piątek, 20 stycznia 2017


Unia zobaczyła dziś prawdziwe oblicze Polski: dumne, silne i pewne własnej wartości. Koniec z patologicznym podporządkowaniem polskiego rządu

Fot. PAP/Pietruszka
Fot. PAP/Pietruszka

Platforma zmobilizowała wszystkie siły, by rozprawić się w Parlamencie Europejskim z polskim rządem. Janusz Lewandowski ogłosił dziś przed debatą, że to w Strasburgu rozgrywa się właśnie „najgorszy dzień dla Polski od roku 2004”. Pan komisarz się mylił. Polska wyszła z tej debaty z podniesionym czołem i dumą. To Platforma padła ofiarą własnej zdrady.
Wygląda na to, że „obrońcy demokracji” mogą powoli wracać do swoich dawnych zajęć. Próba podpalenia Polski i wywołania antyrządowej rewolty padła z kretesem. Nie udało się przestraszyć rządu, nie udało się uruchomić powstania, nie pomogło wyciąganie autorytetów, zbieranie haków i ośmieszanie. Nie powiódł się nawet numer z naciskami międzynarodowych organizacji ani obniżenie ratingów przez agencję Standard & Poor’s. Debata o praworządności w Polsce była ostatnią deską ratunku. Miała być hańba, wstyd, upokorzenie. Tak przynajmniej zapowiadała Platforma z Nowoczesną i jej żołnierze z KOD-u. Komisarz Lewandowski przekroczył dziś granice śmieszności zapowiadając Strasburgowi jatkę.
Dziś to jest najgorszy dzień dla Polski od roku 2004. Demokratyczna Europa rozsądza stan praworządności w naszym kraju. Ten los zgotowały nam rządy PiS-u. Potrzebowały niespełna dwóch miesięcy. Źródło tkwi w nadużyciach władzy w kraju, doskonale widocznych dla całej, demokratycznej Europy. A główny sprawca też ukrywa się w kraju, wysyła posłańców, No ale przecież to prezes Kaczyński projektuje te zmiany i zapowiada dalszy ciąg nocnej zmiany.
Tych przykrych dla Polski dni w Parlamencie Europejskim czy w Komisji będzie więcej. (…) Ale my się nie będziemy wdawać w polsko-polską wojnę domową na oczach Europy. Pocieszeniem dla Polaków jest to, że przecież nie Polska jest dzisiaj problemem, nie Polska jest rozsądzana, tylko nadużycia władzy ze strony PiS widoczne z każdego zakątka demokratycznego świata**
— mówił Lewandowski. I co? Platforma tak się zapędziła w antypisowskim zacietrzewieniu, że dawno straciła jasność myślenia. Obrona partykularnych interesów najwidoczniej skutkuje krótkowzrocznością. Owszem, udało się Platformie nauczyć kilku swoich lewicowych kolegów antypolskiego przekazu, który zaprezentowali na forum PE, ale w porównaniu z większością przytomnych mówców wypadli wyjątkowo marnie.
To wstyd, że dumy z polskości musi niektórych polskich polityków uczyć Niemiec, Brytyjczyk, Francuz czy Czech! Polska ma własne miejsce w Europie, a polski naród przez wieki zapracował na opinię moralnego lidera. I tylko zakompleksieni słabeusze, z jakichś powodów wstydzący się polskości, próbują nas od lat wbić we własne kompleksy.
Niemiecki europoseł Hans-Olaf Henkel określił dzisiejszą debatę jako „groteskową inkwizycję”. I co na to „obrońcy demokracji”. Czy jego też nazwą faszystą i dyktatorem za wyłamanie się z publicznego linczu na polskim rządzie? Poseł Hans podtrzymał zdanie wielu innych członków debaty i tak oto zakończył swoje wystąpienie:
Jeżeli jakiś naród nie potrzebowałby lekcji demokracji, to jest to z pewnością naród polski!
Na szczęście są w Parlamencie Europejskim politycy, którzy rozumieją polityczne rozgrywki. Henkel przypomniał przy okazji, że Parlament Europejski powinien zająć się raczej faktem, że trzech byłych sędziów niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego uznało, iż Angela Merkel złamała konstytucję realizując swoją politykę wobec uchodźców.
Strasburska debata, wymyślona jako lincz na polskim rządzie, miała zdyscyplinować Prawo i Sprawiedliwość, zniszczyć reputację obecnej władzy, rozjuszyć polskie społeczeństwo i być jednym z elementów, które doprowadziłyby do wcześniejszych wyborów. Nic z tego. Beata Szydło pokonała przeciwników. Przywróciła Polsce godność, którą Platforma przehandlowała za intratne stanowiska.
Jesteśmy suwerennym państwem. Jesteśmy wolny narodem. Bardzo kochamy naszą wolność i staramy się jej strzec jak źrenicy oka, bo zbyt wiele za tę wolność zapłaciliśmy
— powiedziała premier. Żadnego łaszenia się, intryganctwa, kokieterii. Spokojny, mądry, wyważony przekaz i rzeczowa argumentacja. Nie dała się przygwoździć pojedynczym atakom. Nie zdołał jej wyprowadzić z równowagi nawet były premier Belgii, który z rozwścieczenia groził pięścią.
Dzień zapowiadany jako klęska, stał się dla Polski dniem chluby. Dzięki tej debacie, wszystkie kraje unii zobaczyły, że za sterami naszego kraju nie stoją już zakompleksieni słabeusze. Unia już wie, że będzie musiała liczyć się z Polską.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz