niedziela, 21 maja 2017

Czy Unia Europejska to zakład dla obłąkanych? Juncker w PE mówił, że spotkał się z przywódcami innych planet!


fot: YT


Początkowo planowałem rozpocząć felieton od słów „Nie rozumiem...”, jednak niemal już po chwili doszedłem do wniosku, że tak naprawdę to wszystko, co się wokół nas dzieje, rozumiem naprawdę znakomicie. Powiem więcej, ja bym raczej nie rozumiał sytuacji, gdyby wszystko nagle zaczęło wyglądać zupełnie inaczej, niż wygląda dziś. Gdyby świat, w którym przyszło nam żyć, ni stąd, ni zowąd znormalniał, a każdy przejaw obłędu byłby traktowany jak obłęd właśnie, a nie norma. Wówczas bym się zapewne zdziwił.
A mimo to, jakimś zupełnie niezbadanym przypadkiem trafiłem na coś tak wstrząsającego, że, jak mówię, w pierwszej chwili pomyślałem, że to się nie dzieje. W dodatku również zdziwił mnie fakt, że to coś przez niemal rok pozostawało w ukryciu z autentycznie bezprecedensową bezczelnością.
A przecież, nie oszukujmy się, tu nie mogło być inaczej. To musiało się tak potoczyć. Najwyższy czas odsłonić owo szaleństwo.
Otóż proszę sobie wyobrazić, że jeszcze 28 czerwca zeszłego roku w wystąpieniu przed Parlamentem Europejskim przewodniczący Komisji Europejskiej, niesławny Jean-Claude Juncker, powiedział co następuje: – Przed nami otwierają się nowe horyzonty, dotyczące nie tylko Europy, ale również całej planety. Musicie jednak wiedzieć, że ci, którzy obserwują nas z daleka, mają powody do zmartwień. Spotkałem się z przywódcami innych planet, słuchałem, co mają do powiedzenia i musicie wiedzieć, że oni wszyscy są bardzo zatroskani kierunkiem, w jakim zmierza Unia Europejska. Musimy więc zrobić wszystko, by uspokoić zarówno Europę, jak i tych, którzy patrzą na nas z kosmosu.
Ktoś powie, że ja żartuję i już za chwilę ujawnię pomysł, który stoi za owym żartem. Otóż nie. Tu akurat żartów nie ma. Jean-Claude Juncker w rzeczy samej w czerwcu zeszłego roku wygłosił przemówienie na forum tego dziwnego parlamentu i powiedział słowo w słowo to, co powyżej zacytowałem. On naprawdę poinformował posłów, że spotkał się właśnie z przywódcami innych planet i że oni są bardzo zaniepokojeni tym, co się dzieje w Europie.
Wciąż wielu z nas żyje, zdaniem niektórych absolutnie fatalną pomyłką, jaka przydarzyła się naszemu ministrowi Waszczykowskiemu, kiedy zamiast San Cristobal, użył całkowicie fikcyjnej nazwy San Escobar. Wiadomość o tej wpadce podana została przez niemal wszystkie światowe agencje. Pojawiły się głosy, że w momencie gdy minister Waszczykowski użył nazwy San Escobar, świat zamarł ze wstydu, a Polska trafiła do Księgi Guinessa, gdy chodzi o poziom kompromitacji. Nie trzeba wspominać, że zdaniem niektórych – informacja na temat owej gafy została nawet zamieszczona w Wikipedii – omyłka ministra jest wystarczającym powodem, by go na zbitą twarz wyrzucić z rządu. I tego typu głosy nadchodzą z obu stron politycznej sceny.
Na temat wystąpienia przewodniczącego Junckera panuje pełna, moim zdaniem starannie zorganizowana cisza. Gdzieniegdzie tylko pojawi się podejrzenie, że on chleje. No ale, nie oszukujmy się, kto z nas nie chleje?
Felieton ukazał się w tygodniku Warszawska Gazeta 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz