleli ci ludzie w samolocie w ostatnich chwilach, co robili, czy patrzyli na siebie, czy modlili się, czy ktoś wziął kogoś za rękę – kontynuował.

– Holendrzy są dopiero na początku tej drogi, którą my tu już od czterech lat idziemy. Myślę, że jest to wydarzenie, które będzie miało bardzo istotny wpływ na naród, który od czasów wojny nie przywykł do śmierci nienaturalnej – dodawał Klijnstra.

Przypominał, że ostatnia żałoba narodowa w Holandii miała miejsce w 1962 roku, kiedy zmarła babcia obecnego króla. Tego samego, który teraz z tak dużą empatią zareagował na tragedię malezyjskiego samolotu.

– Król holenderski zwrócił się do Holendrów, prosząc, aby otoczyli opieką tych wszystkich bliskich ofiar, które poległy w samolocie malezyjskim, i nakreślił taką perspektywę – już teraz, powiedział, proszę was o to, żebyście  otoczyli ich opieką teraz, w najbliższych tygodniach, ale wiedzcie, że ta opieka będzie potrzebna w kolejnych miesiącach i prawdopodobnie latach – cytował króla Klijnstra.

Na zakończenie – w bardzo emocjonalnych słowach – przypomniał o katastrofie smoleńskiej.

– Jako Polak, też mógłbym powiedzieć, to mogłem być ja. Nie tylko dlatego, że pewna moja koleżanka z teatru – bardzo znana aktorka, której dziadkowie zginęli w Katyniu – prawi byłaby na pokładzie tego samolotu. W ostatniej chwili nie poleciała. Inny, bardzo znany aktor, również prawie by poleciał. Ale ludzie, którzy zginęli na pokładzie samolotu prezydenckiego, to mógł być każdy z nas, dlatego, że oni byli na służbie, na służbie państwa – a państwo, to my. Oni byli tam w naszym imieniu. I w tym sensie w Katyniu mieliśmy być my, więc także byliśmy z nimi w tym samolocie. Jesteśmy tam do dziś, będziemy tam aż do tego momentu, kiedy ostatni skrawek tego, co należy do Rzeczpospolitej, nie zostanie pozbierany i nie wróci do kraju – mówił Redbad Klijnstra.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz