Odbyły się kolejne uroczystości upamiętniające 40. miesięcznicę katastrofy smoleńskiej,w których uczestnicy tradycyjnie wzięli udział we mszy św.rano oraz w warszawskiej archikatedrze (godz. 19), a potem w Marszu Pamięci idąc przed Pałac Prezydencki.
Mija trzy i pół roku od katastrofy, a prokuratura nie tylko nie stara się wyjaśniać przyczyn tragedii, ale robi wszystko, by do opinii publicznej docierał jedynie przekaz zgodny z przyjętymi przez nią kryteriami .
Mija trzy i pół roku od katastrofy, a prokuratura nie tylko nie stara się wyjaśniać przyczyn tragedii, ale robi wszystko, by do opinii publicznej docierał jedynie przekaz zgodny z przyjętymi przez nią kryteriami .
Siły wrogie Polsce robią i robić będą dalej wszystko, by prawda była fałszowana i nie ujrzała światła dziennego.
Jedynie zmiana,czyli odsunięcie obecnego NIE-rządu od władzy może te kłamstwa oficjalnie zdemaskować.
My natomiast będziemy dalej czcić PAMIĘĆ i domagać się PRAWDY o tych Polakach,z Prezydentem L Kaczyńskim na czele, którzy los Polski i sprawy Polaków nosili w sercu, głęboko.
.
.
Po wspólnym odśpiewaniu hymnu narodowego pod Pałacem Prezydenckim do licznie zgromadzonych uczestników przemówił prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński:
To już czterdzieści miesięcy od tamtego tragicznego dnia. To już czwarty sierpień. Warto zatrzymać się przez chwilę nad tym szczególnym miesiącem, szczególnym w polskim kalendarzu. Miesiącem Powstania Warszawskiego - tego największego wzniesienia polskiego patriotyzmu i polskiego heroizmu. Powstania, które po dziś dzień jest przedmiotem sporów, ale ten spór dotyczy myśli, nie dotyczy czynu. Ci, którzy walczyli, przeszli na zawsze do polskiej historii, w sposób najbardziej chwalebny z tych, które są możliwe.Ale sierpień to także to co przyszło 36 lat później. To "Solidarność", to wielki bunt przeciwko komunizmowi. Ten sierpień nie budzi już takich kontrowersji. Wtedy mieliśmy już do czynienia z całą pewnością, i co do tego nie ma sporu, z jednością między myślą a czynem. Czyn był wielki, potężny, ale towarzyszyła mu też myśl, co do której słuszności nie ma dziś nikt żadnych zastrzeżeń, żadnych wątpliwości.Dlaczego o tym mówię? Dlaczego mówią o tym tutaj, dziś? Bo przed nami trudne miesiące, w których musimy pamiętać o tej jedności czynu i myśli. Musimy pamiętać o tym, że ten który przeszedł jako największy do polskiej historii - nie licząc Ojca Świętego - potrafił czyn i myśl ze sobą połączyć. Józef Piłsudski potrafił działać zdecydowanie, niezwykle odważnie, ale jednocześnie z myślą, z planem. Powtarzam, to jest czas, w którym winniśmy o tym pamiętać. Jeśli chcemy zwyciężyć. Jeśli chcemy, by zwyciężyła prawda, jeśli chcemy, by tu stanął pomnik tych, którzy zginęli, jeśli chcemy, by pierwszy prezydent RP, który naprawdę był z wolnej Polski i nie miał nic wspólnego z tamtą, która wolna nie była, został odpowiednio uczczony, by jego myśl, jego praktyka była kontynuowana.To jest dziś szczególnie ważne. Idziemy do zwycięstwa, ale pamiętajmy, że większość drogi jeszcze przed nami, że to wszystko co nas dzisiaj cieszy, często bardzo cieszy, to jeszcze nie zwycięstwo. Trzeba wygrać. Trzeba umieć wygrać, ale trzeba także później umieć to zwycięstwo zagospodarować. A to być może wysiłek jeszcze większy. Jeszcze większy od tego, który jest potrzebny, by zwyciężyćBo przecież zwycięstwo nie jest celem samym w sobie. Musimy zmienić Polskę, musimy ją przebudować. Musimy dać narodowi polskiemu prawdziwą szansę. I ta świadomość powinna nam towarzyszyć, a szczególnie tym, którzy tutaj przychodzą i uczestniczą w marszach, bo oni są dzisiaj elitą naszego narodu. Wy jesteście elitą naszego narodu.Ta pamięć w najbliższych miesiącach będzie szczególnie istotna. Nikt nie potrafi przewidzieć, jak rozwiną się wypadki. Ale pamiętajcie, czyn jest rzeczą piękną, potrzebną, ale bez myśli może szkodzić, a wiemy, nawet z tych naszych tutejszych wydarzeń, że może nawet mieć czasem twarz prowokatora. Więc musimy o tym pamiętać. Musimy być przekonani, że zwyciężymy, bo zwyciężymy. Ale musimy zwyciężyć dla nowej wielkiej Polski. Dla Polski, która będzie w stanie wypełnić swoją misję w tej części Europy i która będzie dla Polaków prawdziwą Ojczyzną, prawdziwą Matką.
Poruszającą zaś homilię wygłosł o. Jacyniak: Ziarno wpadło w glebę historii, obumarło w 96 tych którzy zginęli w Smoleńsku oraz tych, którzy zakończyli życie w tragicznych okolicznościach
.
Drodzy Bracia i Siostry, którym leży na sercu dobro naszej Ojczyzny!(fragmenty)
Nad zgonami osób związanych z katastrofą smoleńską wciąż w środkach masowego przekazu panuje grobowa cisza (grobowa par excellence). 10 kwietnia 2010 r. to nie tylko śmierć 96 osób z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. To także śmierć (...) innych, których odejście owiane jest do dzisiaj tajemnicą.
Pierwszą z tych śmierci jest śmierć ewangelickiego biskupa Mieczysława Cieślara, który zginął w niedzielę 18 kwietnia 2010 r. w wypadku samochodowym, wracając z nabożeństwa ekumenicznego poświęconego pamięci ofiar 10 kwietnia 2010 roku. Po jego śmierci pojawiła się pogłoska, jakoby tuż po rozbiciu samolotu miał odebrać wiadomość tekstową od ks. Adama Pilcha, że przeżył katastrofę. Biskup Cieślar miał być jego następcą w pełnieniu obowiązków naczelnego kapelana ewangelickiego w Wojsku Polskim. Media sprawę śmierci Cieślara przemilczały.
Jak napisała Dorota Kania „ta śmierć zapoczątkowała tragiczną serię zgonów osób, które miały kluczowe znaczenie w kontekście dochodzenia do prawdy o smoleńskiej tragedii” (D. Kania,Cień tajnych służb, s. 202).
Na drugim miejscu w porządku chronologicznym plasuje się śmierć Krzysztofa Knyża,który według oficjalnej wersji zmarł 2 czerwca 2010 r. w Moskwie na sepsę (zespół ogólnoustrojowej reakcji zapalnej wywołanej zakażeniem). Zachodnia prasa pisała, że został zamordowany w jego moskiewskim mieszkaniu. Informacji tej nigdy nie zdementowano. Był moskiewskim operatorem kamery „Faktów” TVN.
Według dostępnych informacji był jednym z pierwszych reporterów, którym udało się przybyć na miejsce tragedii, zanim rosyjskie siły specjalne zmusiły ich do opuszczenia terenu. Nagrywane przez niego materiały telewizyjne powiązane z katastrofą – zniknęły. Czy były one prawdziwą przyczyną jego śmierci? Na to pytanie media politycznie poprawnego nurtu nie szukały odpowiedzi. TVN, dla którego zmarły operator pracował, podał jedynie krótką informację o jego śmierci.
Trzecia śmierć zaistniała zaledwie 4 dni później, w niedzielę 6 czerwca. To śmierć prof. Marka Dulinicza, który zginął w wypadku samochodowym. Stał on na czele grupy archeologicznej, która niebawem miała wyjechać do Smoleńska i rozpocząć prace badawcze na miejscu upadku Tu-154M. Dulinicz miał być inicjatorem tej ekspedycji. Aktywnie starał się o przyspieszenie wyjazdu. Do misji archeologicznej w Smoleńsku doszło ostatecznie dopiero pięć miesięcy po jego śmierci. Śmierci Dulinicza media dominującego nurtu nie wiązały z innymi tajemniczymi zgonami po katastrofie.
W tym samym miesiącu umiera w Stanach Zjednoczonych Siergiej Tretjakov, uciekinier z Rosji, były agent KGB, a potem Służby Wywiadu Zagranicznego, który w roku 2000 podjął współpracę z Amerykanami. Włoskie pismo „L'Espresso” podało, że międzynarodowi obserwatorzy nie wierzą w jego naturalną śmierć. Przyczyną śmierci miał być bowiem zawał serca lub zadławienie się kawałkiem mięsa. Z opublikowanych dokumentów wynika, że agent Tretjakow korespondował z szefem jednej z agend CIA. W korespondencji dokonał rekonstrukcji wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem. 12 dni po katastrofie konkludował: „Rosjanie mają takie plany (scenariusze), aby zabić (...) zachodnich przywódców, które mogą być wykonane”. Tretjakov zwrócił przy tym uwagę, że złe stosunki między Władimirem Putinem a Lechem Kaczyńskim nie były tajemnicą. Sprawą zajęły się media zagraniczne, ale polskie niestety śmierć tę przemilczały.
Piąta śmierć zaistniała w piątek 15 października 2010 roku. W Zalewie Rybnickim znaleziono wówczas poćwiartowane zwłoki Eugeniusza Wróbla. Był wybitnym ekspertem zajmującym się m.in. sprawami stricte lotniczymi. W niektórych dziedzinach był uważany za największego specjalistę w Polsce. Zajmował się tematyką komputerowych systemów sterowania lotem samolotów, precyzyjną nawigacją satelitarną dla lotnictwa, przepisami i prawem lotniczym. Był wiceministrem transportu w rządzie PiS.
Według ustaleń prokuratorskich został zabity i poćwiartowany przez własnego syna, który najpierw przyznał się do zbrodni, a następnie jej zaprzeczył. Syn błyskawicznie został uznany za niepoczytalnego i odizolowany poprzez poddanie obserwacji psychiatrycznej. Do śmierci Wróbla jego rodzina była uważana za wzorową. Nic nie wskazywało na chorobę psychiczną syna. Pokój, w którym miał dokonać zbrodni, nie zawierał żadnych śladów świadczących o ćwiartowaniu piłą. Trudno wyobrazić sobie szaleńca tnącego piłą własnego ojca, który następnie z pietyzmem doprowadza pokój do czystości. Minister Wróbel, ekspert komisji sejmowej badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, zdążył wypowiedzieć wiele krytycznych opinii na temat upadku tupolewa.
Szósta śmierć zaistniała ponad rok później. W piątek 2 grudnia 2011 r., znaleziono 39-letniegoDariusza Szpinetę, powieszonego w hotelowej łazience w dalekich Indiach, gdzie przebywał na urlopie. Był pilotem i ekspertem lotniczym. W opracowaniu „Operacja »Kłamstwo smoleńskie«” poddał krytycznej analizie dokumentację lotu tupolewa do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku. Parokrotnie wypowiadał się w mediach w sprawie Smoleńska, wskazując, że lot ten był lotem wojskowym. Znajomi z 13-osobowej grupy, z którą pojechał do Indii, zaświadczali, że przed śmiercią był w dobrym nastroju.
Siódmą śmiercią związaną z tragedią smoleńską jest śmierć twórcy GROM generała Sławomira Petelickiego, który ostro krytykował ustalenia tzw. komisji Millera. Krytykował też Donalda Tuska, że nie zwrócił się do NATO o pomoc przy zbadaniu katastrofy. On także ujawnił treść sms-a, którego otrzymał 10 kwietnia od polityka Platformy Obywatelskiej i którego dostawali posłowie PO, którzy mieli wypowiadać się w mediach o katastrofie smoleńskiej: „Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił”.
Zginął w sobotę 16 czerwca 2012 r. w czasie, gdy mecz Polska – Czechy zgromadził przed telewizorami miliony widzów, emocjonujących się rozgrywkami Euro. Dlatego też jego śmierć przebiła się do opinii publicznej dopiero następnego dnia. Większość służących poprawności politycznej dziennikarzy jednoznacznie wskazywała na samobójstwo, choć jego bliscy temu zaprzeczali i wskazywali na bardzo dobre jego samopoczucie w dniach poprzedzających tragedię. Zmarł od rany postrzałowej w głowę. Pistolet, z którego oddano strzał był bez tłumika, ale nikt nie słyszał odgłosu wystrzału. Sekcję zwłok przeprowadzono w dwa dni po jego śmierci, choć zdaniem biegłych „im późniejsza sekcja zwłok, tym mniejsze szanse na wykrycie niektórych substancji, które mogły znajdować się w jego ciele przed śmiercią. Przykładem może być Pavulon, który m.in. wpływa paraliżująco na mięśnie oddychania, czy chlorek potasu, który błyskawicznie wstrzymuje akcję serca. Zrobiona po 12 godzinach od momentu zgonu sekcja zwłok nie da jednoznacznej odpowiedzi na pytania, czy substancje te zostały użyte czy też nie” (D. Kania, Cień tajnych służb, s. 170-171).
Kolejnym zmarłym jest chorąży Remigiusz Muś, technik pokładowy Jaka-40, który wylądował na smoleńskim lotnisku, godzinę przed katastrofą Tu-154M, jeden z najważniejszych świadków w sprawie katastrofy smoleńskiej. Fakty przez niego podawane przeczyły oficjalnym ustaleniom. Ujawnił on m.in., że rosyjski kontroler z wieży na smoleńskim lotnisku, wydał im komendę o zejściu na wysokość 50 metrów. Zapewniał też, że słyszał jak identyczną komendę otrzymała załoga Tu-154M.
Nie mógł się pomylić, bo komenda była powtarzana trzykrotnie. Mówił również, że tuż przed katastrofą tupolewa słyszał dwa wybuchy. W sobotę 28 października 2012 r. znaleziono go powieszonego w piwnicy jego domu, choć niewiele wcześniej robił precyzyjne plany na następne dni. Prokurator, po wstępnych oględzinach, zarządził przeprowadzenie sekcji zwłok dopiero w poniedziałek, podobnie jak w przypadku generała Petelickiego.
Ostatnim tragicznie zmarłym jest Krzysztof Zalewski, „członek Prawa i Sprawiedliwości (...), ekspert lotniczy, który m.in. badał przyczyny katastrofy smoleńskiej, (...) wielokrotnie publicznie podważał oficjalne ustalenia w sprawie przyczyn katastrofy, zarówno te komisji Millera, jak i raportu MAK” (D. Kania, Cień tajnych służb, s. 206, 208). Został zamordowany 10 grudnia 2012 roku.
Obfitość tych zgonów zachęca do powtórzenia prawdy, którą żyło średniowiecze: „Pośrodku życia otoczeni jesteśmy śmiercią”. Wnikając w ich tragizm, zechciejmy jednak spojrzeć na nie przez pryzmat słów Jezusa z dzisiejszej Ewangelii:
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.
Przeżywamy czas, w którym mamy świadomość, że ziarno wpadło w glebę historii, obumarło w 96 tych, którzy zginęli w Smoleńsku oraz tych, którzy byli powiązani z wyjaśnianiem przyczyn przebiegu tej tragedii, a zakończyli swój żywot w tragicznych okolicznościach. Ziarno wpadło w glebę naszej ojczystej ziemi, obumarło, ale pęd z tego ziarna nie do końca zdołał się przebić ponad powierzchnię „tej ziemi” i zaowocować.
Niech ta świadomość przeobraża się w szczerą i serdeczną modlitwę oraz wypływające z niej działania, by pęd z tego ziarna przebił się ponad powierzchnię „tej ziemi” i zaowocował dotarciem, z zaangażowaniem największych specjalistów w stosownych dziedzinach, do pełni prawdy o smoleńskiej tragedii, by zaowocował wielką jednością tych wszystkich środowisk społecznych, medialnych i politycznych, którym leży na sercu prawda i autentyczne dobro naszej Ojczyzny i niech ta jedność owocuje ofiarnym, przesyconym najgłębszym patriotyzmem zaangażowaniem na rzecz wszechstronnego jej rozwoju.
Dla tych zaś, którzy stali się sługami zła, niech będą przestrogą słowa, które sformułował jeden z mych podopiecznych duchowych:
Umrzesz. I chociaż o tym nie mówisz, albo się do tego nie przyznajesz, boisz się tej chwili. Nie dlatego, że ona kończy wszystko, ale dlatego, że wszystko zaczyna; zaczyna coś, co nigdy nie będzie miało końca. Umrzesz. A kiedy umrzesz, rozpocznie się sąd (...). Wszystkie twoje ukryte grzechy, myśli i pragnienia, skonstruowane z precyzją kłamstwa zostaną tam ujawnione.
Nam wszystkim zaś, którzy tu jesteśmy i tym, którzy przeżywają ból spowodowany śmiercią tylu osób powiązanych z tragedią smoleńską, niech stale i coraz bardziej dodaje optymizmu prawda, która jest w pełni znana tym, którzy przekroczyli już granicę śmierci, iż najpełniej, najdoskonalej umiera się za innych. I tego najdoskonalszy przykład dał nam nasz Pan Jezus Chrystus. Amen.
.
.
Tadeusz Gieysztor, wiceprezes Federacji Polonii Francuskiej wygłosił posłanie do uczestników
marszu pamięci.
Delegaci z banerami......
........oraz "Grupą patriotyczną"
Przemówienie J Kaczyńskiego
marszu pamięci.
Obrońca krzyża grupy patriotycznej na "posterunku"
.
Delegacja francuska.....
......składa wieniec z przewodniczącą Obrońców krzyza w Paryżu, Jolantą Dzwigalą i
Tadeuszem Gieysztorem, wiceprezesem Federacji Polonii Francuskiej........oraz "Grupą patriotyczną"
Przemówienie J Kaczyńskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz