czwartek, 16 października 2014

Zwolniony ze Straży Miejskiej, bo nie chciał usuwać zniczy z Krakowskiego Przedmieścia?

Dodano: 16.10.2014 [20:00]
Zwolniony ze Straży Miejskiej, bo nie chciał usuwać zniczy z Krakowskiego Przedmieścia? - niezalezna.pl
foto: Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Jeszcze w 2011 roku skierował do szefa stołecznej Straży Miejskiej list domagając się zaniechania usuwania kwiatów i zniczy sprzed Pałacu Prezydenckiego – dziś st. insp. Straży Miejskiej Artur Jarecki jest przekonany, że zwolniono go z pracy w ramach zemsty za to, że odważył się stanąć w obronie osób upamiętniających na Krakowskim Przedmieściu ofiary katastrofy smoleńskiej.

– W ciągu ostatnich trzech lat dwa razy zwolniono mnie z pracy w Straży Miejskiej. To zemsta za to, że ośmieliłem się stanąć na straży honoru mojej formacji i zaprotestowałem przeciw usuwaniu przez strażników zniczy sprzed Pałacu Prezydenckiego (...) Po napisanym przeze mnie piśmie związkowym do komendanta, ale wiem, że trafiło ono również do władz Warszawy, 13 grudnia 2011 r. zostałem zwolniony z pracy – tłumaczył Artur Jarecki na antenie TV Republika.

W liście funkcjonariusz Straży Miejskiej wyrażał niezadowolenie z powodu rozkazu usuwania zniczy i wiązanek z Krakowskiego Przedmieścia.

„W imieniu strażników wnosimy o zaprzestanie wykorzystywania naszej formacji do działań związanych z usuwaniem wiązanek, zniczy i krzyży, które przynoszone są przez obywateli, a następnie składane przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu jako hołd poległym w katastrofie smoleńskiej” - czytamy w liście skierowanym do szefa Straży Miejskiej w Warszawie.

Po decyzji o zwolnieniu z pracy Artur Jarecki nie zamierzał się poddawać. Wystąpił na drogę sądową i odwołał się od decyzji przełożonych. Sąd przyznał mu rację, nakazując przywrócenie funkcjonariusza do pracy oraz wypłacenie wynagrodzenia za okres, w którym zmuszony był on bezrobocia.

Ku swojemu zaskoczeniu, gdy zaraz po uprawomocnieniu się wyroku stawił się do pracy, natychmiast został zwolniony ponownie. W piśmie stwierdzającym rozwiązanie umowy o pracę za wypowiedzeniem podano dokładnie te same powody, które widniały w dokumencie z 2011 roku – tym, podważonym przez sąd.

W rozmowie z TV Republika Artur Jarecki nie ma wątpliwości, że jest to kolejny akt zemstwy za sprzeciwienie się dowództwu Straży Miejskiej i jednocześnie zapewnia, że po raz kolejny skieruje sprawę do sądu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz