wtorek, 29 listopada 2016

Dorota Kania napisała o twarzach KOD-u
Do ataku ruszyli nawet internetowi trolle z.....Rosji
Sekcja Ukraińska i Rosyjska Polskiego Radia dla Zagranicy znalazły się pod ostrzałem w mediach społecznościowych. Grupie internautów nie kryjących swoich prorosyjskich poglądów nie spodobało się, że redakcja przetłumaczyła tekst Doroty Kani „Prawdziwe twarze KOD-u”, który był na czołówce tygodnika „Gazeta Polska” z 23 listopada.

W mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się nawet apele o bojkot stron Polskiego Radia dla Zagranicy, które stanowi część radia publicznego.

Główną misją Polskiego Radia dla Zagranicy jest informowanie o wydarzeniach w Polsce, założeniach polskiej polityki zagranicznej, przekazywanie wiadomości na tematy gospodarcze, w tym biznesu i inwestycji zagranicznych.

- Polskie Radio dla Zagranicy dostarcza słuchaczom obiektywnych i bezstronnych informacji o Polsce i polskim punkcie widzenia na wydarzenia w regionie i na świecie. W audycjach ukazywany jest obraz polskiego społeczeństwa i jego dokonań naukowych i kulturalnych – czytamy w opisie stacji.
Czym naraziła się zatem Sekcja Ukraińska i Rosyjska Polskiego Radia dla Zagranicy? Poszło o przetłumaczenie tekstu Doroty Kani dotyczącego Komitetu Obrony Demokracji.

Poniżej zamieszczamy fragment tekstu, który zmotywował do działania całe zastępy internetowych trolli:

Adam Michnik, Jarosław Kurski, Renata Kim, Tomasz Lis, eksperci z Fundacji Batorego – to osoby, które wspierają Mateusza Kijowskiego w działaniach przeciwko rządowi i prezydentowi. Na marszach współorganizowanych przez KOD, a przedstawianych jako protesty różnych grup zawodowych, pojawiają się przede wszystkim ci, którzy wraz z przegraną PO utracili lukratywne kontrakty, wpływy ze spółek skarbu państwa, a także funkcjonariusze służb specjalnych PRL oraz ich tajni współpracownicy.

18 listopada 2015 r. na portalu internetowym Studio Opinii ukazuje się artykuł Krzysztofa Łozińskiego pt. „Trzeba założyć KOD”. Autor – od lat znany z krytyki PiS oraz Lecha i Jarosława Kaczyńskich – wzywa „autorytety” do założenia ruchu, który będzie walczył o przestrzeganie demokracji. Na jego czele mają stanąć ludzie znani, którzy publicznie będą reprezentantami spontanicznie powołanej inicjatywy. Liderem KOD zostaje Mateusz Kijowski, który wcześniej był znany wąskiej grupie osób z tego, że publicznie wkładał spódnice jako protest przeciwko gwałtom i przemocy. Dziś już wiadomo, że ruch społeczny, jakim miał być KOD, nie walczy o żadną demokrację, lecz w rzeczywistości zrzesza ludzi niezadowolonych z utraconych przywilejów i korzyści, które mieli za czasów rządów PO-PSL, i tęskniących do powrotu poprzedniej władzy. Według oficjalnych danych KOD jest finansowany ze zbiórek publicznych. Z dokumentów złożonych w MSWiA wynika, że KOD zebrał od anonimowych darczyńców 1 094 754,70 zł. Inną zbiórką publiczną przeprowadzoną przez KOD była zbiórka komitetu obrony przed PiS, podczas której zgromadzono ponad 22 tys. zł.

Po zarejestrowaniu KOD w jego poparcie zaangażowały się media sprzyjające PO i Bronisławowi Komorowskiemu. Nie było tygodnia, by nie pisano o KOD w kontekście walki o demokrację; w miasteczku ruchu usytuowanym przed Kancelarią Premiera pojawiali się dziennikarze Adama Michnika; na marszach KOD widać było polityków opozycji i dziennikarzy „Newsweeka”. Okazuje się, że nie są oni jedynie uczestnikami, lecz zaangażowanymi w walkę z PiS działaczami KOD – wśród nich jest m.in. Jarosław Kurski, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, czy Renata Kim, publicystka tygodnika „Newsweek” i portalu internetowego Onet.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz